Magister za barem i na wózku

Coraz częściej studenci i absolwenci rezygnują z zawodowych ambicji, decydują się zakasać rękawy i szukają prac fizycznych.

- Jeszcze kilka lat temu na kursy operatora wózków widłowych zapisywały się wyłącznie osoby po szkołach zasadniczych. Teraz nikogo nie dziwi fakt, że zgłaszają się na nie również mężczyźni z wyższym wykształceniem. Tłumaczą zwykle, że wybierają się do pracy w Wielkiej Brytanii i chcą znaleźć zatrudnienie na przykład jako magazynierzy. Koledzy, którzy są tam już od jakiegoś czasu, opowiedzieli im już, jak trudno znaleźć dobrze płatne zajęcie, że w marketach i fabrykach odpowiednie dokumenty to konieczność - twierdzi Małgorzata Nicpoń z Centrum Kształcenia Kadr Bydgoskiego Zakładu Doskonalenia Zawodowego.

<!** reklama left>Kwalifikacje chcą też podnosić osoby będące jeszcze na studiach. Około 70 procent słuchaczy Centrum Szkoleń i Certyfikacji działającego przy Wyższej Szkole Gospodarki to żacy. Szczególnie interesuje ich zdobycie dyplomu w zawodzie barman, kelner oraz masażysta. Są też chętni, którzy chcą zostać instruktorami fitness i aerobiku.

- Młodzież coraz chętniej dorabia w czasie wakacji. Wiele osób nastawia się też na to, że po studiach wyjedzie do pracy za granicę, gdzie zarobki są dużo wyższe niż w Polsce. Praca za barem czy w klubie fitness może być jakimś, chociażby tymczasowym rozwiązaniem – wyjaśnia Michał Raczyński z Centrum Szkoleń i Certyfikacji.

- Nie planuję wyjazdu za granicę. Uważam jednak, że zarabianie pieniędzy można połączyć z nauką. Zdecydowałem się więc na kurs barmański, ponieważ to dla mnie okazja na podniesienie kwalifikacji i zdobycie nowych umiejętności. Mam już pewne doświadczenie w pracy w pubie. Poza tym studiuję na kierunku turystyka i rekreacja - tłumaczy Waldemar Piekut, student drugiego roku WSG. - Wszystko może się przydać.