Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawny przyszedł na rozmowę kwalifikacyjną w Bydgoszczy, musiał pokazać, że może... skorzystać z WC

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Osoby niepełnosprawne napotykają często bariery w procesie rekrutacji. Czy tak było w opisywanej sytuacji? Strony mają odmienne zdanie
Osoby niepełnosprawne napotykają często bariery w procesie rekrutacji. Czy tak było w opisywanej sytuacji? Strony mają odmienne zdanie Pixabay/zdjęcie ilustracyjne
Bydgoska firma organizowała rekrutację pracowników do obsługi klienta. Niepełnosprawny kandydat poczuł się dyskryminowany, spółka zapewnia o dobrych intencjach i fatalnym w skutkach nieporozumieniu.

Silny człowiek na wózku

Pan Marcin, mimo że z wózka korzysta od dzieciństwa, na sprawność narzekać nie może. Jest sportowcem, uprawia powerlifting, wyciskanie sztangi leżąc, dyscyplinę która od lat widnieje w programie olimpiad specjalnych. Z Koronowa, gdzie mieszka, przyjechał do Bydgoszczy sam. Z dworca PKS do ronda Fordońskiego dostał się o własnych siłach. To właśnie tam, w Arkada Business Park, swoją siedzibę ma spółka Rotopino, która szukała pracowników do obsługi klientów. Na propozycje zatrudnienia odpowiedział pan Marcin.

Na początek pretensje

- Pracowałem już w obsłudze klienta, ochronie i monitoringu, jestem z wykształcenia masażystą, ale szukam stabilnego zatrudnienia na umowę o pracę. Gdy przyszedłem, wyrażono rozczarowanie, że nie informowałem w CV, że jestem wózkowiczem. Tyle, że nie ma takiego obowiązku, tak jak nie muszę podawać na przykład swojej orientacji seksualnej czy wyznania. Zaznaczyłem jednak w CV, że legitymuję się orzeczeniem o niepełnosprawności. Dowiedziałem się, że „to kwestia szczerości” - relacjonuje.

Dla jego dobra?

- Zanim zacząłem rozmowę przeprowadzono test – sprawdzono, czy umiem obsługiwać windę, czy zmieszczę się w drzwiach do ubikacji. Dowiedziałem się, że to dla mojego dobra. A przecież nowe biurowce takie jak ten, zgodnie z przepisami, muszą być dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych- mówi kandydat.

Pan Marcin podkreśla, że sama rozmowa była prowadzona profesjonalnie, choć w tonie, który nie dawał nadziei na zatrudnienie.

- Niestety, po raz kolejny przekonałem się, że dla wielu firm nie liczą się kompetencje – a o nich chciałem rozmawiać – tylko to, że jestem na wózku - ocenia kandydat.

W serwisie GoWork, w którym pracownicy oceniają pracodawców, pojawiła się krytyczna opinia Magdaleny Sierockiej z Fundacji Aktywizacja, która wspiera osoby z niepełnosprawnościami.
- Z przykrością stwierdzam, że firma nie posiada żadnych standardów w kwestii rekrutowania/zatrudniania, co zapewne wynika w ogóle z kultury organizacji – stwierdziła Magdalena Sierocka. - Jeden z Klientów naszej organizacji odbył rozmowę, która w moim odczuciu urąga ludzkiej godności. (…) Nie musicie Państwo zatrudnić każdej osoby, która do Was zawita, ale traktujcie proszę każdą z zaproszonych osób z należytym szacunkiem - czy to będzie osoba na wózku, czy matka 3 dzieci, czy osoba bez ręki, czy osoba z nadwagą. Stan cywilny, orientacja polityczna, orientacja seksualna, ilość posiadanych dzieci czy posiadane niesprawności to nie są informacje, które umieszczamy w CV. Dlaczego? Bo nie mają one znaczenie w kontekście posiadanych kompetencji potrzebnych do realizacji zadań na stanowisku pracy.

