Minister edukacji nas nie słucha, więc zaprotestujemy [ROZMOWA]

Związek Nauczycielstwa Polskiego na 10 października zapowiada pikiety przed urzędami wojewódzkimi w całym kraju przeciwko reformie systemu oświaty. Nasz okręg też przygotowuje się do protestu. Jakie są wasze główne postulaty?
W Bydgoszczy pikieta odbędzie się o godz. 14. Żądamy wstrzymania szkodliwej, naszym zdaniem, reformy, która dotknie wszystkie poziomy edukacji. Pociągnie ona za sobą ogromne koszty, ale też zwolnienia pedagogów. Mam już sygnały od nauczycieli z całego regionu, którzy chcą zamanifestować swoje niezadowolenie.

Ale minister edukacji zapowiedziała, że reforma odbędzie się niemal bezkosztowo?
To kompletna bzdura, bo to nie pani minister będzie zwalniać nauczycieli, tylko dyrektorzy i samorządy. Nie wspomnę już o tym, że do dziś część gmin spłaca kredyty, które zostały zaciągnięte na budowę budynków dla gimnazjów. Nie możemy stać z założonymi rękami. A ponieważ minister nas nie słucha, trzeba dać temu wyraz podczas pikiety. Petycję chcemy złożyć na ręce wojewody lub kuratora oświaty.

Punktem zapalnym są gimnazja, które mają być wygaszane od września 2017 roku...
Ich likwidacja nie jest potrzebna. Przez 17 lat ich istnienia, nauczyciele wypracowali sobie dobry model pracy z tymi uczniami. Gadanie, że gimnazja nie przygotowują dobrze ucznia, to nonsens. To skąd w klasach I i II liceum biorą się olimpijczycy? Umiejętności polskich gimnazjalistów są duże, co potwierdzają międzynarodowe badania PISA. Ale tego minister nie bierze pod uwagę. Stąd nasz sprzeciw.