Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemka Dora Ratjen nie była kobietą

Sławomir Wojciechowski, (nad)
Spotkanie lekkoatletyczne reprezentacji kobiecych Polski i Niemiec to jedno z największych wydarzeń bydgoskiego międzywojennego sportu.

Spotkanie lekkoatletyczne reprezentacji kobiecych Polski i Niemiec to jedno z największych wydarzeń bydgoskiego międzywojennego sportu. <!** Image 2 align=none alt="Image 155273" sub="Horst Hermann Ratjen w Bydgoszczy startował jako kobieta.">

Mecz odbył się 14 sierpnia 1938 roku na Stadionie Miejskim. W sobotę mijają więc właśnie 72 lata od tego wydarzenia. Zawody dla obu ekip stanowiły kolejny etap przygotowań do mistrzostw Europy, które miesiąc później 17 i 18 września odbyły się we Wiedniu.

Fatalna pogoda

Przez cały tydzień poprzedzający zawody w Bydgoszczy było ciepło, bezdeszczowo. Kibice liczyli, że Polki, mając za konkurentki tak wymagające rywalki, wzniosą się na swoje sportowe szczyty. Niestety, w niedzielę w Bydgoszczy od południa padało. Na dobrze przygotowanej bieżni w niektórych miejscach z powodu braku drenażu potworzyły się sporych rozmiarów kałuże. Taki stan rzeczy uniemożliwiał „rekordowe szaleństwa”, jednak nie do końca - jak się miało okazać w ostatecznym rozrachunku.

Rekord miał także paść na widowni. W międzywojniu na niektóre zawody żużlowe, piłkarskie, bieg „Dziennika Bydgoskiego” potrafiło w naszym mieście przyjść od 5 do nawet 8 tysięcy kibiców. Ów rekord miał zostać pobity. Dzisiejszy stadion, na którym jeżdżą żużlowcy Polonii, już wtedy posiadał dwie trybuny, główną - od strony dzisiejszej bazyliki i położoną vis-a-vis trybuny krytej około 100-metrowej długości trybunę drewnianą, która była o wiele wyższa od dzisiejszych trybun - wałów na Polonii! Na owych drewnianych trybunach mogłoby stanąć kilka tysięcy sympatyków. Przewidywane tłumy kibiców, z uwagi na fatalną pogodę, ograniczyły się do 3 tysięcy. Stawili się w dużych liczbach najbardziej zakochani w sporcie przedstawiciele bydgoskich klubów, oczywiście nie zabrakło miejscowych Niemców.

VIP-y na trybunach

W komitecie organizacyjnym znalazły się - obok zakochanego w rywalizacji sportowej prezydenta miasta Leona Barciszewskiego - takie postaci jak wojewoda pomorski Władysław Raczkiewicz, późniejszy prezydent RP na uchodźctwie, mistrzyni olimpijska Halina Konopacka-Matuszewska, pułkownik Kazimierz Glabisz, związany z Polskim Komitetem Olimpijskim i Centralnym Instytutem Wychowania Fizycznego. Honorowi członkowie komitetu organizacyjnego zasiedli w loży VIP-owskiej bydgoskiego stadionu.

Hermann czy Dora?

W składzie reprezentacji Niemiec było wiele wybitnych lekkoatletek, medalistek mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Największą sensacją bydgoskiego meczu z perspektywy mających miesiąc później wydarzeń była, a właściwie był Horst Hermann Ratjen (Dora Ratjen), mężczyzna podający się za kobietę i rywalizujący od kilku lat z paniami, m.in. na olimpiadzie w Berlinie w 1936 r. w konkurencji skoku wzwyż, gdzie zajął czwarte miejsce. Ratjen do Bydgoszczy przyjechał jako rekordzista świata w żeńskim skoku wzwyż (164 cm). W grodzie nad Brdą skoczył w deszczu tylko 155 cm, ale następnego dnia w Toruniu Ratjen pobił własny rekord skacząc 165 cm. Miesiąc po bydgoskich zawodach Ratjen zdobył mistrzostwo Europy w Wiedniu (170 cm, rekord świata). W drodze powrotnej z Wiednia w pociągu, najprawdopodobniej podczas noclegu w wagonie sypialnym, jadąca z Dorą koleżanka po przebudzeniu się zauważyła u sąsiadki męskie narządy płciowe. Zszokowana wszczęła alarm. Wezwani kontrolerzy przeprowadzili osobistą rewizję, sprawa się wydała. Ratjen był prawdopodobnie hermafrodytą. Niemiecka Federacja Lekkoatletyczna wycofała go z zawodów międzynarodowych podając jako powód „naruszenie zasad amatorstwa”. Po wojnie Ratjen przyznał, że do oszustwa został zachęcony przez nazistowską organizację Bund Deutscher Madel, która chciała zwiększyć medalowe szanse Niemiec podczas berlińskich igrzysk olimpijskich.

