Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przesyłka na dwa koła

Katarzyna Idczak
Przemek Suberlak jeździł w Londynie, Warszawie i Poznaniu. Teraz z dwoma wspólnikami otwiera kurierską firmę rowerową w Bydgoszczy.

Przemek Suberlak jeździł w Londynie, Warszawie i Poznaniu. Teraz z dwoma wspólnikami otwiera kurierską firmę rowerową w Bydgoszczy.

Kurier rowerowy przeciśnie się pomiędzy stojącymi w korku samochodami. Wozi pilne dokumenty, umowy do podpisu, buty na zmianę, a nawet protezy szczękowe.

Przemek wyjechał stąd 7 lat temu. Studiował w Poznaniu, mieszkał w Turcji, we Francji, Anglii. Zwiedził Rosję, Mongolię, Gruzję i Hiszpanię. Oczywiście, nigdy nie rozstawał się z rowerem.

Przemek Suberlak ma 26 lat, sporo entuzjazmu i pomysł na to, jak rozkręcić w Bydgoszczy kurierską firmę rowerową. Otwiera ją w ramach inkubatora przedsiębiorczości. Startuje już w kwietniu.

- Kiedy w mieście pojawiają się kurierzy, to świadczy o rozwoju. Wszystkie rozwijające się miasta korzystają z naszych usług. Zakładam, że w Bydgoszczy to się przyjmie. Przesyłki na miejską skalę to jest niewykorzystana nisza. Była, co prawda, jedna taka firma, ale z tego, co wiem, padła, bo nie podołała organizacyjnie - mówi młody kurier. - Przez pół roku jeździłem w dużej firmie przewozowej w Londynie. W Poznaniu było zupełnie inaczej. To był luzik, bo kurierzy mieli stawki godzinowe i nie musiałem się nigdzie spieszyć. Potem przeniosłem się do Warszawy i to było doświadczenie, które dało mi najwięcej wiedzy. Pracowałem w małej niezależnej firmie, stworzonej przez kurierów, którzy mieli dosyć pracy dla korporacji. Zatrudniłem się u nich, aby pojeździć zimą i zobaczyć, jak to działa. Poznałem wszystko od kuchni.

Najlepszymi klientami kurierów rowerowych są duże korporacje, banki i firmy deweloperskie, które nawiązują z nimi stałą współpracę. Kurierzy mkną przez miasto na przykład z firmową korespondencją, paczkami albo dokumentami do podpisu u kontrahenta czy podstemplowania w urzędzie. - Jeździłem też z ubraniami z butiku, które trzeba było dostarczyć do innego sklepu albo na zlecenie zakładów protetycznych. Wiadomo, jak się coś z protezą stanie, to po naprawie trzeba ją szybko oddać właścicielowi. Wnuk musiałby zerwać się z pracy, a ja dojadę na przykład do Fordonu w 30 minut szybciej niż autobus - twierdzi Przemek.

<!** Image 3 align=none alt="Image 187514" sub="Korki są niestraszne kurierowi na rowerze
Fot.: Dariusz Bloch">

Prywatne zlecenia są najbardziej zaskakujące i przechodzą do legendy. - Zdarzyło mi się dowozić buty na przebranie do pracy albo ser kozi, bo komuś do sałatki zabrakło. Kumpel miał zlecenie na godz. 6.40, aby dostarczyć śniadanie chłopakowi, który właśnie wysiadł z pociągu. To był prezent urodzinowy od jego dziewczyny. Kolega z Wrocławia wiózł wielkiego misia, który siedział mu na plecach. Poza tym są prezenty świąteczne, wina, mikołajki - opowiada Przemek.

<!** reklama>

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!