Najlepsze filmy 2018 roku. Podsumowanie mijającego roku w kinie
9. „Kler”, reż. Wojciech Smarzowski, Polska
5 milionów - tylu widzów przyciągnął do kin „Kler”, stając się tym samym jednym z najchętniej oglądanych obrazów w historii polskiego kina. Trudno się dziwić, bo film opowiadający o trójce księży, którym „nic co ludzkie nie jest obce” został zrecenzowany i okrzyknięty „obrazo- bórczym” jeszcze na długo przed premierą. Po pierwszych seansach okazało się, że skandalu nie ma, chociaż kościołowi - a zwłaszcza jego wysoko postawionym hierarchom mocno się dostaje. Smarzowski, bezkompromisowy jak zwykle, wytknął kapłanom chciwość, uleganie pożądaniu, butę, zawiść i szereg innych przywar. W ciągu niepozbawionych komediowego pierwiastka scen, wielokrotnie puszcza oko do widza, odwołując się do autentycznych afer z kościołem w tle. Bezkompromisowy nie znaczy jednak bezlitosny. Księża w filmie Smarzowskiego owszem, grzeszą, ale w ślad za winą idzie wstyd, lęk i wyrzuty sumienia, ukazane w taki sposób, że nawet w zagorzałych antyklerykałach potrafią wzbudzić empatię. Warto dodać, że być może film będzie miał swoją kontynuację.