Dyrekcja niechętnie mówi o zdarzeniu, dziennikarzom zarzuca nachalność, jako powód hospitalizacji chłopca podaje omdlenie z powodu przegrzania.
Środa. Pod zespół szkół w Śródmieściu zajeżdża karetka. Z gabinetu lekarskiego ratownicy wyprowadzają nastolatka. Na pytanie - co się stało, pada odpowiedź z sekretariatu: - Zaczęli u nas grzać. Chłopakowi zrobiło się słabo. - Typowe zdarzenie szkolne - mówi wicedyrektor. - Nauczyciel dyżurujący na przerwie nie ma oczu dookoła głowy. Kto mówi o bójce? Po co tyle pytań?
Trafił do szpitala
Rzekoma ofiara przegrzania trafiła do izby przyjęć szpitala im. Biziela. - Przywieziono do nas gimnazjalistę z bójki szkolnej - powiedziała Kamila Wicińska, rzeczniczka prasowa lecznicy. - Ma zasinienie na policzku, zostanie w szpitalu kilka dni na obserwacji, może mieć wstrząśnienie mózgu.
Wewnętrzna sprawa?
Tego samego dnia, podczas kolejnej rozmowy z wicedyrektorem usłyszeliśmy, że owszem, ktoś został poszkodowany, ale to wewnętrzna sprawa szkoły. - Mamy swoje procedury i według nich działamy. Nie było żadnych „napastników”, proszę nie ferować wyroków.
<!** reklama left>Dzielnicowy z Komendy Miejskiej Policji po naszym telefonie udał się do placówki. - To, że rzekoma ofiara wygląda na klasowe popychadło, jeszcze nie oznacza, że naprawdę nim jest. Dyrekcja nie zawiadomiła nas o zdarzeniu. Poszedłem tam sam, rozmawiałem z napastnikiem. W sumie nie powiedział mi, dlaczego to zrobił. Stwierdził, że się zdenerwował. To był przypadkowy „strzał”.
Agresor odwiedził ofiarę
- Ten, który uderzył, nie jest typem, którego trzeba zamknąć w areszcie lub w więzieniu - zapewnia dyrektorka śródmiejskiej szkoły. - Sam zgłosił się do pedagoga. Pojechał odwiedzić kolegę w szpitalu. Poszkodowany też czuje się lepiej.
- Raz w miesiącu będę udawał się do szkoły, żeby z bójkowiczem porozmawiać - obiecuje dzielnicowy.
Kuratorium zdecydowanie nakazuje, aby szkoły stosowały się do procedur policji i ministerstwa, zalecanych m.in. w przypadku używania przemocy przez uczniów.
Piętnować podczas apeli
- Jeśli dochodzi do naruszenia nietykalności cielesnej, trzeba wezwać policję - mówi Teresa Goszczyńska, starszy wizytator Kuratorium Oświaty. - Zalecam jednak zdrowy rozsądek. Pociągnięcie koleżanki za włosy nie oznacza, że dojdzie do najgorszego. Czyny, które mają tendencję do wygaszania, lepiej ignorować. Dobrze, jeśli uczniowie podpisują ze szkołą rzetelny kontrakt. W razie złamania jednego jego punktu, dyrekcja placówki powinna odebrać dziecku jakiś przywilej. Złe zachowanie powinno się również piętnować podczas apeli - dodaje Teresa Goszczyńska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu