Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powtórka mile widziana

Jakub Pieczatowski
„Don’t cry for me Argentina” (Nie płacz za mną Argentyno) - ten utwór był bardzo popularny w Niemczech przed czterema laty, kiedy to piłkarska reprezentacja tego kraju wyeliminowała w ćwierćfinale mistrzostw świata Argentynę. W tym roku sytuacja się powtórzyła. Znów Niemcy zamknęli Argentyńczykom drzwi do najlepszej czwórki mundialu.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/Pieczatowski_Jakub_(P).jpg" >„Don’t cry for me Argentina” (Nie płacz za mną Argentyno) - ten utwór był bardzo popularny w Niemczech przed czterema laty, kiedy to piłkarska reprezentacja tego kraju wyeliminowała w ćwierćfinale mistrzostw świata Argentynę. W tym roku sytuacja się powtórzyła. Znów Niemcy zamknęli Argentyńczykom drzwi do najlepszej czwórki mundialu.

I znów mogli dumnie nucić przebój Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice’a. To samo, ale jednak z zupełnie innych powodów, mogli zrobić po minionym weekendzie polscy siatkarze. Ekipa Daniela Castellaniego dwa razy sromotnie przegrała z Kubą i straciła wszelkie szanse na awans do turnieju finałowego Ligi Światowej, który za dwa tygodnie odbędzie się w argentyńskiej Cordobie. Kibice pewnie żałują, bo ominą ich kolejne emocje związane z grą biało-czerwonych w tych rozgrywkach. Żałują też i siatkarze, bo nie zarobią dodatkowych pieniędzy. PZPS obiecał przeznaczyć na premie dla zawodników 70 procent całej puli jaką zgarnie Polska za występy w Lidze Światowej. Gdyby nasi siatkarze wygrali turniej w Cordobie, mogliby liczyć na blisko 850 tysięcy dolarów do podziału na 19 zawodników. Ale to już tylko marzenie. Wszystko wskazuje, że kadrowicze będą musieli zadowolić się sumą ponad 10 razy mniejszą i jeszcze trzeba ją będzie rozdzielić na 19 głów. Ja jednak nie żałuję, przynajmniej nie aż tak bardzo.

<!** reklama>Tak jak przed rokiem trener Castellani potraktował LŚ jako poligon doświadczalny. Dla rekonwalescentów czy dla zawodników, którzy z innych przyczyn odpoczywali od kadry, miał to być doskonały sposób na odnalezienie reprezentacyjnej formy. Dla nowicjuszy - pierwsze przetarcie w drużynie narodowej. Podobnie było w ubiegłym roku. Polacy zajęli w swej grupie eliminacyjnej trzecie miejsce, do finału nie weszli, ale kilka miesięcy później w wielkim stylu zdobyli mistrzostwo Europy. Nie mam nic przeciwko, aby sytuacji powtórzyła się w tym roku. A przecież jest na to szansa, bowiem na przełomie września i października Polska grać będzie we Włoszech na mistrzostwach świata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!