Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oprawa jak cudna szata, czyli zlecenie dla mistrza

Przemysław Przybylski
Nie trzeba znać zaklęć, by wyczarować magiczną księgę. Taką, która pachnie fiołkami, a jej okładka to nic innego jak wrota do tajemniczej komnaty. Bez czarów potrafią dokonać tego introligatorzy. Niektórzy.

Nie trzeba znać zaklęć, by wyczarować magiczną księgę. Taką, która pachnie fiołkami, a jej okładka to nic innego jak wrota do tajemniczej komnaty. Bez czarów potrafią dokonać tego introligatorzy. Niektórzy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 21006" >Słowo sztuka powszechnie zarezerwowane jest dla malarzy, grafików czy rzeźbiarzy. O ludziach zajmujących się oprawą książek w najlepszym razie mówi się, że uprawiają artystyczne rzemiosło. Są jednak tacy, którzy potrafią ubrać karty papieru w szatę oszałamiająco piękną, niepowtarzalną. W ich rękach okładka zamienia się w dzieło sztuki, z Kopciuszka w królewnę. Wygląd książki to bowiem wspólne dzieło drukarzy, grafików i introligatorów. Wśród tych ostatnich są, jak w innych profesjach, wyrobnicy i mistrzowie.

Następców nie widać

- Każda oprawa książki nadaje jej walor indywidualności - przekonuje jeden z toruńskich bibliofilów.

Oprawienie jest często droższe niż sama książka. Oprawa winna wskazywać, o czym jest dana pozycja.

- Trzeba być nie tylko dokładnym i cierpliwym, potrzebna jest też wyobraźnia i inteligencja - mówi Jerzy Budnik, bydgoski introligator.

Oprawianiem książek para się od ponad dwudziestu lat. Najbardziej dumny jest ze zlecenia dla króla Arabii Saudyjskiej. Władze Janikowa, chcąc uhonorować władcę za sfinansowanie operacji rozdzielenia miejscowych bliźniaczek, postanowiły sprezentować mu dziecięce rysunki. Oprawiał je właśnie Jerzy Budnik. Drugie dzieło, którym może chwalić się bydgoski introligator, to ręcznie przepisana biblia. Księga z okładką ważyła aż 85 kilogramów. Miała oprawę z desek obciągniętych skórą. Jerzy Budnik osobiście wykonał okucia narożników i zapinkę.

<!** Image 3 align=left alt="Image 21007" >Zakład introligatorski prowadzony przez Jana Malinowskiego w Chełmnie działa już od 100 lat. W tym roku przypada jubileusz firmy, w której książki oprawiano przez cztery pokolenia od 1906 roku. Jaki będzie jej dalszy los?

- Syn pracuje w branży meblarskiej. Córka studiuje resocjalizację. Następców nie widać - wzdycha Jan Malinowski.

Chełmiński introligator szczyci się księgą oprawioną dla Jana Pawła II z okazji jego przyjazdu do Torunia. Papież złożył w niej osobistą dedykację.

Zdaniem Krzysztofa Drozdowskiego z Pracowni Introligatorskiej Zakładu Poligrafii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, sztuka oprawiania książek powoli zamiera. Po trzydziestu trzech latach pracy w tej branży Krzysztof Drozdowski wie, co mówi. Prorokuje, że z czasem, gdy wszystkie książki znajdą się na płytach CD, introligatorzy nie będą mieli co robić.

- Bywa, że jak oprawiamy pracę czy książkę, to ktoś sobie życzy, by na tylnej okładce zrobić kieszeń na płytę CD - mówi Krzysztof Drozdowski.

Plastikowa taniocha

Brak chętnych do zajmowania się oprawianiem książek to efekt specyfiki tego zawodu. Trzeba wielu wyrzeczeń, by zgłębić tajniki fachu introligatorskiego. Na to potrzeba lat praktykowania. A komu dziś chce się czekać? Szczególnie, że zarobki ledwo pozwalają wiązać koniec z końcem. W czasach mediów elektronicznych coraz mniej osób przejmuje się stanem książek.

- Kiedy przenosiłem warsztat z Brodnicy do Bydgoszczy, liczyłem na studentów. Plastikowe okładki wyparły jednak tradycyje oprawy - mówi Wojciech Dzwonek.

Jeszcze kilka lat temu praca magisterska czy dyplomowa musiała być oprawiona przez introligatora. Teraz uczelnie tolerują plastikowe okładki. Kosztują zaledwie od 3 do 5 zł, a do tego wykonywane są na poczekaniu.

- Kto będzie napawał się ładnie oprawioną „magisterką”, skoro została napisana na zamówienie? Plastik wystarczy - ironizuje jeden z toruńskich introligatorów. - Do tego dzisiejsze książki to sztuka na raz. Są klejone, a nie szyte, więc rozpadają się po przeczytaniu. Tandeta.

Klienci też wszędzie szukają oszczędności. Chcą na przykład, by z trzech tomów zrobić jeden, bo taniej. Dlatego introligatorzy oprócz oprawiania książek, kalendarzy, klejenia teczek, podejmują się wykonania ozdobnych pudełek, w których można przechowywać fajkę czy butelkę alkoholu.

