Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podchody XXI wieku

Redakcja
Na zdjęciu od prawej: Gosia Barkowska, Basia Pokojska i Paweł Sadowski, fot. Darek Pudełko
Na zdjęciu od prawej: Gosia Barkowska, Basia Pokojska i Paweł Sadowski, fot. Darek Pudełko
Wydawać się może, że poszukiwacze skarbów występują jedynie w legendach i opowieściach o piratach czy w kinie, którym zawładnął przesławny archeolog Indiana Jones. Nic bardziej mylnego. Od ładnych paru lat na całym świecie, również w Polsce, przybywa entuzjastów zabawy w geocaching.

Geocaching narodził się w USA czternaście lat temu, gdy sygnał GPS został udostępniony zwykłym ludziom. Wówczas pasjonat sprzętu GPS, Amerykanin Dave Ulmer, ukrył w lesie wiadro i podał jego współrzędne w grupie dyskusyjnej użytkowników GPS. Pojemnik wypełnił różnego rodzaju przedmiotami mającymi zachęcić do poszukiwań. W ciągu następnych dni kolejni ludzie znajdowali pojemnik, używając wskazań swoich odbiorników GPS i dzielili się swoimi przeżyciami na portalu. Zainspirowani pomysłem kolejni entuzjaści zaczęli umieszczać swoje skrytki i publikować do nich współrzędne. Tak narodził się geocaching, czyli zabawa w poszukiwanie skarbów za pomocą odbiornika GPS.

Ale o co chodzi?

Najkrócej mówiąc geocaching to nowoczesna wersja podchodów. Koncepcja zabawy opiera się na znalezieniu ukrytej wcześniej w terenie skrytki (nazywanego "geocache") i odnotowaniu tego faktu na specjalnej stronie internetowej. - Oprócz wpisu do dziennika odwiedzin, do którego wpisują się znalazcy, każdy kto odwiedził skrytkę, ma za zadanie zastąpić znalezioną rzecz, czymś równie atrakcyjnym - wyjaśnia Gosia Bartkowska, znana keszerka z Górzna, stolicy polskiego geocachingu.

Jak rozpocząć zabawę?

Na początku wystarczy zarejestrować się w serwisie i sprawdzić, czy w okolicy zamieszkania znajdują się jakieś ukryte kesze. - Skarby namierzamy z internetu ze strony poświęconej geocachingowi. Tam jest mapa, na której są pozaznaczane punkty, których codziennie przybywa. Pobieramy z tej strony współrzędne i... w drogę, czyli na poszukiwanie keszy – wyjaśnia pani Gosia. Urządzenia prowadzą poszukiwaczy do miejsca, w którym ukryty jest skarb. Bez tych danych namierzenie skrytki byłoby niemożliwe.

Miłość od pierwszego... znalezienia

- Zainteresowałam się tą zabawą w lipcu 2012 roku – wspomina Gosia Bartkowska. - Zadecydował przypadek, mój kolega zaczął się w to bawić i pokazał mi, na czym to wszystko polega, trafiło to na dobry grunt, bo zawsze interesowałam się przyrodą, zabytkami, lubię podróżować i spędzać czas na łonie natury. Ta zabawa przypadła mi od razu do gustu i... zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia, a w zasadzie znalezienia - śmieje się pani Gosia. Od tamtego czasu namiętnie szuka skarbów. To superzabawa, ale i fajny sposób na ciekawy i aktywny wypoczynek.

Co w trawie piszczy?

Niewtajemniczonym należy się wyjaśnienie, że są różne rodzaje skrzynek i różne rodzaje miejsc, gdzie można je odnaleźć. W ich opisach znajdziemy symbole, które ułatwiają ich odnalezienie, np. drzewo, albo wzgórze lub kapliczka. - Zdzwaniamy się ze znajomymi i organizujemy wyprawę w jakieś fascynujące miejsce, na spotkanie z przygodą. Najbardziej lubię keszować w grupie, bo wtedy jest najlepsza zabawa. Najczęściej poruszamy się po okolicach Górzna, gdzie jest bardzo dużo ukrytych skarbów. Ciekawe są też okolice Nowego Miasta Lubawskiego, Lidzbarka Welskiego, Brodnicy, Golubia-Dobrzynia. Ale jeździmy też po całej Polsce, a także po innych krajach. Kesze są na całym świecie, nawet na Antarktydzie, ale tam jeszcze nie byliśmy. W ubiegłym roku udało nam się zorganizować dwie duże geocachingowe wyprawy, jedną na Litwę, Łotwę i do Estonii, a drugą do Pragi przez Niemcy.

