<!** Image 1 align=left alt="Image 40751" >Małyszomania straciła w ostatnich latach na swoim impecie. Widać to gołym okiem już choćby po relacjach w TVP - w Engelbergu komentator Stanisław Snopek (a jest to jeden z największych fachowców w naszej „publicznej”...) przynudzał tak, że trzeba było się wysilać, by nie zasnąć. Zabrakło nawet dzielnych reporterów w słynnych czapeczkach z uszami i ich dociekliwych pytań z gatunku: „jak pan oceni swój skok”? Sam Adam Małysz chyba się jednak tym nie przejmuje, bo wciąż znajduje się w światowej czołówce.
<!** reklama right>A jest o to coraz trudniej, bo bezczelna młodzież nie ma żadnego respektu dla starych mistrzów. Jakiś 16-letni Austriak o trudnym do wymówienia nazwisku Schlierenzauer czy starszy o pięć lat Norweg Anders Jacobsen skaczą tak, że ręce same składają się do oklasków. A do tego obudził się z kilkuletniego snu zimowego Szwajcar Simon Ammann - zupełnie zresztą tak, jak przed kilkoma laty Adam Małysz, gdy większość zdążyła na Polaku postawić krzyżyk. Konia z rzędem temu, kto przewidział, że czołówka Pucharu Świata będzie wyglądała tak, jak teraz wygląda. W pierwszej dziesiątce nie ma zwycięzcy poprzedniego cyklu, Czecha Jakuba Jandy, brakuje też Fina Janne Ahonena, który był drugi. Niestety, o ile Małysz wciąż trzyma poziom czołówki światowej, to reszta biało-czerwonych również jest wierna „swojemu” poziomowi.
Zmieniają się trenerzy - i nic. Żadnej poprawy. Kadrowicze okazali się całkowicie odporni na jakiekolwiek wskazówki, różne metody treningowe itp. Nie poradzili sobie z „orłami” ani Apoloniusz Tajner, ani Heinz Kuttin. Teraz wygląda na to, że rady nie dał też Hannu Lepistoe. Jak było źle, tak jest, i - obawiam się - będzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?