Pracodawca twierdzi, że intencje miał odmienne

Adam Górski, Kierownik Działu Sprzedaży Krajowej w Rotopino, który powadził rekrutację nie ukrywa, że sprawą jest nie tylko zaskoczony, ale i zasmucony. Intencje pracodawcy były bowiem, jak twierdzi, zgoła odmienne. W związku z rekrutacją przesłał obszerne wyjaśnienie, którego fragmenty przytaczamy.
- W naszej starej siedzibie nie było warunków do współpracy z osobami niepełnosprawnymi. Nasze nowe biuro jest teoretycznie dostosowane do potrzeb osób poruszających się na wózku, jednak jako że nie zatrudniamy ani jednej takiej osoby, nie mam 100 procent pewności, czy to teoretyczne dostosowanie przekłada się na praktyczną dostępność dla niepełnosprawnych. Nie było dla mnie dla mnie zaskoczeniem, że będzie to osoba niepełnosprawna, ponieważ zaciekawił mnie wpis w CV kandydata dotyczący uprawianego sportu, poszukałem w sieci dodatkowych informacji. Okazało się, że kandydat jest Reprezentantem Narodowej Kadry Polski w wyciskaniu sztangi na leżąco. Gdyby był we mnie choć cień złej woli, po prostu nie zaprosiłbym go na rozmowę.

- Na podstawie informacji o uprawianym sporcie domniemywałem, że kandydat ma sprawne ręce, a na podstawie doświadczenia zawodowego w sprzedaży, że prowadził rozmowy telefoniczne i obsługiwał komputer. Uznałem, że posiadane niepełnosprawności nie stoją na przeszkodzie nawiązania współpracy i jeżeli okaże się, że będzie najlepszym kandydatem będziemy mogli podpisać umowę o pracę. Nie ukrywam, że kibicowałem kandydatowi i chciałem aby okazał się najlepszy.

"Jest mi przykro, że moje dobre intencje zostały źle odczytane"

- Od początku w rozmowie podkreślałem, że chciałbym zweryfikować, czy to teoretyczne dostosowanie biura do potrzeb osób niepełnosprawnych przekłada się na praktyczną dostępność. Chciałem wiedzieć, czy kandydat sobie poradzi, czy też niezbędna będzie pomoc lub modyfikacja niektórych elementów naszego biura. Moim celem była wyłącznie troska o kandydata, tak aby czuł się u nas dobrze i komfortowo. (...) Wskazałem też gdzie znajduje się toaleta i upewniłem się, czy w jego opinii jest odpowiednio przystosowana. Mając na uwadze to, że kandydat może zostać naszym pracownikiem, chciałem po prostu być pewny, że standardy biura są wystarczające. Jak poczułby się nasz pracownik, gdybyśmy po zatrudnieniu nie mogli spełnić jego wymagań? Ani w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej ani później kandydat nie sygnalizował, by czuł się urażony moimi słowami czy zachowaniem. Sam chciał wiedzieć więcej, pytał na przykład czy drzwi do toalety otwierają się również za pomocą karty. Tym bardziej jestem zaskoczony sytuacją i najzwyczajniej w świecie jest mi bardzo przykro, że moje dobre intencje zostały w ten sposób odczytane. Nie mam na co dzień okazji współpracować z osobami niepełnosprawnymi, dlatego też na koniec naszego spotkania przeprosiłem kandydata, jeżeli w jego odczuciu zrobiłem lub powiedziałem cokolwiek niestosownego, gdyż nie było to moją intencją.

Ten komentarz boli

- W czasie rozmowy faktycznie pytałem, dlaczego kandydat nie napisał w CV, że jest osobą niepełnosprawną. Nie chodziło jednak o to, by kogoś z tego powodu dyskryminować. Co stałoby się, gdybyśmy rekrutację prowadzili w biurze, gdzie osoba na wózku nie miałaby się nawet jak dostać? Tym bardziej boli komentarz pani z Fundacji Aktywizacja (według informacji uzyskanych od kandydata wynika, że to fundacja namawia podopiecznych do nieujawniania informacji o niepełnosprawności w CV), która nas krytykuje, choć nie uczestniczyła w rozmowie kwalifikacyjnej. (...) Zwracam także uwagę, że w zakończonej kilka miesięcy temu kampanii społecznej „Włącz się!” Fundacji On/Off sugerowano osobom niepełnosprawnym, by informowały w CV o posiadaniu orzeczenia o niepełnosprawności, jeśli skutkuje ono niezbędnością pewnych udogodnień w pracy, na przykład windy. Z taką sytuacją mamy właśnie do czynienia.
Rekrutacja trwa.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Niepełnosprawny przyszedł na rozmowę kwalifikacyjną w Bydgoszczy, musiał pokazać, że może... skorzystać z WC - Express Bydgoski