Medyk zrobił swoje, medyk nie może odejść - koronawirus w szpitalach

I właśnie w niedzielę przyszły wyniki - ponoć oba pozytywne. Znajomy dzwonił jednak nie z tego powodu, tylko ze skargą na to, co nastąpiło później. - Wie pan, że pracownikom OIOM-u, jak gdyby nic, powiedziano, że w poniedziałek mają stawić się do pracy?

Nie wiem, jaki był dalszy ciąg tej historii. Przekazałem temat kolegom w stolicy, bo my w Bydgoszczy mamy własne problemy. Od ostatniego weekendu głośno jest o pięciu pracownikach kliniki neurochirurgii w szpitalu Biziela, u których wykryto koronawirusa. Oczywiście już ich odizolowano od kolegów z pracy i pacjentów, ale czy można mieć pewność, że w szpitalu, w którym pracuje blisko tysiąc osób, nie zakazili kogoś spoza oddziału?

Lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych teraz w Polsce jak na lekarstwo. Oby ich szefowie z tego powodu nie zaczęli przymykać oczu na możliwe zakażenie podwładnych. Bo wtedy naprawdę może być kiepsko.