W Świeciu jedno z przedszkoli karze spóźnialskich rodziców opłatą 30 złotych za każdą nadgodzinę, którą dziecko spędza w placówce. W Bydgoszczy to jest nie do pomyślenia.
<!** Image 2 align=right alt="Image 132280" sub="W sprawie przedszkolaków żartów nie ma - opiekunki fachowo zajmują się dziećmi, a gdy ich rodzice punktualnie odbierają milusińskich z placówek. Na zdjęciu maluchy z Przedszkola nr 16 w Bydgoszczy / Fot. Archiwum">- Jedyne, co się może stać, gdy spóźnisz się po dziecko, będzie to, że pani przedszkolanka nie zostanie na pewno twoją przyjaciółką - śmieje się pan Marcin, ojciec 4-letniego Kamila. - Przecież dziecka nie zostawi samego.
Nie wiadomo, czy to niebezpieczeństwo zerwania przyjaźni czy też obowiązkowość sprawia, że pan Marcin jednak po syna przyjeżdża na czas. - Nie chciałbym denerwować szefostwa, razem z żoną bardzo staraliśmy się o miejsce w tej placówce.
Z opinii prowadzących przedszkola, czy to publiczne czy niepubliczne, wynika, że rodzice w Bydgoszczy są niezwykle punktualni.
<!** reklama>Przy ulicy Adama Grzymały-Siedleckiego opiekę nad dziećmi przedszkole sprawuje do godziny 16.30. - Trudno mi powiedzieć, co stałoby się, gdyby rodzice spóźnili się z odbiorem, bo taka sytuacja nam się jeszcze nie zdarzyła. Nie sądzę jednak, abyśmy pobierali jakieś opłaty, losowe wypadki mogą się przecież zdarzyć - dowiedzieliśmy się w placówce. Podobnie jest w Przedszkolu Niepublicznym „Kacperkowy Światek” na ulicy Wielorybiej na Osowej Górze. - Jesteśmy otwarci do godziny 17.00. Nie ośmielilibyśmy się pobierać od rodziców dodatkowych opłat za spóźnienie. Owszem, my musimy zostać wtedy dłużej, ale przecież dziecka bez opieki nie zostawimy. Na szczęście, nasi rodzice są punktualni i nie zapominają o swoich pociechach - zapewnia jedna z przedszkolanek.
- Relacje z rodzicami i pracownikami można ułożyć w taki sposób, aby wszyscy byli zadowoleni - zdecydowanie, z jakim wypowiada to zdanie dyrektor Elżbieta Sergot z Przedszkola nr 16 na ulicy Bukowej, nie pozostawia wątpliwości, że mówi prawdę. - Na początku roku spotykam się z rodzicami, przedstawiam sytuację i nasze oczekiwania. Wiemy, że są korki, że czasem wypadają różne rzeczy. Ale moi pracownicy też jeżdżą po ulicach, też mają swoje sprawy, a się nie spóźniają. Mamy jednak do siebie zaufanie. Dysponujemy nie tylko telefonami do rodziców, ale także opiekunów, których wskazali oni jako tych, którzy mogą odebrać dziecko. Zwykle są to babcie i dziadkowie. Także rodzice znają nasze telefony i w razie problemów mogą nam zasygnalizować, że trochę się spóźnią. - Czy płacę za nadgodziny swoim pracownikom? - Nie. Praca w przedszkolu to z jednej strony misja. Z drugiej, idziemy sobie na rękę. Gdy ktoś musi - na przykład w roli świadka - stawić się w sądzie, nie robię problemów. Gdy trzeba zostać chwilę dłużej, pracownik nie żąda zapłaty za dodatkowe minuty. Zaznaczam, że to sytuacja hipotetyczna, nie zdarzyło nam się, aby ktoś spóźnił się dłużej niż kwadrans, a i to niezwykle rzadko. O tym, że mamy partnerskie relacje z rodzicami niech świadczy fakt, że w sobotę - dzień wolny od pracy - organizujemy integracyjne ognisko w Myślęcinku, na które przyjadą oczywiście pracownicy.
4komentuj: www.express.bydgoski.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?