Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Miodek na celowniku

PAP
Jan Miodek zaprzecza, że był współpracownikiem służb specjalnych PRL. W oświadczeniu wylicza wszystkie swoje kontakty z tajnymi służbami; wynika z niego, że było ich pięć.

Jan Miodek zaprzecza, że był współpracownikiem służb specjalnych PRL. W oświadczeniu wylicza wszystkie swoje kontakty z tajnymi służbami; wynika z niego, że było ich pięć.

Informacje na ten temat prof. Miodek osobiście przekazał rektorowi UW Leszkowi Pacholskiemu.

<!** reklama left>Współpracę zarzucił profesorowi dziennikarz Grzegorz Braun na antenie Radia Wrocław. Wrocławski IPN nie ma żadnych dokumentów świadczących o współpracy językoznawcy.

Wrócił i podpisał

Prof. Miodek w oświadczeniu pisze, że pierwszy raz miał kontakt z SB w 1975 r. „przed wyjazdem służbowym do Muenster, kiedy został wezwany na rutynową rozmowę ostrzegawczą”. Po raz drugi językoznawca miał kontakt z SB dwa lata później w 1977 r., po powrocie z Niemiec, kiedy był wzywany dwukrotnie. Wtedy też - jak wynika z relacji Miodka - pytano go o przebieg pobytu. Profesor miał udzielić ogólnych odpowiedzi, zaś za drugim razem podpisał protokół rozmowy.

Ponownie Miodek miał kontakt z SB w stanie wojennym, kiedy - jak czytamy w oświadczeniu - usiłowano bezskutecznie uzyskać od niego ekspertyzę językową dotyczącą ulotek. Natomiast ostatni kontakt z SB miał miejsce w 1984 r. Pytano go o kontakty z zagranicznymi dziennikarzami. Z oświadczenia wynika, że profesor „nie udzielił żadnych informacji o korespondencie, którym interesowała się SB, więc został ukarany odmową wydania paszportu”.

- Nie mówiłbym o tym, gdyby ta informacja nie wydawała się istotna i gdybym się nie obawiał, że ta osoba publiczna będzie znowu mówić w wywiadach o tym, jakie to moralne skrupuły wywołuje lustracja - dodał Grzegorz Braun. Wyraził opinię, że osoby publiczne, mające w swoim życiorysie taki moment (współpracy z tajnymi służbami PRL) nie powinny zabierać głosu w debatach publicznych, zwłaszcza tych dotyczących lustracji.

Spodziewał się ataku

Profesor Jan Miodek powiedział, że spodziewał się takiego ataku, bo jest przeciwnikiem lustracji. - Zaczyna się moje piekło - dodał profesor Miodek.

Naukowiec przyznał, że przed i po wyjeździe do Niemiec spotykał się z funkcjonariuszami służb specjalnych i, jak się wyraził, „jak idiota” podpisał sprawozdanie. Profesor oświadczył, że jego sumienie jest czyste. - Nie będziemy tego komentować. Uczelnia wyda za jakiś czas oświadczenie w tej sprawie - powiedziała rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Wrocławskiego Małgorzata Porada-Labuda.

Kieres krył?

Grzegorz Braun, który wysunął zarzuty wobec Miodka, powiedział, że materiały na ten temat są w Warszawie. Dał do zrozumienia, że poprzedni prezes IPN-u, profesor Leon Kieres, ukrywał agenturalną przeszłość Miodka. Jego zdaniem, służył temu zbiór zastrzeżony akt IPN-u i zasady jego działania, ograniczające udzielanie informacji o zapisach w rejestrach SB. Profesor Kieres odmówił komentarzy na ten temat.

Z kolei doktor Leszek Kamiński z IPN wyraził zaskoczenie sugestią, że dokumenty dotyczące Jana Miodka mogą być w archiwum zasobów zastrzeżonych.

Dr Kamiński był zdziwiony, że Braun wie, co jest w zbiorze zastrzeżonym, gdyż podlega on szczególnej ochronie. W wyjątkowych przypadkach zaglądają do niego funkcjonariusze służb specjalnych i wyznaczeni pracownicy IPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!