- Mieszkanie obok bloków socjalnych trudniej wynająć i sprzedać - nie mają wątpliwości na Kapuściskach

- Miasto nie może dzielić osób z prawem do lokalu socjalnego na tych lepszych i gorszych. Znacząca większość, szacuję, że ponad 80 procent takich osób, to na przykład samotne matki z dziećmi czy osoby starsze, których nie stać na utrzymywanie ogromnego mieszkania. Osoby, które nazywa się patologią, choć nie zdefiniowano tego pojęcia, to poniżej 20 procent osób - mówi Jerzy Walkowiak, kierownik Referatu Gospodarki Mieszkaniowej Urzędu Miasta Bydgoszczy.

Jerzy Walkowiak podkreśla, że miasto tworzy lokale socjalne wszędzie tam, gdzie to możliwe, gdyż potrzeby w tym zakresie są ogromne. Tyle że możliwości wielkich nie ma. - W myśl uchwały Rady Miasta nie możemy chociażby tworzyć lokali socjalnych tam, gdzie działają już wspólnoty mieszkaniowe, a to ponad 50 procent naszych zasobów - mówi Jerzy Walkowiak.

Problem polega na tym, że nikt takiego sąsiedztwa nie chce, niewiele osób odważy się też zaproponować zamknięcie „socjalnych” w jakichś specjalnych gettach. Jednak pojawienie się takiego sąsiedztwa zawsze ma wpływ na okolicę. - Wystarczy zapytać, ilu chętnych mieli właściciele lokali na Kapuściskach, którzy chcieli je wynająć - ci obok „socjali” nie mieli na to szans.

Nie wspominając o tych, którzy chcieli je sprzedać. Albo w ogóle porzucili ten pomysł, albo musieli „zjechać” z ceną, by znaleźć kupca - podkreśla pan Maciej, mieszkaniec osiedla. Tego też obawiają się na Piaskach, gdzie mają powstać mieszkania socjalne. - Dlatego w czwartek w siedzibie Rady Osiedla Jachcice organizujemy specjalne spotkanie, poświęcone tej sprawie
- mówi pan Adam z Piasków. (BOB)