- Książka z miejscem na butelkę była modna wśród studentów - wspomina Wojciech Dzwonek.

W takim opakowaniu łatwiej było przekazać prezent wykładowcy. Trąciło dowcipem, a nie łapówką. Moda jednak minęła.

- Mam zamówienie z Niemiec na fałszywy księgozbiór - mówi bydgoski introligator. - Wcześniej zrobiłem cztery metry kwadratowe dla jednego z warszawskich hoteli. Żyć z czegoś trzeba.

Fałszywy księgozbiór to same grzbiety książek przymocowane do sklejki. Skórzana oprawa, złocone tytuły robią imponujące wrażenie. Gorzej, gdy ktoś będzie chciał wyciągnąć któryś z tomów.

Widmo zawodowej śmierci

- Proponuję klientom książki zapachowe - dodaje Jerzy Budnik. - Receptura jest moim pomysłem.

<!** Image 4 align=right alt="Image 21008" >Introligator zapewnia, że na przykład fiołkowy zapach utrzymuje się przez kilka lat. Pachnąca książka w jedwabnej oprawie może być nieszablonowym prezentem dla ukochanej.

Fałszywe księgozbiory, ozdobne pudełka i podobne im suweniry to przypadkowe zlecenia. Najczęściej od agencji reklamowych. Urzędy i biura, które niegdyś oprawiały dzienniki ustaw i zamawiały papierowe teczki, rezygnują z usług małych zakładów na rzecz dużych producentów, bądź archiwizują dokumenty elektronicznie. Dla wielu introligatorów oznacza to zawodową śmierć. Nie potrafią robić nic innego. Są tylko rzemieślnikami, dla których zaczyna brakować prostych zleceń.

- Moje książki oprawiał introligator rodem z Wilna. Niestety, zmarł i nie mogę znaleźć kogoś, kto by go zastąpił - mówi toruński bibliofil. - Ci najlepsi się nie ogłaszają.

Powierzenie cennej, unikatowej książki introligatorowi wymaga zaufania. Zanim bowiem dzieło uzyska nową okładkę, zostaje rozebrane na pojedyncze karty i krok po kroku doprowadzane jest do pierwotnego stanu. Najważniejsze, by strony były jak najmniej przycięte. Książka ponownie zszyta, z zabezpieczonym grzbietem, jest przygotowana do założenia okładki. W zależności od jej stanu, odtwarza się starą, bądź robi całkowicie nową.

Dobór materiału, czcionek, ozdobników, kolorów jest wielką umiejętnością. Często nadmiar wzorów czy złoceń sprawia, że zamiast dzieła sztuki powstaje jarmarczny kicz. Niewielu jest introligatorów przygotowujących własne projekty okładek. Bazują na gotowych wzorach, kopiują przedwojennych mistrzów. Ogromne znaczenie ma materiał. Skóra nie zawsze pasuje, a do tego są kłopoty z jej zdobyciem. Najlepsza jest bowiem ta garbowana roślinnie, a taka jest w Polsce bardzo trudna do zdobycia.

- Ja akurat preferuję oprawy proste, płócienne. Za takimi zbyt przepysznymi po prostu nie przepadam - dodaje toruński bibliofil.

Z tą opinią zgadza się Krzysztof Drozdowski z UMK. Sam poleca oprawy w tzw. suche płótno. Jest bardziej gustowne niż powszechnie używany introkal, a przede wszystkim trzy razy bardziej wytrzymałe.

- Nie miałem wielu okazji oprawiać w skórę - przyznaje Krzysztof Drozdowski. - Jednak w pamięci zapadła mi właśnie skórzana oprawa.

Wspomina swoje obawy sprzed wielu lat, gdy przyszło mu oprawiać stary mszał. Był tak zniszczony, że pracę trzeba było zacząć od porządkowania kart. Następnie w tę samą ramę wstawić skórzaną okładkę. Mszał do dziś jest w użyciu, choć od naprawy minęło wiele lat.

Liczy się nie tylko rok

W powszechnym mniemaniu wartość książki określa rok jej wydania. Panuje przekonanie, że im starsza, tym cenniejsza. Bibliofil zwraca uwagę przede wszystkim na wysokość nakładu, w jakim ją wydano, liczbę zachowanych egzemplarzy i oprawę. Najcenniejsze są pojedyncze egzemplarze, a jeśli do tego oprawiono je na indywidualne zamówienie i nie powtarzano okładki, rok wydania ma znaczenie drugoplanowe.

W światku pasjonatów książek osobną grupę stanowią introligatorzy nie tylko zajmujący się oprawą, lecz wspólnie z konserwatorami przywracaniem do jak najlepszego stanu pisanych zabytków kultury. Tak jak ci zatrudnieni w Oddziale Konserwacji i Zabezpieczenia Zbiorów Biblioteki UMK w Toruniu. To jednak zupełnie inna historia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!