Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dopilnowała. Jak zwykle

Justyna Król
Nie dziwią mnie żarty o tym, że po ślubie mąż przenosi żonę przez próg, bo najpierw należy wnieść sprzęt AGD.

Zimna kawa, nadgryziona kanapka i niezbyt starannie upięte włosy. Zgrzyt nerwowo zamykanego zamka. Ekspresowe zejście po schodach… Setki zadań wiruje w głowie. To nie początek dnia zapracowanej singielki. - Poszłabym do pracy. Od zaraz. Żeby odpocząć - mówi mama siedmiolatki i dwulatka. Codziennie pobudka o piątej z minutami. Oskarek jest rannym ptaszkiem. Jego starsza siostra za to ma już syndrom rasowej nastolatki, w okolicach siódmej trzeba ją wołami wyciągać z łóżka. Poranna toaleta z dziećmi to gehenna. Jedno dostaje furii, bo samo chciało coś zrobić, a mama bezczelnie pomogła, żeby było szybciej. Drugie nie włoży na siebie tego swetra, „bo drapie”, a spinek nie „bo nie pasują do skarpetek”… - I bądź tu człowieku spokojny. Uśmiechnięty… - mówi Beata, lat 33.

Rundka w dół i w górę

Klarę z reguły odprowadza do szkoły na ósmą. Codziennie kilka razy nosi wózek z czwartego piętra i z powrotem, bo jeden pozostawiony na klatce już się ulotnił. Nie dopilnowała. Jak zwykle. - Mimo starań, często lecimy z wywalonymi językami, by nie spóźnić się na pierwszą lekcję. W połowie drogi między nogami brata w wózku ląduje przeładowany książkami tornister.
Po odprowadzeniu Klary, szybki spacer po parku, aby Oskarek miał trochę ruchu. Potem po bułki i codzienny slalom pomiędzy blokami. Warzywa trzeba kupić, soczki, szampon się skończył i chusteczki do pupy. Tam, za rogiem była jakaś promocja… Beata nerwowo krąży z wózkiem po osiedlu, aby o niczym nie zapomnieć. A bąbel się wierci i marudzi, że nie chce już siedzieć w wózku. Koło 9.30 drugie śniadanie. Pierwsze było bardziej bitwą na jedzenie niż spokojnym posiłkiem. Potem bajeczka. Beata nie chciała ogłupiać dzieci ruchomymi obrazkami w TV, tyle się na ten temat naczytała, ale co z tego? łóżka się same nie pościelą, a kuchnia wygląda jak po wybuchu bomby atomowej. Trzeba się uwijać. W międzyczasie wstawia pranie, które - jak mawia mąż - „robi się samo”. Segreguje ubrania z suszarki, składa, roznosi na półki. Koszule męża odkłada do prasowania, na czas drzemki Oskarka. Pokonując kolejny raz korytarz zauważa, że podłogę znów trzeba „przelecieć”, bo jest nakapane jakimś soczkiem. Dzwonek do drzwi. - Tylko nie teraz. Tylko nie teściowa. Oby to był listonosz - modli się w myślach.

Spacer jak marzenie

W okolicach południa spacerek. Słonko świeci, ptaszki śpiewają. - Każda kobieta marzy o tym, by tak długo być w domu z dzieckiem, pamiętaj, jakie masz szczęście - przypomina sobie słowa męża. Z Karolem znają się niby jak łyse konie. Pozornie przykładna para. - Gdyby choć raz zapytał, co ja naprawdę czuję… Wykrzyczałabym od razu, że mam tego wszystkiego dosyć! Ale szkoda mi go, jest przemęczony taki… Nie zdradza, nie rozbija się po klubach przecież - mówi mężatka z dziesięcioletnim stażem.
Idąc po Klarę wpada na koleżankę. Porozmawiały, ale nie zapisała numeru. - Znowu nic nie wyjdzie ze wspólnej kawy. Dobrze, że zdążyłam obiad przed wyjściem ugotować, mała nie lubi szkolnego jedzenia. Ciekawe, co dziś jej zadali. Oby znowu nie plakat, bo będzie sprzątanie. Może dziś po obiedzie w końcu znajdę chwilę na zabawę z dziećmi. Po drodze wdepnę jeszcze po te witaminy. Tak - i do mięsnego to będzie z głowy przed jutrem. Aaa, właśnie, co jutro na obiad…? - rozmyśla przyspieszając kroku. Dobrze, że wózek taki zwrotny, a mały uciął sobie drzemkę. Oby Klara miała dobry humor. Ostatnio dokuczał jej kolega i całą drogę rozpaczała, że nikt jej nie lubi. Byle do wieczora. Gdy dzieci zasną, nadrobi zaległości. Kwiaty podleje, łazienkę ogarnie…

Sprzęt AGD

Mąż długo siedzi w pracy. Kiedy wraca, uważa, że należy mu się odpoczynek. Dom powinien lśnić, a żona czekać uśmiechnięta. Nawet jeśli wcale nie jest jej do śmiechu. - Tyle się mówi o partnerskich związkach, ale co to właściwie znaczy? - pyta Beata. - Że wolno nam wrócić do pracy, jeśli ogarniemy resztę? Większość z nas wpada w ten chory, służalczy tryb. Obiadek musi być na czas. Wyprane, wyprasowane. Zapasy w lodówce przygotowane. Niby to już stereotyp, że kapcie, noga na nogę i pilot do ręki, bo „pan wrócił z polowania”. Moim zdaniem nadal żywy. Znam niejedną kobietę, która nawet po powrocie z macierzyńskiego do pracy, nadal w domu i przy dzieciach robi wszystko sama. Nie dziwią mnie żarty o tym, że po ślubie mąż przenosi żonę przez próg, bo najpierw należy wnieść sprzęt AGD.

*Justyna Król - dziennikarka, specjalistka do spraw public relations, od niedawna florystka, dumna mama czteroletniej Halinki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!