Pechowa rafineria

Wczoraj, kiedy posłowie moskiewskiej Dumy składali wizytę w Wilnie, wybuchł pożar w litewskiej rafinerii Możejki. Zakład już pracował na pół gwizdka, po awarii rurociągu „Przyjaźń-I”.

Rosjanie nie mogą pogodzić się z tym, że właścicielem rafinerii wkrótce ma zostać polski Orlen. - To był strategiczny błąd gospodarczy - przekonują Litwinów deputowani rosyjskiej Dumy.

<!** reklama left>- Litewskie przedsiębiorstwo ma prawo wyboru partnerów. Uważam jednak, że polskie przedsiębiorstwo (PKN Orlen) posiada dużo możliwości lobbystycznych do pozyskania ropy - stwierdził przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej Konstantin Kosaczow, szef delegacji. Według niego, decyzja o sprzedaniu rafinerii przedsiębiorstwu, które nie ma dostępu do własnych złóż ropy „była pierwszym ryzykownym krokiem”.

- Niestabilność będzie prześladowała zakład, zanim wreszcie nie zostanie uświadomione, jakich partnerów należy wybierać - powiedział Kosaczow, zaznaczając: „Tu nie ma polityki, jedynie komercja”.

Rosjanie w lipcu wstrzymali dostawy do rafinerii, kierowane przez rurociąg „Przyjaźń-I”, który niespodziewanie uległ awarii. Dostawy przez morski terminal w Butyndze nie zastępują ich w pełni.

Wczoraj około godz. 14.32 czasu litewskiego (13.32 czasu polskiego) w Możejkach wybuchł pożar w zamontowanym przed 16 laty urządzeniu przetwarzającym mazut. Runęła 50-metrowa wieża. Później na obszarze 800 m kw. wyciekły produkty ropopochodne, które również się zapaliły. Walkę z ogniem podjęło 25 wozów strażackich. W ciągu dwóch godzin udało się zagasić pożar na powierzchni około 300 metrów kw. Wstrzymano pracę płonącej części zakładu. Reszta rafinerii pracuje na minimalnych obrotach. Część pracowników rafinerii ewakuowano. Brak informacji o ofiarach śmiertelnych bądź rannych.

- Pożar wyrządził milionowe szkody zakładowi, a jego remont potrwa miesiące - ocenił premier Litwy Gediminas Kirkilas.