Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Meleksem w objazd po starówce. Mamy w centrum Bydgoszczy ograniczenia w ruchu. Wykorzystajmy je w turystycznym biznesie

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Turystyczne meleksy w Krakowie. Nie sprawdziłyby się i u nas?
Turystyczne meleksy w Krakowie. Nie sprawdziłyby się i u nas? Andrzej Banaś
Sporem pomiędzy bydgoskim kurią i ratuszem o możliwość parkowania pod katedrą przestałem się ekscytować już po dwóch dniach. Gdy z jednej strony usłyszałem, iż zakaz to przejaw wojny z Kościołem, a z drugiej strony, że to wola mieszkańców i że prawo jest równe dla wszystkich, to wiedziałem wszystko. Nie chodzi tu o zważenie argumentów i poszukanie kompromisu, tylko dolewanie oliwy do ognia na polsko-polskiej wojence. Zakaz wjazdu na starówkę dla tych, którzy trują spalinami, otwiera jednak inną ciekawą perspektywę.

Nie mam na myśli bynajmniej zielonego światła dla elektrycznych hulajnóg i skuterów, bo nikomu one na zdrowie nie wyjdą, a przy obecnej wolnoamerykance na chodnikach i ulicach łatwo zdrowie mogą zabrać.

Chodzi mi o popularnie nazywane meleksami, napędzane prądem małe, odkryte busiki do obwożenia turystów. Po Krakowie, gdzie spędziłem część urlopu, kręci się ich mnóstwo. Zelektryfikowani dorożkarze proponują trzy trasy: wokół Rynku Głównego i Wawelu, wokół Kazimierza – dawnej dzielnicy żydowskiej i najdalszą – do słynnej fabryki Schindlera. My wybraliśmy Kazimierz. 45-minutowy objazd kosztuje słono - w zasadzie 160 zł. W zasadzie, bo bez trudu zbiliśmy cenę do stówki.

W Krakowie, który już sporo lat temu wprowadził surowe ograniczenia w ruchu aut w centrum, poruszanie się meleksem po ulicach nie jest niebezpieczne, ani drażniące dla nosa. Satysfakcja z wydanych pieniędzy w znacznym stopniu zależy zaś od tego, na jakiego kierowcę-przewodnika się trafi.

Wróćmy jednak na Kujawy. Po wprowadzeniu nowych przepisów drogowych na naszej starówce nie widzę przeszkód, by otworzyć Bydgoszcz na turystyczne meleksy. Kraków jest rozciągnięty wzdłuż Wisły, Bydgoszcz – wzdłuż Brdy. I podobnie jak w Krakowie, można by u nas wyznaczyć ciekawe dla przyjezdnych trasy, pokazujące najatrakcyjniejsze punkty w mieście.

Jedna na przykład mogłaby zaczynać się na Wyspie Młyńskiej i prowadzić przez Stary Rynek, Długą, Mostową i Grodzką do nabrzeża Brdy i okolic, w których stał kiedyś bydgoski zamek. Następnie skręcałoby się w stronę placu Kościeleckich, by po minięciu kościoła jezuitów odbić w stronę ulicy Pod Blankami. Stamtąd kierowalibyśmy się w stronę Wełnianego Rynku i Poznańskiej, a trasa mogłaby się kończyć na Św. Trójcy, na parkingu przed Zespołem Szkół Mechanicznych nr 1.

Start drugiej trasy dla meleksów widziałbym w okolicy dworca kolejowego. Warszawską przejechalibyśmy koło kościoła ewangelickiego, po czym odbilibyśmy w stronę Gdańskiej, zaliczając po drodze perełki wśród bydgoskich kamienic, m.in. na Cieszkowskiego. Po obejrzeniu dzielnicy muzycznej i pięknych gmachów Collegium Copernicanum UKW czy VI LO finisz następowałby na Sielance.

Zdaję sobie sprawę, że uruchomienie tak przebiegających tras dla turystów w elektrycznych wózkach wymagałoby dłuższych przygotowań, ale jestem też przekonany, że byłaby to spora frajda i świetny sposób promocji miasta. Myślę, że na takie kursy nie zabrakłoby chętnych zarówno wśród przyjezdnych, jak i bydgoszczan, zainteresowanych pracą współczesnego dorożkarza, mającego historię miasta w małym palcu.

To co, jedziemy? Za stówkę!

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty