Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Musi być w domu z córką, ale powinna pracować

Hanna Walenczykowska
Hanna Walenczykowska
- Nie mogę jej ubezwłasnowolnić, ponieważ nauczyłam ją podpisywania się - przyznaje mama niepełnosprawnej umysłowo dziewczyny.

- Nie mogę jej ubezwłasnowolnić, ponieważ nauczyłam ją podpisywania się - przyznaje mama niepełnosprawnej umysłowo dziewczyny.

Paula. Siada przy redakcyjnym biurku tyłem do mnie, do mamy i ciotki. Kręci się na obrotowym krześle, pobieżnie przegląda gazety, patrzy na ścianę, zegar. Niecierpliwi się, bierze album, wyjmuje go z pudełka.

- Dzik. To dzik, to jeż, to bocian - wylicza i milknie.

<!** reklama>Paula ma 19 lat. Jest chora od dziecka, m.in. na mamutyzm wybiórczy i padaczkę. Do maja Paula wymagała stałej opieki, ponieważ miała - jak zaznaczono w orzeczeniu - ograniczone możliwości samodzielnej egzystencji. Miała, bo...

- Została uzdrowiona! Komisja uznała, że jest zdrowa na tyle, żeby sobie radzić beze mnie - mówi mama Pauli. - Ale ona boi się ludzi, musi chodzić w pampersach, bywa agresywna, a kiedy ma gorszy dzień, robi sobie krzywdę na przykład zapycha nos papierkami lub chlebem.

Paula do tej pory mogła korzystać z nauczania indywidualnego. Nowe orzeczenie komisji o „umiarkowanym stopniu niepełnosprawności” sprawia, że na pomoc nauczyciela liczyć już nie może.

- Paula zna swoje dane osobowe, adres. Rozumie polecenia, ale nie zawsze je wykonuje - ocenia uczennicę nauczycielka z zespołu szkół specjalnych. - Umie czytać, ale nie rozumie czytanego tekstu. Nie lubi zmian, trudno opanowuje nowe umiejętności, na przykład ostrzenie kredek. Wymaga kontroli, bo zjada klej, papier, plastelinę.

Opinia nauczycielki nie pokrywa się z tym, co orzekła komisja Powiatowego Zespołu do spraw Orzekania o Niepełnosprawności. Tu oświadczono, że Paula nie wymaga stałego dozoru, więc jej matka powinna pójść do pracy. Do czerwca bydgoszczanka otrzymywała 500 złotych zasiłku za tzw. rezygnację z pracy. Teraz nie otrzyma nic. A i pracy, po tak długiej przerwie, raczej nie znajdzie. Decyzja komisji, na szczęście tylko chwilowo, pozbawiła rodzinę Pauli możliwości korzystania z bezpłatnej opieki lekarskiej.

- Pytałam w przychodni, powiedziano mi, że jak moje pozostałe dzieci zachorują, to ich lekarz nie przyjmie i że jak NFZ wymyślił takie „jajo”, to niech je sam zje - relacjonuje mama Pauli.

Dzięki życzliwości bydgoskiego NZF udało się jednak znaleźć rozwiązanie. - Mama może skorzystać z ubezpieczenia córki, bo dziewczyna otrzymuje rentę inwalidzką. Pozostałe dzieci mogą być ubezpieczone w ramach świadczeń, które otrzymują ich dziadkowie - tłumaczy Barbara Nawrocka, rzecznik bydgoskiego oddziału.

Co dalej? Paula i jej mama postanowiły odwołać się od decyzji orzecznika pierwszej instancji.

- Tu źle pisze - oświadczyła Paula a jej mama dodała: - Chciałam napisać za nią to odwołanie, chciałam dołączyć inne jeszcze dokumenty. Jednak nie przejęto mi ich, bo córka jest pełnoletnia. Zostawiłyśmy więc to, co ona napisała. Nie mogę jej ubezwłasnowolnić, ponieważ nauczyłam ją podpisywania się.

Jak dowiedzieliśmy się w powiatowym zespole, odwołanie Pauli zostanie przyjęte i zostanie rozpatrzone przez... tego samego orzecznika.

- Jeśli lekarz uzna, że są nowe okoliczności, może zmieni decyzję - słyszymy w zespole orzekania o niepełnosprawności.

- Będziemy się odwoływać. Decyzja lekarza została wydana na stałe, a stan Pauli pogarsza się. Nie mogę jej zostawić samej - mówi matka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!