Podsunął staruszce umowy. Po komórkach ślad zaginął

O sprawie pisaliśmy w ubiegłym tygodniu: oszukani klienci salonu opowiadali, że nieuczciwy pracownik sieci T-Mobile fałszował umowy, wykorzystując ich dane. Do osób, które umowę z siecią zawierały dwa lata temu, nagle zaczęły przychodzić informacje o niewywiązywaniu się z nowych umów. Jeden z naciągniętych klientów wyliczył swoje straty na 3,5 tys. zł. Bydgoscy policjanci wyjaśniają sprawę.
[break]
Tymczasem zgłosiła się wnuczka oszukanej staruszki. Pracownik salonu, prawdopodobnie ten sam, podsunął 84-latce dwie dodatkowe umowy do podpisu. Okazuje się, że nieuczciwe działania pracownika można było ukrócić wcześniej, bo trwają co najmniej od zeszłego roku. - Babcia chciała tylko przedłużyć umowę na telefon stacjonarny - mówi pani Agnieszka. - Dwa lub trzy miesiące po podpisaniu tego aneksu dostała korespondencję z T-Mobile z informacją o tym, że sieć zrywa z nią umowę z tytułu niedotrzymania warunków umowy i obciąża ją karą umowną. Okazuje się, że tego dnia, którego przedłużała aneks na telefon stacjonarny, wzięła na siebie telefony w miksie chyba na 24 miesiące - w umowie napisano, że zamawia telefon z wyższej półki.

Pani Agnieszka pojechała do salonu osobiście. Sprzedawca wyjaśnił, że to efekt pomyłki, obiecał, że sprawę załatwi. - Udało mi się zdobyć kopie umów i wtedy zrozumiałam, że żadnej pomyłki nie było - mówi wnuczka poszkodowanej. - Gdyby nie ta zaległość w płatnościach, nigdy byśmy się nie dowiedziały, że taka sytuacja miała miejsce. Pan z salonu zapomniał o tym, że w razie zaległości na koncie sieć wysyła wezwanie do zapłaty na adres zameldowania abonenta. Bo jak się okazało, na tych felernych umowach wszystkie dane korespondencyjne były podane na... salon z ul. Powalisza.

Kobiety zobowiązały oszusta do spłaty długów, sprawę zgłosiły policji. Umorzono ją jednak, bo zaległości finansowe zostały spłacone i nikt nie poniósł straty. Oszustwem nie zainteresowała się też prokuratura, sąd odrzucił zażalenie pani Agnieszki.

Jak doszło do tego, że pracownik, wobec którego kierowane są poważne zrzuty, może dalej spokojnie pracować w salonie i… obmyślać kolejne zasadzki na nieświadomych klientów? T-Mobile, przez rzecznika, uspokaja, że system weryfikacji pracowników na sprzedawców jest szczelny: - Cała sieć sprzedaży T-Mobile podlega stałej wielopoziomowej weryfikacji - zapewnia Wojciech Strzałkowski.

- Cyklicznie prowadzone są szkolenia oraz testy sprawdzające kwalifikacje pracowników. Dodatkowo, mniej więcej raz na dwa miesiące, prowadzone są badania tzw. „tajemniczego klienta”, które pozwalają na zweryfikowanie jakości obsługi klientów w punktach sprzedaży. Na bieżąco weryfikujemy również zgłoszenia klientów oraz niezależnie monitorujemy sieć sprzedaży pod kątem możliwych nadużyć.
Przedstawiciele sieci podkreślają, że o nieuczciwym sprzedawcy poszkodowani klienci dowiedzieli się od niej. - Dzięki prowadzonym wewnętrznym kontrolom stwierdziliśmy nieprawidłowości w punkcie na ul. Powalisza i zwróciliśmy się do klientów w celu ich zweryfikowania. Część z klientów po otrzymaniu informacji z T-Mobile zgłosiła się bezpośrednio do organów ścigania. Ponieważ spółka T-Mobile jest również poszkodowana w tej sprawie, obecnie kompletujemy dokumentację w celu przedstawienia jej organom ścigania - mówi Wojciech Strzałkowski.