3 z 11
Poprzednie
Następne
Oto najgorsze transfery w toruńskim żużlu. Zgadzacie się z tym wyborem?
Nr 9 - Simon Stead. Trafił do Apatora w bardzo trudnym dla tego klubu 2006 roku. Klub przeżywał kłopoty finansowe, nie zawsze płacił na czas, co odbijało się na formie zawodników. Simon Stead na przedsezonowych treningach i sparingach prezentował się bardzo dobrze, niektórzy wróżyli mu zostanie odkryciem ligi, ale... skończyło się na pięciu meczach, 21 biegach, 19+3 punktach oraz średniej 0,95. Późniejsze lata, w których nie jeździł już w Toruniu pokazały, że jednak nie był takim talentem, za jakiego go uważano.