Po 50. roku życia otwiera się nowa furtka. Wchodzisz?

Czytaj dalej
Fot. www.pixabay.com
Dorota Witt

Po 50. roku życia otwiera się nowa furtka. Wchodzisz?

Dorota Witt

Czy kobiety miewają kryzys wieku średniego? A może to nie kryzys, a szansa? Szansa na rozwój, odkrycie i realizowanie pasji, zajęcie się wreszcie tylko samą sobą? - Wkraczanie w wiek średni to dobry moment, by się zatrzymać i spojrzeć, w jakim miejscu życia jesteśmy i czy jest nam dobrze tam, gdzie jesteśmy. Otwiera się nowa furtka na dalszy etap życia. Potrzeba akceptacji i odwagi, by przez nią przejść - mówi Anna Śliwińska-Sączek, trenerka biznesu i rozwoju osobistego.

Mówi się wiele (choć czasem z przymrużeniem oka) o kryzysie wieku średniego u mężczyzn. Kobiety miewają to samo?

Bliżej mi do myślenia w kategoriach czasu zmiany czy małego przełomu, a nie kryzysu. To niewątpliwie szczególny czas również dla nas kobiet, ponieważ zmiany zachodzą w wielu obszarach życia niemal równocześnie. Zaczynają być zauważalne zmiany fizyczne naszego ciała, zmiany wyglądu, potęgowane przez zmiany hormonalne, które wpływają również na samopoczucie. Do tego mogą dojść zmiany w najbliższym otoczeniu, np. dorastanie, usamodzielnianie się dzieci czy ich wyprowadzka z domu. Spada często zadowolenie z wykonywanej pracy zawodowej, stylu życia. To czas kiedy zaczyna nam doskwierać myślenie o upływie czasu, wkraczaniu w drugą jego połowę. Mamy też wtedy coraz mniejszą gotowość do chodzenia z samą sobą na kompromisy. Może to truizm - coś się kończy, ale też coś się zaczyna. Kończy się czas witalnej młodości, ale zaczyna czas twórczej dojrzałości.

Czyli nie kryzys, a szansa?

Zdecydowanie. To w jaki sposób postrzegamy upływający czas zależy od naszego sposobu myślenia. Zmiana w tym wymiarze może przynieść wiele korzyści. Przecież to również piękny czas dla kobiet, kiedy nasze dotychczasowe sposoby komunikowania, przede wszystkim ze sobą. „Muszę”, „trzeba”, „należy”, „powinnam” bardziej zdecydowanie zamieniamy na „chcę”, „mogę”, „potrzebuję”, „zależy mi”. To może być prawdziwie wartościowy czas, kiedy jako kobiety zaczynamy dopuszczać do głosu skrywane dotąd potrzeby, pragnienia, marzenia. Odkrywamy, że możemy bez wyrzutów sumienia zająć się w życiu również sobą. To doskonały moment nowego otwarcia na wszystko to, co jeszcze przed nami.

Zdjęcie ilustracyjne
Paulina Śliwińska - Wiele kobiet w wieku przełomu ma większe wyczulenie na swoje potrzeby niż wcześniej, gdy ważne dla nich było też realizowanie potrzeb innych, np. bliskich - mówi Anna Śliwińska-Sączek

Ale trwanie w tym „czasie przełomu”, czyli - powiedzmy to wprost - starzenie się, nie dla wszystkich jest takie pozytywne. Czasem jest bolesne.

To zrozumiałe. Jesteśmy przyzwyczajone do określonego looku w lustrze, do pewnej jakości życia, do tego, że jesteśmy inaczej potrzebne w pracy, w domu. Inne jesteśmy, kiedy mamy lat 30 czy wtedy, gdy mamy lat 35. W tym wieku dla wielu kobiet liczy się rodzina, wychowanie dzieci, wiele z nas zajmuje niemal bez reszty praca zawodowa. Po 40. chcemy od siebie i świata (ale i od świata dla siebie) czegoś innego. To co było dotąd na pierwszym planie, teraz odsuwamy na plan dalszy, w zamian pojawiają się inne ważne dla nas tematy, obszary życia, które pukają do drzwi. Dlatego tak ważna jest ta właściwa perspektywa patrzenia na to co jeszcze przede mną. Wtedy łatwiej jest przeżywać życie w poczuciu spełnienia i harmonii.

