Od września Uber będzie dostępny w Bydgoszczy

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Czachorowski / zdj. ilustracyjne
Sławomir Bobbe

Od września Uber będzie dostępny w Bydgoszczy

Sławomir Bobbe

Amerykańska spółka Uber wchodzi do Bydgoszczy, na razie oferując przewóz jedzenia z barów i restauracji. Czy będzie wozić ludzi?

Od kilku tygodni partnerzy Uber Eats poszukują pracowników w naszym mieście. Od września usługa Uber Eats, czyli dostawa jedzenia do domu za pomocą aplikacji ma być dostępna w Bydgoszczy.

Próbowaliśmy się dowiedzieć czy za tą usługą pójdzie kolejna - przewóz osób za pomocą aplikacji Ubera. Zapowiedź wejścia do Bydgoszczy ze strony szefa Ubera na Polskę padła mniej więcej dwa lata temu, na razie jednak sygnału do startu aplikacji w naszym mieście nie dał nikt. Biuro prasowe Ubera również milczy na ten temat, co oznacza, że wśród aplikacji przewozowych w Bydgoszczy dostępny jest jedynie główny konkurent Ubera - estoński Bolt. Kierowca tego ostatniego wpadł kilka dni temu podczas kontroli przeprowadzonej przez Wojewódzką Inspekcję Transportu Drogowego w Bydgoszczy. Taksówkarze zamówili kurs w aplikacji Bolt i podjechali wprost do oczekujących na ulicy Hetmańskiej inspektorów WITD. Kierowcy grozi teraz kara nawet do 14 tysięcy złotych za świadczenie bez licencji zarobkowego przewozu osób na podstawie zlecenia otrzymanego w aplikacji mobilnej w smartfonie.

Bydgoscy taksówkarze współpracują z inspekcją transportu drogowego. Ta w wykrywaniu nielegalnych przewozów ma skuteczność doskonałą.

Pracowników rekrutowała w Bydgoszczy jedna z wrocławskich firm, będąca partnerem Ubera w innych miastach. Oferuje umowę zlecenie i na początek 18 złotych brutto za godzinę pracy, później stałą stawkę 10 złotych za każdy kurs z dostawą. Tyle, że od tej kwoty trzeba jeszcze „odpalić” firmie 15 procent prowizji. Ile kursów można wykonać w ciągu godziny? Bydgoski rynek to zweryfikuje, ale w innych miastach, na przykład w Warszawie, nie opłaca się właściwie wykonywać kursów autem. Charakterystyczne, kanciaste torby Uber Eats wożą na plecach rowerzyści i kierowcy skuterów. Musi być tanio, bo stawki nie powalają na kolana.

- Z doświadczeń innych miast wynika, że wielu dostawców Uber Eats korzysta z darmowego roweru miejskiego. To wbrew zasadom, które zapisane w regulaminie mówią o tym, że rower miejski nie może być wykorzystywany w celach komercyjnych - zauważa bydgoski taksówkarz. - Bydgoszcz nie będzie tu wyjątkiem, na stacjach BRA w centrum może zabraknąć rowerów.

Nie boją się Ubera

Czy bydgoscy taksówkarze obawiają się, że za „Eatsem” przyjdzie też starszy brat, aplikacja Uber, która swego czasu wstrząsnęła rynkiem taxi w każdym miejscu, w którym się pojawiła?

- Bolt jest tańszy od Ubera, bierze też mniejszą prowizję od kierowców. Na bydgoskim rynku cena ma znaczenie. Obserwujemy też, że część tzw. partnerów Ubera zachęca swoich kierowców do korzystania z aplikacji FreeNow, czyli taxi. To oznacza, że przygotowują się raczej do zmian w przepisach, które wejdą w życie od nowego roku.

Tłok na postojach taxi

Bo od stycznia będzie łatwiej wykonywać przewozy i zdobyć licencję. Niepotrzebny będzie egzamin z topografii miasta, samo wydanie licencji będzie tańsze. Taryfikator okaże się zbędny, bo zastąpić ma go aplikacja. Pozostanie prawdopodobnie kwestia instalacji kasy fiskalnej w każdym z aut, które oferować będą przewozy. Skończy się jednak „partyzantka” i także auta Bolta czy Ubera będą musiały być oznakowane, stając się de facto taksówkami. Ale medal ma też drugą stronę - kierowcy aplikacji będą mogli zajmować miejsca na postojach taxi, a także - a to już spory kłopot dla miejskiej komunikacji - jeździć buspasami. Szacuje się, że po Bydgoszczy jeździ aktywnie około 800-900 taxi i około 150 kierowców Bolta.

Obecnie organizacje taksówkowe w całej Polsce nasilają działania, by uderzyć w partnerów udzielających licencji kierowcom (kary mogą utrudnić im działanie od nowego roku). Odnoszą pierwsze sukcesy. Niedawno wypłaty swoim kierowcom wstrzymał jeden z większych partnerów w Polsce. Sami kierowcy coraz częściej dzielą się w sieci historią swoich postępowań z ITD. Sprawy - choć pełnomocnicy partnerów przewlekają je, zaskarżając do kolejnych instancji - kończą się nałożeniem kar na kierowców łamiących zapisy ustawy o transporcie drogowym. Te wynoszą od około 8 do 14 tys. zł. Są już w tej sprawie orzeczenia NSA.

Doprowadzamy sprawy do końca. W typowaniu nielegalnych przewoźników mamy 100-proc. skuteczność - Krzysztof Nowak, WITD

Można jeździć legalnie

- Doprowadzamy nasze sprawy do końca. W typowaniu nielegalnych przewoźników mamy 100-procentową skuteczność - mówi Krzysztof Nowak, naczelnik Wydziału Inspekcji WITD w Bydgoszczy. - Jesteśmy dobrze przygotowani do kontroli, choć sprawy są przeciągane w kolejnych instancjach.

Zdaniem naczelnika, część kierowców mogłaby bez trudu spełnić przepisy ustawy. Kontrolowani są również taksówkarze i tu kolejna ciekawostka - wśród nich są tacy, którzy jeżdżą też dla konkurencyjnych aplikacji. - Kontrolowani taksówkarze, w zakresie kontroli, spełniali przepisy ustawy o transporcie drogowym - mówi naczelnik.

Sławomir Bobbe

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.