Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszust i złodziej, a dodatkowo podrywacz samotnych pań wpadł na gościnnych występach w Bydgoszczy

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
RETRO TEMAT DNIA
RETRO TEMAT DNIA
W PRL-u, choć prowadzono ustawiczną kampanię skierowaną przeciwko tzw. niebieskim ptakom, funkcjonowało wiele osób żyjących nie z pracy ani kapitału, ale z oszukiwania i okradania naiwnych.

Jedną z takich postaci był Józef T., mieszkaniec wsi Inwałd koło Bielska-Białej, który jednak w miejscu zameldowania w ogóle nie bywał. Krążył za to po Polsce na tzw. gościnnych występach, żyjąc ze skradzionych bądź wyłudzonych pieniędzy. Jeśli akurat nie odsiadywał jednego ze swoich wyroków.
[break]
Zabawa w „zoo”
Teresa F., mieszkanka Bydgoszczy, lubiła wieczorami przebywać w powszechnie znanym i popularnym w mieście lokalu „Zodiak”, zwanym przez mieszkańców pogardliwie „zoo”, mieszczącym się przy ulicy Marcinkowskiego, gdzie niemal codziennie odbywały się wieczorami dansingi połączone z tzw. występami artystycznymi. Ponieważ zawsze na sali było pełno samotnych panów, kobieta liczyła, że znajdzie wśród nich odpowiedniego partnera, nie tylko na jeden wieczór, choć i takimi znajomościami nie gardziła.
Na początku marca 1977 roku do stolika, przy którym siedziała samotnie Teresa F., podszedł młody mężczyzna. Był to właśnie Józef T., który po kolejnym odsiedzianym wyroku przybył do Bydgoszczy, aby tutaj kontynuować, przynoszące mu odpowiednie profity, „gościnne występy”. Zaprosił kobietę do swojego stolika.
Znajomość została zawarta i z obu stron zaakceptowana. Józef i Teresa doskonale się bawili aż do końca zabawy. Kobieta fundowała, oczarowana nowym partnerem. Z „Zodiaku” wyszli dopiero około 4 nad ranem. Ponieważ dobrze się czuli w swoim towarzystwie, postanowili znajomość jeszcze pogłębić. Udali się zatem do hotelu „Centralny”, gdzie wynajęli pokój.
Kiedy Teresa F. obudziła się koło południa, z przerażeniem odkrywała kolejno przykre fakty. Po pierwsze, jej partnera nie było w pokoju, nie pozostał też po nim żaden ślad. Po drugie, razem z Józefem zniknęły też złote pierścionki Teresy i cała gotówka z portmonetki. Mało tego, na kobietę spadł też obowiązek uiszczenia rachunku za pobyt w hotelu. W tej sytuacji nie pozostało jej nic innego, jak wezwać na ratunek milicję, która niezwłocznie zajęła się poszukiwaniami złodzieja. Już następnego dnia został on zatrzymany.
Trzy lata plus sześć
Przed Sądem Rejonowym w Bydgoszczy Józef T. stanął w sierpniu 1978 roku. Tam okazało się, że wcześniej miał już na swoim koncie podobne sprawki. W sumie w swoim krótkim jeszcze życiu (Józef T. urodził się w 1950 roku), odsiedział w więzieniu sześć lat.
Sąd bydgoski potraktował jego postępek w naszym mieście jako dokonany w warunkach recydywy i skazał Józefa T. na surową karę pozbawienia wolności w wymiarze trzech lat oraz grzywnę w wysokości 15 tysięcy zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!