Przegrana 19 punktami

W meczu Polskę reprezentowały Stanisława Walasiewiczówna, Jadwiga Wajsówna, Genowefa Cejzik, Wanda Flakowiczówna, Otylia Kałużyna, Balcerkówna oraz Henryka Słomczewska. Z klubów pomorskich udział wzięły ekspolonistka Franciszka Romanowska (KS Ciszewski Bydgoszcz), Jadwiga Gawrońska, Felska (obydwie Sokół Grudziądz), Barbara Książkiewiczówna oraz Wiśniewska (obydwie Pomorzanin Toruń). Biało-czerwone wystąpiły bez swojej gwiazdy Marii Kwaśniewskiej, która kilka dni wcześniej przeszła operację wyrostka. Inna liderka drużyny, Jadwiga Wajsówna, startowała w meczu chora, z wysoką temperaturą i w dodatku po poważnych przeżyciach w drodze na zawody - samochód, którym jechała, na trasie do Bydgoszczy, przejechał dziecko, u którego szczęście w nieszczęściu stwierdzono „tylko” połamane nogi. Wajsównę po meczu zabrano do pobliskiego szpitala, miała 40 stopni temperatury! Reprezentantki Polski uległy rywalkom w stosunku 40:59, co uznano mimo wszystko za sukces, bowiem w poprzednich zawodach Polki przegrywały z lekkoatletkami zza zachodniej granicy znacznie wyżej. Rywalizacja odbywała się na linii Stanisława Walasiewiczówna kontra Niemcy. „Stella” dzielnie toczyła boje z rywalkami i - co ważne - boje te były zwycięskie!

Poniżej rezultaty zawodów w Bydgoszczy:

  • 100 m - 1. Walasiewiczówna 12,5 s, 2. Krauss 12,9, 3. Albuss 13,0, 4. Kałużyna 13,4.
  • 200 m - 1. Walasiewiczówna 24,6, 2. Krauss 24,9, 3. Voigt 25,4, 4. Gawrońska 26,8 (nowy rekord Pomorza).
  • Skok wzwyż - 1. Friedrich 155 cm, 2. Ratjen 155, 3. Wiśniewska 145 (wyrównany rekord Pomorza), 4. Felska 140.
  • 80 m przez płotki - 1. Gelius 11,9, 2. Spitzweg 12,1, 3. Romanowska 13,0 (wyrównany rekord Pomorza), 4. Felska 13,1.
  • Rzut dyskiem - 1. Mauermeyer 45,40 m, 2. Sommer 41,72 3. Wajsówna 38,73, 4. Cejzikowa 36,08.
  • Rzut oszczepem - 1. Gelius 43,60, 2. Mathes 40,40, 3. Balcerkówna 36,23, 4. Flakowiczówna 32,35.
  • 4Skok w dal - 1. Walasiewiczówna 5,81 m, 2. Mauermeyer 5,53, 3. Praetz 5,45, 4. Słomczewska 5,13.
  • Pchnięcie kulą - 1. Schroeder 14,09 m, 2. Mauermeyer 13,25, 3. Flakowiczówna 13,21 (nowy rekord Polski!), 4. Cejzikowa 11,49.

Każda konkurencja z udziałem „Stelli” wzbudzała emocje wśród widowni. Zwycięstwa Polki nad Niemkami wywoływały ogromny aplauz. To jednak, co wydarzyło się podczas i po ostatniej konkurencji meczu, wprawiło zebranych w jakiś stan niezrozumiałej ekstazy.

Rekordowa sztafeta

Nikomu nie przyszłoby dziś do głowy, że na bydgoskim stadionie, gdzie od lat rywalizują żużlowcy, kiedykolwiek padł lekkoatletyczny rekord świata. A jednak! O ile Polska przegrała cały mecz z drużyną Niemiec, to tylko dla samego biegu niespotykanych dziś sztafet 60x80x100x200 metrów, który kończył zawody, warto było przybyć na obiekty przy ulicy Sportowej. Polki przed meczem głośno zapowiadały, że rekord świata w tej konkurencji (wynosił 56,8 s), patrząc na formę liderki polskiej drużyny, jest w ich zasięgu. Biało-czerwone na każdym treningu schodziły w tej dziś nieznanej konkurencji poniżej 55 sekund. Jednak dokładnie taki sam zamiar miały Niemki - mistrzynie olimpijskie z Berlina w sztafecie 4x100 m, rekordzistki świata w tej konkurencji (czas 46,4 s). Drużyna polska wystartowała w składzie: Książkiewiczówna (60 m), Gawrońska (80 m), Kałużyna (100 m), Walasiewiczówna (200 m). Pani Stasia przed biegiem zapytana, czy Polki dadzą radę wygrać i czy padnie rekord świta mówiła: - Jeżeli koleżanki nie stracą więcej do Niemek jak 3-4 m, zwyciężymy i będzie rekord!

