Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie lubi używać byle jakich słów

Justyna Tota
Justyna Tota
Piotr Majewski, pochodzący z Inowrocławia dziennikarz Polskiego Radia PiK, ma szansę za trzy dni zostać Mistrzem Mowy Polskiej

Piotr Majewski, pochodzący z
Inowrocławia dziennikarz Polskiego Radia PiK, ma szansę za trzy dni
zostać Mistrzem Mowy Polskiej

<!** reklama>

Po raz trzeci został Pan nominowany do
tytułu Mistrza Mowy Polskiej. Ktoś powie: „Do trzech razy
sztuka”, ale…

- Praktyka plebiscytu pokazała już, że
powiedzenie o „sztuce i razach” nie musi się sprawdzić.
Rekordzistą w liczbie nominacji jest Andrzej Matul z Programu I
Polskiego Radia, który - zanim otrzymał tytuł Mistrza Mowy
Polskiej - nominowany był aż pięciokrotnie! Odbierając piątą
nominację, miał powiedzieć, że szóstej już nie przyjmie.
Poskutkowało. Jeśli mi się nie uda, to… będę czekał na
kolejne szanse i - kto wie - być może pobiję rekord mojego
radiowego mistrza.

<!** Image 2 align=none alt="Image 196681" sub="Piotr Majewski w pracy, czyli studio Polskiego Radia Pomorza i Kujaw
Fot. Grzegorz Szafrański ">

Kto zaszczepił Panu taką dbałość o
język ojczysty?

- Po pierwsze: rodzice. Po drugie:
szkoła. W podstawówce Pani Jadwiga Stefańska, a w liceum -
profesor Lucjan Dombek - legendarny polonista z inowrocławskiego
„Kaspra”, erudyta, szalenie wymagający, ale właśnie takim
nauczycielom zawdzięcza się najwięcej… Potem było środowisko
UMK, na którym studiowałem i wreszcie Polskie Radio Pomorza i
Kujaw, w którym mam zaszczyt pracować od 15 lat.

Jeremiego Przyborę, który zresztą
pracował jako pierwszy spiker Polskiego Radia na Pomorzu i Kujawach
po II wojnie światowej, uważa Pan za pierwszego Mistrza Mowy
Polskiej. A dziś jest ktoś, kogo lubi Pan słuchać?

- Przede wszystkim moich mistrzów z
radia, na którym się wychowałem, czyli Jedynki i Trójki lat
70-tych i 80-tych. Do dziś ostali się w nim (lub trafili do
telewizji) między innymi Andrzej Turski, Tadeusz Sznuk, Marek
Niedźwiecki, Piotr Kaczkowski. O Andrzeju Matulu już wspominałem.

Co Pana najbardziej razi w języku
dzisiejszych Polaków?

- Postępująca bylejakość w treści i
formie oraz wulgaryzacja polszczyzny. Język, który jeszcze ćwierć
wieku temu był domeną marginesu społecznego, dziś potoczyście
płynie w autobusach, tramwajach, na ulicach, a nawet w mediach i
Internecie. Do tego dochodzi językowa abnegacja we współczesnej
komunikacji elektronicznej, np. błędy składni, pomijanie
interpunkcji czy pisowni polskich znaków. Sprzyja to utrwalaniu
językowego niedbalstwa i już dziś zbieramy owoce tego zjawiska.
Kiedy na ekranie telewizora lub komputera widzę komunikat: „Nie
żyje Neil Armstrong”, to wiem, że autor informacji jest na bakier
z podstawami polszczyzny. Przecież „Neil Armstrong nie żyje”! W
tym przypadku tracimy nie tylko astronautę wszechczasów, ale i
zasadę prymatu podmiotu nad orzeczeniem w zdaniu. Pytanie tylko,
która strata okaże się większa dla nas, Polaków…

A Panu zdarzyły się kiedyś w pracy
jakieś wpadki językowe?

- Najzabawniejsza wpadka zdarzyła mi się
chyba przed dwoma laty, kiedy prowadziłem w radiu plenerowe wydanie
wakacyjnego programu. Upał niemiłosierny, liczni rozmówcy,
konkursy, itd. Czterogodzinna audycja dobiegała końca, a ja na
pożegnanie ze słuchaczami Polskiego Radia PiK wypaliłem: Tu
Polskie Radio… PiS! Resztę mogą sobie Państwo wyobrazić.

Od lat jest Pan też znany jako wielki
miłośnik i popularyzator astronomii. W Dworze Artusa w Toruniu,
gdzie już w poniedziałek odbędzie się finałowa gala Mistrza Mowy
Polskiej 2012, przedstawi Pan tajemnicę Kopernika. Powie Pan coś
więcej?

- Hmm… Tajemnica musi nią pozostać do
najbliższego poniedziałku, ale mogę uchylić jej rąbek. Otóż
wiąże się ona z pewną historią, która rozegrała się na oczach
młodego Mikołaja Kopernika i mogła wywrzeć fundamentalny wpływ
na jego losy jako uczonego-odkrywcy.

Toruń stał się dla Pana drugim domem
od czasów studenckich. Dorastał Pan w Inowrocławiu, czy Pan wraca
tu czasem z wizytą?

- Często i chętnie. W Inowrocławiu mam
najbliższą rodzinę, teściów na „Piaście” i miejsca, które
lubię odwiedzać. To przede wszystkim Solanki piękniejące z roku
na rok, lubię przejść się „Królówką” na rynek oraz zajrzeć
do miejsc, w których się wychowałem - to dom przy Dworcowej i
osiedle Toruńskie, gdzie czasem korzystam z miejscowej pływalni. Po
cichu marzę, że może dane mi będzie zaaranżować w rodzinnym
mieście seans pod niebem gwiaździstym. Mam już nawet pewien
pomysł…

Co najchętniej Pan wspomina z
rodzinnego miasta? Może zapadła Panu w pamięć jakaś
inowrocławska nazwa lub powiedzenie?

- Najcieplej wspominam lata szkolne
spędzone w ówczesnej „jedynce” na osiedlu Toruńskim.
Paradoksalnie - najgorszy okres współczesnej historii Polski, czyli
stan wojenny, był dla nas (dorastających nastolatków) czasem
niekończących się zabaw na boisku szkolnym, szalonych meczów w
piłkę, muzykowania z kolegami, słuchania nagrań pierwszej
Republiki z Trójki i nowości z Radia Luxembourg podsłuchiwanego
nocami pod kołdrą. Wielka polityka omijała nas w Inowrocławiu
szerokim łukiem, więc mieliśmy czas względnej beztroski i
gapienia się w niebo. A miejscowe powiedzonka? Jako rodowity
Kujawiak bez problemu mogę potwierdzić cokolwiek słowami „jo”
albo „he”, w kuchni używam „durszlaka”, a czasami zdarza mi
się zastosować jakiś „dynks”. No i pamiętam, że przed moim
urodzeniem w Inowrocławiu zamiast tramwaju jeździła „bimba”.

Warto wiedzieć:

Piotr Majewski już w poniedziałek
może zostać wybrany Mistrzem Mowy Polskiej Vox Populi. Głosować
na Pana Piotra można do 23 września na stronie: www.mistrzmowy.pl
lub wysyłając SMS o treści: TYP.MMP.PM. (koszt 2.46 zł z VAT).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!