Jak osiągnąć tę harmonię?

Przede wszystkim pozwolić sobie na życie w zgodzie ze sobą. Tu potrzeba zatrzymania się w pędzie życia, aby dostrzec i usłyszeć, co dla nas, tak naprawdę, istotne. Co nadaje naszemu życiu sens. Równie ważne jest zaakceptowanie faktu, że życie to proces. Warto płynąć razem z nim, w otwartości na to, co przynosi, do czego nas zaprasza, przy czym zatrzymuje. Inaczej smakujemy życie na każdym jego etapie, ale każdy etap jest niesamowicie wartościowy i inaczej piękny, czego innego uczy, o co innego nas wzbogaca. Kiedy mamy tego świadomość, łatwiej o kobiecą odwagę: na to, by otwierać się na wszystko to, co wokół, na nowe możliwości, szanse, na podejmowanie decyzji i działań czy ryzyka.

Nikt nam nie da takiego wsparcia i zrozumienia jak druga kobieta - bez względu na dzielący nas wiek. Nigdy nie jest za późno na dobre przeżycie własnego życia.

To dobry grunt do tego, by po 50. odważyć się na skok ze spadochronem?

Niekoniecznie. Tu nie chodzi o spektakularne i ekstremalne działania, bo dla każdej z nas odwaga w działaniu będzie czymś innym. Nie ma uniwersalnej prawdy. Na szczęście. Dla jednej kobiety będzie to nauka tańca, na którą nigdy dotąd nie miała czasu, a o której zawsze marzyła, dla drugiej - podróżowanie, dla kolejnej - malowanie, a dla jeszcze innej - praca w przydomowym ogródku lub spędzanie czasu z wnukami. Każda z tych aktywności jest w porządku, jeśli dla nas samych jest w porządku, jeśli daje nam poczucie radości i zadowolenia.

Kobietę, która po latach życia dla rodziny, dla szefa, dla domu, zaczyna mówić o swoich potrzebach i zamiast, jak co wieczór, zająć się praniem i obiadem na jutro, wychodzi na tańce, nie łatwo chyba zrozumieją jej bliscy...

To całkiem możliwe, wszyscy potrzebują czasu na akceptację czy oswojenie zmian. Również nasze otoczenie. Łatwiej nam będzie przez to przejść, jeśli będziemy miały przekonanie, że postępujemy etycznie wobec otoczenia, bo przecież to, że poświęcamy więcej czasu sobie nie musi oznaczać wcale, że nagle zapomniałyśmy o swoich innych życiowych rolach: mamy, córki, babci, żony. Dalej w nich będziemy. Być może inaczej będziemy je wypełniać, bardziej świadomie.

A problem z niewidzialnością kobiet po 60.?

Mam szczęście obserwować wiele aktywnych kobiet w tym wieku, realizujących swoje pasje, zachłannie spełniających swoje małe i duże marzenia. Mają przy tym ogromnie dużo radości wewnętrznej, poczucia spełnienia. Są dla mnie wielkimi inspiratorkami, pokazują, jak można pięknie żyć bez względu na wiek. Wiem też, że to nie jest całościowy obraz kobiet wkraczających w wiek emerytalny. Jako społeczeństwo mamy jeszcze wiele do zrobienia. Jeśli spodziewamy się wielkich zmian, to warto sobie zadać pytanie: co ja, jako kobieta, mogę zrobić już dziś w swojej małej społeczności na rzecz innych? Być może mam w najbliższym otoczeniu seniorki, które stają się „niewidoczne”? Może małym krokiem dodającym im odwagi do aktywnego życia będzie wspólne wyjście do teatru czy kina, może chwila rozmowy przy wspólnej kawie? Nikt nam nie da takiego wsparcia i zrozumienia jak druga kobieta - bez względu na dzielący nas wiek. Nigdy nie jest za późno na dobre przeżycie własnego życia.

Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.