Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nazywają mnie "žzawodowy Polak"

Krystyna Lubińska
Rozmowa z MICHAŁEM HANDELZALCEM, czołowym izraelskim krytykiem teatralnym, teatrologiem, tłumaczem i rzecznikiem polskiej kultury w Izraelu.

Rozmowa z MICHAŁEM HANDELZALCEM, czołowym izraelskim krytykiem teatralnym, teatrologiem, tłumaczem i rzecznikiem polskiej kultury w Izraelu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 37008" >V Festiwal Prapremier Teatralnych w Bydgoszczy miał szczęście. Być może recenzja ze spektakli ukaże się w „Haaretzu”, największym opiniotwórczym dzienniku izraelskim, jednej z najlepszych gazet na świecie. Dlaczego wybrał Pan zamiast Londynu akurat Bydgoszcz?

Rzadko się zdarza, żeby w ciągu paru dni można było zobaczyć to, co będzie grane w nowym sezonie teatralnym w całym kraju. Stąd ta propozycja, przedstawiona mi przez Instytut Adama Mickiewicza, który przygotowuje w Izraelu sezon polski, zaintrygowała mnie. Poza tym, jadę zaraz do Łodzi do Teatru Nowego obejrzeć monodram „Yotam” Navy Semel. Wcześniej, na II Spotkaniach Teatralnych Miast Partnerskich, prowadziłem tu razem z artystami z The Kameri Theater z Jerozolimy sesję „Hanoch-Levin - izraelski poeta sceny na wojnie”. A w Warszawie obejrzę spektakl Grzegorza Jarzyny „Giovanni”.

„Haaretz” ukazuje się po angielsku i hebrajsku, jego wersję papierową i internetową czyta codziennie ponad milion ludzi. Przez 12 lat prowadził Pan tu dodatek kulturalny. „Haaretz” słynie też z tego, że jako jeden z nielicznych dzienników zamieszcza recenzje nazajutrz. I to na stronie razem z najświeższymi wiadomościami politycznymi.

Recenzuję do „Haaretzu” od 1975 roku. Przedtem pracowałem w radiu. Wtedy jeszcze nie nadawało się relacji przez telefon, więc trzeba było też zdążyć na zakończenie programu o północy. Opisuję ten niepowtarzalny wieczór, jak reporter niemalże, żeby ludzie wiedzieli, co obejrzeli, co faktycznie zobaczyli. Recenzje są ważne dla widzów, ale również dla teatru, bo dokumentują, co było. A dla aktorów to potwierdzenie, że istnieją.

Wolontariusze, młodzież licealna i studenci, którzy złapali teatralnego bakcyla, pełni zapału wydawali „Gazetkę Festiwalową”.

Czytałem! To dobry pomysł, ale czy to były recenzje teatralne? Szczególnie zwróciłem uwagę na dwa - w jednym numerze - artykuły o tym samym spektaklu, o „Kobiecie sprzed dwudziestu czterech lat” Rolanda Schimmelpfenniga w reżyserii Marka Fiedora. Autorki dużo napisały o swoich odczuciach, ale w ogóle nie podały nazwisk aktorów, którzy grali ani jak oni wyglądali. Słowem nie wspomniały o filmach z demonstracji z Wałęsą dodanych do przedstawienia. Można dyskutować, czy były potrzebne, ale przemilczenie tego jest sprawą nie do pomyślenia. Dla czytelnika oznacza to, że tego nie było.

Dorotę Masłowską z jej „Pawiem królowej. Operą praską”, z którą do Bydgoszczy przyjechał na festiwal Teatr Wytwórnia z Warszawy, gościł Pan w Izraelu, gdzie jest Pan znanym rzecznikiem polskiej kultury.

Nazywają mnie już nawet „zawodowy Polak”. Oprócz teatrologii studiowałem literaturę, dlatego też prowadzę od lat i wieczory z pisarzami. Często są to w Instytucie Kultury Polskiej spotkania z gośćmi z Polski. Ostatnio byli w Tel Awiwie właśnie Dorota Masłowska i Wojciech Kurczok w ramach spotkań młodych literatów z Polski i Izraela. Gościła również na Międzynarodowych Targach Książki w Jerozolimie Joanna Olczak-Ronikier, autorka książki „W ogrodzie pamięci”, za którą w 2002 r. dostała w Polsce nagrodę literacką „Nike”. Paweł Huelle przyjechał ze swoim „Mercedes-Benz”. W tym roku po hebrajsku ukazał się też jego„Weiser Davidek”.

Jest Pan również tłumaczem literatury polskiej na hebrajski. Przełożył Pan, m.in., „Klucz niebieski” i „Rozmowy z diabłem” Leszka Kołakowskiego.

Kołakowski nie cytuje tu wprost Pisma św., a parafrazuje biblijny styl, więc dla tłumacza to nie lada wyzwanie.Bo jak przetłumaczyć „morowy chłop”, żeby nie użyć archaicznego jezyka? Wymyśliłem gever-gever, mężczyzna-meżczyzna, co przyjęło się już we współczesnym hebrajskim.Tłumaczyłem też Gombrowicza, a w liceum, na żywo na deskach teatru „Na pełnym morzu”, Mrożka. No i oczywiście w ramach sentymentu w „Pustyni i w puszczy”.