Kościotrup i czarownica

W pobliżu Górzna mamy ciekawe okeszowane trasy. Jedną z najfajniejszych jest trial ptasi (trasa geocachingowa ze skrytkami), na którym drewniane ptaki są zawieszone na drzewach na wysokości około 20 metrów. „Złapać” takiego ptaka można tylko po wspięciu się na drzewo przy pomocy lin alpinistycznych. U góry trzeba potwierdzić swoją obecność w logbooku, czyli książeczce wpisów. Równie ciekawym jest pagórkowaty trial „4 x 4” w pobliżu Leźna, po którym można poruszać się jedynie jeepem. - Zaliczyłam go wraz z kolegą dwa tygodnie temu. Chwilami miałam serce w przełyku, trasa zapierała dech w piersiach – wyznaje pani Gosia. Fascynująca jest „Wyspa skarbów”, gdzie po kesze trzeba płynąć łódką. Na wyspie znajdujemy wskazówki, ,jakąś stara mapę w butelce. Na jej podstawie idziemy do celu, a na miejscu okazuje się, że skrzyni ze skarbem pilnuje... kościotrup. Zabawny jest kesz, który się nazywa „Kocioł czarownicy”. Wskazówkami są miotły czarownicy, po których dopiero można trafić do celu. Odludne miejsce, wypalone ognisko, a nad nim wisi kocioł czarownicy.

Zdobyć gwiazdę szeryfa

Edukacyjny jest trial „Mewa śmieszka” - raj dla ornitologów. Jakiś keszer założył skrytkę w miejscu gniazdowania mew. Żyje tam co najmniej dwa i pół tysiąca tych ptaków. Miłośnicy ornitologii są wniebowzięci. Kesze ukryte są przeważnie w miejscach, do których trudno trafić, które najczęściej znajdują się poza zasięgiem turystycznych szlaków. Niesamowitych wrażeń dostarczają kesze nocne, do których wskazówki są niewidoczne za dnia. - Keszy możemy szukać na różne sposoby, także konno. W naszym trailu konnym jest 16 keszy, jeżeli znajdzie się wszystkie, to można zdobyć gwiazdę szeryfa - wyjaśnia keszerka Małgorzata Michalak z Leźna, położonego niedaleko Górzna.

Górzno stolicą geocachingu

Szukanie keszy to nie tylko zabawa. - W geocachingu jest mnóstwo wartości dodanych. Odciągamy dzieciaki od komputerów, wyciągamy je w teren. Pokazujemy ciekawe miejsca, podglądamy przyrodę, uczymy historii. Geocaching to jest turystyka XXI wieku. Korzysta z łączności satelitarnej, która kosztuje miliardy dolarów. Dzisiaj bariera wejścia w zabawę jest niewielka. Wystarczy posiadać smartfon i dobre chęci – mówi Dariusz Pudełko, wiodący polski keszer. Najciekawsze w geocachingu jest to, że trafia się w miejsca, które nie są opisane w przewodnikach turystycznych. Keszerzy pokazują i odkrywają lokalne smaczki, kawałek historii swojego regionu. Zjawisko można z powodzeniem wykorzystać jako narzędzie do promocji regionu. Tak się stało w wypadku Górzna, które dzięki zaangażowaniu miejscowych keszerów, m.in. Dariusza Pudełko i burmistrza Roberta Stańko wyrosło na stolicę polskiego geocachingu.

Podchody XXI wieku

Małgorzata Bartkowska z Górzna
W wolnych chwilach keszerka, na co dzień sekretarka szkolna, do tej pory znalazła 1310 keszy, jej rekord to 400 keszy w ciągu jednej doby na trialu Skarby Lasu, zdobyła gwiazdę szeryfa z Rio Little Leźno na Westernowym trailu, odnalazła kesze z najtrudniejszej technicznie serii Tylko dla Orłów, posiada brązową Odznakę PTTK Geocaching Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!