Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje łóżko, moja tajemnica

Redakcja
Ludzie i wrony mają ze sobą, jak wiadomo, wiele wspólnego.

I my, i one, po tym, jak ugrzęźniemy w jakimś środowisku, to zaczynamy krakać jak i one. Tak przynajmniej mówi mądrość ludu polskiego. W filmie „Jak urządzić orgię w małym mieście” mamy co prawda lud kanadyjski, ale, jak się okazuje, od naszego specjalnie się on nie różni.

A sam film może nas milutko zaskoczyć, bo przynajmniej ja spodziewałem się kolejnej przaśno-wulgarnej komedii w modnym od czasów „American Pie” stylu. A tymczasem dostaliśmy powiastkę, która lekko i całkiem dowcipnie opowiada nam o ciężkostrawnych problemach. Bo przecież życie seksualne tak naprawdę tylko w kinie porno jest pasmem nieustających przyjemności i atrakcji. W realu bywa też powodem rozlicznych frustracji. I to z przyczyn różnorakich.

A wracając do wron... Zabawa polega na tym, że lądujemy w środowisku wyznającym ultrakonserwatywne zasady - co jest powodem okazywanej publicznie dumy i całkiem prywatnych niespełnień, choćby w życiu seksualnym właśnie. Tyle, że wszyscy kraczą zgodnie, bo presja miasteczka jest ogromna. W to wszystko wkracza panna z innego świata - felietonistka wyzwolonego pisma z wielkiego miasta. Która też w swojej metropolii kracze, jak okoliczności każą, tyle, że tym razem nie konserwatywne, a jak najbardziej liberalne. Bo panna funkcjonuje w świecie wyzwolonym, choć sama wyzwolona jest tak sobie, ba, jest nawet dziewicą. Generalnie więc życie seksualne staje się tu symbolem życiowych wyborów, co sprawiam, że robi się i śmiesznie, i gorzkawo.

No i cała historia zaczyna się wtedy, kiedy nasza bohaterka zjeżdża do swojej rodzinnej mieściny na pogrzeb matki. Miasteczko uważa ją oczywiście za kwintesencję zepsucia - no, może z wyjątkami, bo panna ma też tęskniące do wyzwolenia fanki. Miejscowi chcą jej jednak udowodnić, że nie są takimi ciemnogrodzianami, jak ich malują, więc proszą felietonistkę o zorganizowanie orgii. Przy okazji zamierzają zresztą spełnić swoje seksualne tęsknoty i zrealizować całkiem przyziemne plany...

No i oglądamy kolejne podejścia do orgii, średnio udane, bo obyczajowa presja zderza się tu z kulturową - w świecie, w którym standardy wyznacza pornografia, nie ma miejsca na porażki, wahania, czy, wbrew pozorom, zaskakującą nietypowość. A przecież nikt nie jest wyczynowcem, jak gwiazda porno... Do tego, jak łatwo się domyśleć, każdy z uczestników nieszczęsnej orgii kryje we własnej szafie - albo raczej łóżku - jakieś sekreciki.
Cóż, „Jak urządzić orgię w małym mieście” to nie jest mistrzostwo świata, ba, wsadzono tam parę niepotrzebnych grzybów w barszcz, szczególnie jeśli chodzi o pojawiające się trochę bez sensu elementy komedii romantycznej, czyli zupełnie innej bajki. Ale generalnie film jest ożywczy, niesztampowy, do tego momentami zabawny i w pewnym sensie odważny. Całkiem fajny jak na początek filmowego lata.CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!