Po kwadransie w szpagacie - między dwoma krzesłami - każda z nas płacze

Czytaj dalej
Fot. Archiwum J. Struk-Zawadzkiej
Dorota Witt

Po kwadransie w szpagacie - między dwoma krzesłami - każda z nas płacze

Dorota Witt

Z czego musiała zrezygnować, poświęcając się treningom gimnastyki artystycznej? Kiedy zdana jest sama na siebie i dlaczego lubi te momenty? Mówi o tym Julia Struk-Zawadzka, 14-letnia gimnastyczka.

Trenujesz gimnastykę artystyczną, jeździsz po świecie po złote medale. Jak to się zaczęło?
Zaczęłam ćwiczyć już w zerówce, mając 6 lat. W mojej szkole wisiał plakat z reklamą zajęć ogólnorozwojowych, prowadzonych przez pana Bartka Pankaua, zwycięzcę I edycji „Mam talent”. I jakoś kuł mnie w oczy. Poszłam na pierwsze zajęcia i już zostałam. Po roku ćwiczeń do klubu dołączyła para trenerów akrobatyki. Pomyślałam: „czemu nie” i zaczęłam trenować te dyscyplinę.

Od razu marzyłaś o najwyższym podium na międzynarodowych turniejach?

Na początku zajęcia były zabawą, szukałam pasji, czegoś, co pochłonie mnie bez reszty. Dopiero po wyjeździe z rodziną do Wielkiej Brytanii zaczął doskwierać mi brak treningów i wiedziałam już, że bardzo chcę kontynuować ćwiczenia, że to jest to, czemu chcę się oddać.


Jaki wyrzeczeń wymagają intensywne treningi?

Przez pierwsze miesiące byłam w grupie początkowej i dwa razy w tygodniu brałam udział w treningach. Szybko dostałam się do grupy zaawansowanej, a wtedy treningi zdominowały mój wolny czas. Zaczęłam żyć gimnastyką, na sali spędzam 16 godzin w tygodniu. Brakuje czasu na spotykanie się ze znajomymi, którzy ze mną nie trenują - siłą rzeczy najwięcej czasu spędzam z koleżankami na treningach. Z jednej strony, żal tych przyjaźni ze szkoły, ale z drugiej, przyjaźnie zawierane podczas treningów są silne i trwałe, przypieczętowane godzinami spędzonymi na ćwiczeniach i wylanym wspólnie potem. Niejako w ramach rekompensaty mam też wyjazdy na zagraniczne występy i turnieje: to zawsze świetne doświadczenie, bo można poznać gimnastyczki z różnych krajów, zawrzeć nowe przyjaźnie i nauczyć się czegoś nowego.

Dlaczego wybrałaś właśnie gimnastykę artystyczną?
Taniec i muzyka towarzyszą mi od urodzenia. Rodzice umuzykalniali mnie, odkąd skończyłam 3 miesiące. Kiedy podrosłam, brałam udział w otwartych zajęciach na UKW w Bydgoszczy, potem zaczęłam śpiewać w Zespole Pieśni i Tańca „Ziemia Bydgoska”, przyłączyłam się do klubu „Bailamos”. Dziś nie wyobrażam już sobie życia bez muzyki i tańca. Gimnastyka artystyczna to tak naprawdę taniec, dlatego tak dobrze się w tym czuję. Treningi wymagają zaangażowania i poświęcenia, ale sprawia mi to dużą przyjemność, więc nie narzekam.

JULIA STRUK-ZAWADZKA

Teraz trenujesz w Wielkiej Brytanii. Czy podejście do Twojej dyscypliny jest tam inne niż w Polsce?
Po wyjeździe do Wielkiej Brytanii prosiłam mamę, żeby znalazła klub, w którym mogłabym trenować akrobatykę, ale w okolicy działał jedynie klub, w którym prowadzono treningi gimnastyki artystycznej i... już po miesiącu wzięłam udział w pierwszych zajęciach w klubie, w którym jestem do dzisiaj. W Polsce trenowałam akrobatykę, tutaj gimnastykę artystyczną. W przypadku obu dyscyplin i wszędzie główne założenia są podobne: trenować, dawać z siebie wszystko, wygrywać.

Twój sport wymaga pracy w grupie, bezgranicznego zaufania partnerowi czy też raczej musisz zdać się na siebie?
Gimnastyka artystyczna to głównie taniec indywidualny, do tańca grupowego potrzebne są gimnastyczki w tym samym wieku, o tym samym wzroście i na tym samym poziomie, w moim klubie akurat jest to niemożliwe. Ale ja wolę taniec indywidualny, bo wiem na czym muszę się skupić. Pierwsze zawody, w których brałam udział, były w tańcu grupowym, szybko jednak każda z nas zaczęła trenować na własne konto. Każda, bo gimnastyka artystyczna to typowo kobieca dyscyplina, mężczyźni nie są w ogóle dopuszczani do zawodów.

Jak wygląda Twój typowy trening?
Jest podzielony na etapy, pierwszy to rozgrzewka, typowa dla każdego sportu, drugi to rozciąganie pleców oraz nóg. Jednym z najcięższych ćwiczeń rozciągających jest siedzenie w szpagacie pomiędzy dwoma krzesłami z rękami w górze przez ponad 15 min, podczas tego ćwiczenia każda z nas płacze. Kolejnym etapem są ćwiczenia wytrzymałościowe, wzmacniające. Czwartym etapem treningu są ćwiczenia elementów z tańca - piruety, podskoki, balanse. Piąty etap to doskonalenie tańców pod okiem trenerów, korygowanie błędów.

Marzysz o występowaniu w teatrze muzycznym...

Tak, bo już teraz ogromną radość sprawia mi występowanie na scenie, pokazywanie publiczności, co potrafię, większą frajdę mam z pokazów niż zawodów. Gimnastyka to bardzo ciężka praca, a zawodów, a więc i okazji do pokazania się publiczności, sprawdzenia się, zobaczenia reakcji widzów w ciągu roku nie ma zbyt wiele, 5-6 turniejów góra. A ja na scenie mogłabym występować codziennie i chyba by mi się to nie znudziło. W tym roku miałam okazję wystąpić z moją grupą gimnastyczną w Teatrze Narodowym w Londynie na gali charytatywnej.To było niesamowite przeżycie.

Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.