Stało się jednak zgoła inaczej. Niemki od początku narzuciły szalone, zabójcze tempo. Polki z metra na metr zaczęły tracić do konkurentek dystans. Przy ostatniej zmianie Niemka Voigt miała nad Walasiewiczówną 10 metrów przewagi! To, co uczyniła jednak „Stella” na bydgoskiej bieżni było po ludzku czymś niezrozumiałym, a sportowe areny tamtych lat nie znały takich przypadków heroicznej pogoni. Reprezentantka Polski, biegnąc tempem, którego sportowa Bydgoszcz jeszcze nigdy nie miała okazji oglądać i podziwiać, zbliżała się do Niemki. Po pierwszych 50 metrach biegu Polka nadrobiła 3-4 metry do konkurentki. Widownia, która po trzech sztafetowych zmianach i przy tak dużej przewadze Niemek uznała rywalizację za przegraną, nagle po 100 metrach biegu Stasi, jakby wprowadzona w trans postawą swojej rodaczki, zwarła się w okrzyku „Stella, Stella, Stella!”. Walasiewiczówna szalała na ostatniej prostej. Nie patrząc na ogromne kałuże i bryzgającą pod nogami wodę, nie patrząc na fakt, że ma do mety 50-60 metrów i przeciwniczkę 3 metry przed sobą, nasza mistrzyni olimpijska połykała kolejne metry i dystans dzielący ją od rywalki. Niemka Voigt, raz, drugi obejrzała się za siebie nerwowo. Na 15 metrów przed metą Walasiewiczówna była już tylko metr za przeciwniczką. Na 10 metrów przed metą Polka zrównała się z Niemką, po ułamku sekundy była już przed nią i jako pierwsza przerwała taśmę! Czas reprezentacji Polski 53,6 sekundy był nowym, pomimo tak fatalnych warunków na bieżni, znakomitym rekordem świata, lepszym od starego o ponad 3 sekundy! Niemki (ich czas to 54,0 s) po biegu były załamane, Voigt popłakała się jak dziecko, nie mogła uwierzyć w to, co się wydarzyło. Widownia cały czas niesiona niezrozumiałą ekstazą wdarła się na bieżnię. Walasiewiczównę poniesiono na rękach do szatni pod trybuną główną (jednej z tych, gdzie dziś przebierają się piłkarze Polonii). Prywatne stopery miłośników pani Stasi wskazały, że Walasiewiczówna, zmagając się z grząskim terenem, kałużami, pobiegła swój dystans w „kosmicznym” wówczas czasie 22,9 s.

W Toruniu jeszcze lepiej

Zawody z udziałem kadry Polski i reprezentacji Niemiec odbyły się najpierw 14 sierpnia w Bydgoszczy, następnie dzień później, w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Toruniu, już jako miting indywidualny plus rewanż sztafet na koniec imprezy. W grodzie Kopernika padły aż dwa rekordy świata, m.in. Polki w sztafecie dzięki lepszej pogodzie, lepszym warunkom na bieżni poprawiły rezultat z dnia poprzedniego (czas 53,4 s).(nad)

PS. Czytelnikom należy się jeszcze jedno wyjaśnienie. Walasiewiczówna (złota i srebrna medalistka olimpijska), której rodzina wyemigrowała do USA, gdy miała 3 miesiące, zginęła 4 grudnia 1980 roku postrzelona przez napastnika w czasie napadu na sklep. Zgodnie z amerykańskim prawem, ciało zostało poddane autopsji. Okazało się, że w rzeczywistości sportsmenka była obojnakiem, to znaczy posiadała żeńskie i męskie narządy płciowe (jednak nie w pełni rozwinięte). Rozgorzała wówczas dyskusja, czy nie trzeba odebrać Walasiewiczównie jej rekordów i medali. Jednak taka decyzja nie została podjęta. Zarówno Międzynarodowy Komitet Olimpijski, jak i Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki (IAAF) nigdy oficjalnie nie odniosły się do tej sprawy.

 

Fakty

Powyższy tekst jest fragmentem książki Sławomira Wojciechowskiego pt. „Zapomniane pokolenie. Polonia Bydgoszcz 1920-1949”, której skład jest już na ukończeniu.

Autor boryka się z problemami finasowymi (wydaje ją niemal w całości własnym sumptem) i cały czas szuka ewentualnych sponsorów. Kontakt - tel. 660-034-318.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!