Prawda brzuchem wypływa

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Oficjalna wersja jest taka, że szczupaki i płotki w Kanale Bydgoskim posnęły z powodu niespodziewanej agresji farfocli, które upodobały sobie na tajne zgromadzenia okolice śluz w mieście. Bogu ducha winny śluzowy w dobrej wierze otworzył wierzeje, bystra woda uderzyła w konspirację farfocli, a te w panice skoczyły płotkom do pyszczków i szczupakom do zbrojnych paszczęk. Komfortowa to wersja.

Knowań farfocli nie inspiruje Libertas ani żadna inna ludzka organizacja, którymi ostatnio straszy się dzieci i dorosłych. Ot, przyroda wzięła ślepą zemstę na biednych rybkach. Mam nadzieję, że bydgoszczanie, którzy przez ładnych parę godzin żerowali z podbierakami nad kanałem, w celach jawnie kulinarnych wyciągając co okazalsze ofiary farfocli, sami nie staną się ofiarami w długim łańcuchu pokarmowym przyrody. Radość płynącą z jej podglądania psuje jedynie myśl, że to nie obrazek z delty Orinoko, lecz znad kanału w środku dużego miasta. A o kanał, jako efekt celowej działalności człowieka - choćby i za tym stał wrogi Polakom król Prus - powinien ktoś dbać.

<!** reklama>Dobrze, że po latach za uprzątnięcie wodnej stajni Augiasza zabierze się ekipa miejskich wodociągów. Wolałbym jednak, by nie był to jednorazowy akt miłosierdzia dla płotek, szczupaków i ich potencjalnych konsumentów na brzegu, lecz żeby czystości w okolicach śluz i pomiędzy nimi ktoś pilnował regularnie. Tego zaś nie osiągnie się bez odwołania do obowiązku i odpowiedzialności. Pytam zatem prosto z mostu: czyj jest kanał, kto powinien go czyścić, gdy farfocle znów podniosą swe nienawistne głowy?