Netflix zafundował nam tym razem niezły smakołyk, bo kino południowoafrykańskie. Bo choć filmów kręconych, dajmy na to, w Kapsztadzie jest ostatnio całkiem sporo, to z reguły są to światowe produkcje, lokalizowane jedynie w milutkich okolicznościach przyrody. W „Jestem wszystkimi dziewczynami” akcja rozgrywa się w Johannesburgu i Durbanie, miastach nie tak uroczych jak Kapsztad, za to znacznie lepszych jako sceneria do pokazania raju i piekła RPA. A piekła, to już zwłaszcza.
Tak więc wszystko zaczyna się na finiszu apartheidu, nawiązaniem do słynnej wówczas afery Afrykanera – porywacza dzieci. Krążyły wtedy różne wersje tej historii, m.in. i taka, że afera pedofilska sięgała samych szczytów władzy, a nawet, że dzieci eksportowano jak zwykły towar do krajów arabskich czy Iranu w zamian za produkty niedostępne z powodu embarga. Szybko skaczemy jednak o kilka dekad. W Johannesburgu znalezione zostają zwłoki Afrykanera – pedofila, z wyrytymi na piersiach trzema literami. Śledztwo prowadzi biała policjantka – z tych, co to się żadnemu szefowi nie kłaniają – a pomaga jej czarnoskóra techniczka kryminalistyczna. No i wkrótce oznakowanych literami ofiar pojawia się więcej.
Co jest plusem tego filmu? Sam dramat handlu dziećmi i różnych pięter pedofilskiego piekła pokazano mocno, ale bez przegięć. Bez epatowania dosadnością, bez wpadania w ckliwość, ale na tyle sucho i mrocznie, że piąstki same nam się zaciskają. Nienachalnie budują też nastrój zdjęcia. No a przede wszystkim czujemy te południowoafrykańskie zmory, które ciągną się za tym niezwykłym krajem od dekad, zmory kiedyś zdemoralizowanego państwa nadzorców i nadzorowanych, a dziś państwa w dużej mierze bezzębnego wobec zła.
No więc dlaczego coś mi tu zgrzyta? Bo film tak przycisnął wątek państwowo-pedofilski, że roztopił w nim cały fabularny motyw kryminalnego śledztwa. A jak się wydaje, to miał być jednak szkielet tej opowieści. Tymczasem ani nie ma tu zagadki, ani wyraźnych zwrotów akcji, wszystko idzie jak po sznurku, a my zastanawiamy się, czemu nikt tu niczego nie odgaduje, skoro nawet my, nieboraczki, wiemy, kto szczuł i co było grane. I nie ratuje tego nawet ciekawe zmienianie punktów widzenia na całą historię. No i bohaterki dramatu, na których skupia się kamera… Główna heroina jest tak bardzo poukładana z filmowych stereotypów niesfornego gliniarza, co jak się wgryzie w sprawę, to nic go nie zatrzyma, że aż zęby bolą. Żeby chociaż pani nie piła, jak ci wszyscy niepokorni gliniarze… Ale pije. Na szczęście tym razem świetne południowoafrykańskie wino.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej. Projektant ocenia
- Iwona z "Sanatorium" straciła dziecko i męża. To wyznanie złamało nam serca