„W mieście, gminie i powiecie, znany jest na całym świecie. Wiedzą wszystkie małe wioski, kim jest Robert Lewandowski” - śpiewa wokalistka disco polo Agnieszka Mortka, o pseudonimie Jagoda. „Boski, boski, boski Lewandowski. Dumna Polska woła - Lewy strzelaj gola! Boski, boski, boski Lewandowski. Mamy dziś swojego idola” - śpiewała z kolei legenda disco polo Marek Górski, czyli popularny Antoś Szprycha, który zmarł w ubiegłym miesiącu.
Czy nasi kadrowicze lubią disco polo? Sądząc po tym, czego słuchają w szatni po meczach reprezentacji („Przez twe oczy zielone oszalałem...”), można się domyślać, że tak. Być może przypadnie im więc do gustu piosenka zespołu Weekend „Oni tu są i grają dla nas”, wykonywana do melodii jego słynnego hitu „Ona tańczy dla mnie”. „My kochamy ich. Oni tu są i grają dla nas. Bo - wierzymy w to - wygramy mecz. Polskę okryje sława” - śpiewa Weekend.
Piosenki o futbolu mają u nas długą historię. W 1953 r. Maria Koterbska śpiewała, że trochę się nudzi „Bo mój chłopiec piłkę kopie, wczoraj bramki strzelił dwie, od niedzieli do soboty ciągle tylko mecz, mecz, mecz”, a Andrzej Bogucki i Chór Czejanda w utworze „Trzej przyjaciele z boiska” zapewniali, że „skrzydłowy, bramkarz i łącznik” z Warszawy, Chorzowa, Krakowa „żyć bez siebie nie mogą”.
Na przełomie lat 60. i 70. powstały piosenki sławiące pucharowe sukcesy Górnika. Skaldowie piosenkę dla zabrzan „Górą Górnik” skomponowali po ich spotkaniach z Romą.
- Wychowywaliśmy się koło boiska Cracovii, często chodziliśmy na mecze. Potem kibicowaliśmy Górnikowi, podobnie jak cała Polska, gdy awansował do finału Pucharu Zdobywców Pucharów i grał z Manchesterem City. Wcześniej były dramatyczne mecze z Romą. W naszej piosence, do której słowa napisał Wojciech Młynarski, wykorzystaliśmy głos Jana Ciszewskiego z losowania w Strasburgu - wspomina Andrzej Zieliński ze Skaldów.
Krakowski zespół przed finałem PZP zagrzewał do boju zabrzan i marzył „by Lubański miał na bramkę zryw szatański”, „żeby Olek był bożyszczem wszystkich Polek” oraz „by z Oślizłą każdy atak się rozgryzło”.
Boom na utwory związane z wielką piłką zaczął się w pierwszej połowie lat 70., gdy sukcesy odnosiła kadra Kazimierza Górskiego. Wtedy to powstały trzy kolejne przeboje. Furorę zrobiła piosenka „Futbol”, którą Maryla Rodowicz wykonała w 1974 r. we Frankfurcie. Jak doszło do jej występu?
- Wezwano mnie do Komitetu Centralnego PZPR i oznajmiono, że mam zaśpiewać piosenkę na otwarcie MŚ. Dlaczego właśnie ja? Byłam młoda, miałam słowiańską urodę - opowiada Rodowicz, która wcześniej była biegaczką.
Przed inauguracją MŚ muzycy reprezentujący 16 drużyn wychodzili z olbrzymich piłek i prezentowali swoje utwory. Rodowicz towarzyszyła Silna Grupa Pod Wezwaniem.
- Wcześniej, w ramach reklamy, wożono nas po mieście... wozem drabiniastym, z wystającą słomą. Moi koledzy mieli stroje krakowskie, a ja... hippisowski. Nie chciałam wystąpić w ludowej sukience - mówi Rodowicz. - Pamiętam, że było parno, a w piłce nie było przewiewów. W jej szparach łykaliśmy świeże powietrze. Długo czekaliśmy na występ.
„Futbol, futbol, futbol. Przeżyjmy to jeszcze raz. Gdy piłka w grze wyjdzie na strzał, śledzi jej lot cały świat” - śpiewała Rodowicz.
Hymny pochwalne na cześć drużyny Górskiego w 1974 r. wykonał zespół No To Co („My, kibice”) i Andrzej Dąbrowski („A ty się bracie nie denerwuj”). „Po zielonej trawie piłka goni. Albo my wygramy, albo oni. Albo będzie dobrze, albo będzie źle. Piłka jest okrągła, a bramki są dwie” - słowa przeboju No To Co do dziś chwali Rodowicz: - Są genialne w swej prostocie. Dąbrowski był jeszcze większym optymistą. Śpiewał: „A ty się bracie nie denerwuj, tam Lubański gra. Nerwy swoje zwiąż na supeł, obok Deynę ma. A ty się bracie nie denerwuj, damy pokaz gry. Tylko dłonie ściśnij mocno, sprawdzą nam się sny”.
Kolejnego piłkarskiego przeboju kibice doczekali się w 1982 r., gdy drużyna Antoniego Piechniczka zajęła trzecie miejsce na MŚ w Hiszpanii. Bohdan Łazuka w „Tajemnicy mundialu” zastanawiał się „Entliczek-pentliczek, co zrobi Piechniczek”, ale był też pewien, że „Uliczkę znam w Barcelonie, w uliczkę wyskoczy Boniek, będzie słychać na stadionie - brawo Polonia, brawo ten pan”.
O ile w piosence Łazuki był element trafnej przepowiedni (Boniek w Barcelonie strzelił Belgom trzy gole), o tyle 4 lata później Rudi Schuberth z Wałów Jagiellońskich pomylił się, gdy w „Tango Mexico” śpiewał „Ile będzie krzyku, gdy Polska wygra w Meksyku”.
Na kolejne MŚ z udziałem polskiej drużyny fani doczekali się dopiero w 2002 r. Zagrzewał ją do boju patetycznym, quasi-operowym utworem „Do przodu, Polsko!” mieszkający w Belgii tenor Marek Torzewski. Chłopcy Jerzego Engela całkowicie jednak zawiedli, co Püdelsi skwitowali piosenką „Mundia-leiro”. Do wielu słów zespół Macieja Maleńczuka dołożył „eiro”, co w połączeniu z latynoską muzyką dało ciekawy efekt, np. „Zadzwonił do mnie treneiro i oznajmił: jedziesz jako rezerweiro” czy „Mundialeiro, mundialeiro, treneiro dymisjoneiro i to na serio”.
Za ogromną wpadkę wielu uznało wybór przez telewidzów piosenki „Koko Euro spoko” na hymn naszej reprezentacji na Euro 2012. Zespół Jarzębina zaprezentował prosty humor i folklor.Niestety, Franciszek Smuda nie miał powodów do radości. Może będzie je miał trener Adam Nawałka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Gessler bito po rękach, gdy zrobiła to przy stole! Makłowicz też wspomina katorgę
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!
- Cichopek i Kurzajewski rozprawiają o... narcyzach! Myślą, jak podać ich do sądu
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!