Paweł Huelle w „Mercedesie” udał się w pełną tęsknoty wyprawę w głąb rodzinnych korzeni. Przyjeżdża Pan do Polski nie tylko na przedstawienia teatralne...

Urodziłem się w Warszawie pięć lat po wojnie. Rodzice wrócili z Rosji, budowali w nowej Polsce swoje życie. W 1957 roku, w ciągu jednego sierpniowego tygodnia, wyruszyliśmy do Izraela, z wizą w jedną stronę. Do tamtej pory nie wiedziałem, że jestem Żydem. Wychowywała nas niania, pani Helena, kobieta ciepła, pełna troskliwości, która co niedziela zabierała nas, dzieci, do kościoła na mszę. Nie wiedziałem też, że moja wielka rodzina warszawska prawie cała zginęła w czasie II wojny światowej.

Potem wracał Pan do Polski jako dziennikarz.

Kiedy przyjechałem pierwszy raz od wyjazdu w 1957 r. na obchody 40-lecia powstania w gettcie warszawskim, udałem się też do obozów koncentracyjnych i miejsc wyniszczania Żydów. Pozostało we mnie poczucie trwogi, lęku, grozy. Dla wielu Izraelczyków jest tylko Polska II wojny światowej i Holocaustu. Nie ma nic wcześniej i nic potem.

Czy zmieniło się nastawienie do Polski i Polaków?

Szymon Peres, zresztą polskiego pochodzenia, zwykł odpowiadać na takie pytanie: i tak, i nie. Tak, bo zmiany ustrojowe, ekonomiczne, przynależność do Unii otwierają Izraelczykom, Polakom z pochodzenia, nowe możliwości. Nie, bo nie wolno zapominać, że Polska jest zbiorowym grobowcem Żydów. I choć żyją Żydzi uratowani dzięki szlachetności Polaków, często są sprawy to tak trudne, że chyba tylko czas je załagodzi.

A dla Pana, czym jest Polska?

Jest czymś na wskroś osobistym. Ani żydowska, ani polska, ani żadnej innej narodowości. Język polski moją świadomość przenika do głębi. Może dlatego, że rodzice zabrali obfitą bibliotekę i w Izraelu całą literaturę czytałem po polsku.

Moje wizyty tutaj nie mogą odwoływać się jedynie do Holokaustu, ale również do kraju, który jest dzisiaj. Jestem człowiekiem z korzeniami w Polsce, a życiem zakotwiczony w Izraelu. Polska jest dla mnie utraconym rajem, bo powrotem do dzieciństwa. Zresztą za każdym razem odwiedzam dom przy Nowowiejskiej, gdzie się urodziłem.

Pana artykuł do „Haaretzu”, w którym bardzo osobiście opisuje Pan swoje powroty do Polski, czytałam razem z moim synem Łukaszem: Młodzi, szanując bolesną historię, są jednak bardziej nastawieni na budowanie nowego. Chyba podobnie jest w Izraelu? W jednej z podróży do Polski towarzyszyła Panu córka, Anna.

Chciała wiedzieć, gdzie urodził się i wychował jej ojciec. Do tej pory wzrastała pod wpływem historii rodzinnej matki. W hotelu „Europejskim” w Warszawie spojrzała na podwójny sufit. - Tutaj można schować całkiem dużo Żydów - powiedziała. Kiedy staliśmy przed pomnikiem Bohaterów Getta po hebrajsku przeganiała dzieci, których piłka uderzyła o pomnik. Była ze mną na Nowowiejskiej. Nie pojechaliśmy do Oświęcimia, bo uznaliśmy, że to dla tych, którzy zaprzeczają, że była zagłada, a my w nią wierzymy. Wrażenia spisywała w pamiętniku. Dużo bym dał za możliwość podejrzenia go…Choć widziałem, jaka była zachwycona Krakowem i Warszawą, zwłaszcza Starym Miastem

Tegoroczny wyjazd do Polski, do Bydgoszczy był dla Pana wyjątkową wyprawą. Wybrał się Pan zupełnie sam, a porusza się Pan na inwalidzkim wózku. Powiedzmy sobie szczerze - w realiach polskich nie jest to proste.

Opera Nova, gdzie się poznaliśmy na monodramie Remigiusza Grzeli „Uwaga-złe psy!” w wykonaniu Małgorzaty Rożniatowskiej, ma świetną windę dla inwalidów narządu ruchu. W Teatrze Polskim, do którego nadzwyczaj trudno sie dostać, pomagali mi życzliwi wolontariusze. Zmagam się z chorobą, ze stwardnieniem rozsianym. Daję sobie radę, szczególnie od kiedy mam ten wózek. To jest mój pierwszy raz za granicą sam i okazało się, że jest to możliwe.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!