Księgowość utrudnia życie spółkom komunalnym

To tylko jedna z oznak osłabienia gospodarczego w regionie. Spółki komunalne notują mniejsze zyski, a część z nich nawet nie zarabia na siebie.

Nikt już nie łudzi się, że na sprzedaży KPEC będzie można zarobić planowane 400 milionów złotych.

<!** reklama>- Nie ma powodów do niepokoju - mówi Monika Napieralska, zastępczyni dyrektora Wydziału Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Nasze spółki działają w określonych warunkach. Miejskie Wodociągi i Kanalizacja i Komunalne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej mają zapewniony zbyt swoich produktów. Każdy przecież będzie nadal pił wodę i każdy będzie potrzebował ogrzewania. Trudniej jest sprzedać swój produkt, jakim jest rekreacja, Leśnemu Parkowi Kultury i Wypoczynku. Po pierwsze, jest to to „towar” sezonowy, a po drugie, w hierarchii potrzeb rekreacja plasuje się o wiele dalej niż woda i ciepło. Z kolei Bydgoski Fundusz Poręczeń Kredytowych z racji zadań, do których został powołany, musi mieć spore rezerwy w razie konieczności wypłaty poręczenia. Inne spółki muszą rezerwować środki na wykup papierów dłużnych, co źle wpływa na płynność finansową - uważa Monika Napieralska.

- Pogrążył nas prosty zabieg księgowy. Spółki takie jak nasza muszą tworzyć rezerwy emerytalne. Stworzyliśmy ją w 2008 roku - mówi Paweł Czyrny, dyrektor MZK. - Te pieniądze nie zniknęły. Po prostu zostały zamrożone. Wynikom nie pomógł szalejący w połowie 2008 roku paliwowy kryzys, a ceny benzyny, które obowiązywały w czerwcu, zaskoczyły nawet największych pesymistów. Gdy doliczymy do tego ogromne straty, które ponieśliśmy przez to, że nie mogliśmy wozić pasażerów przez remontowaną ulicę Focha (900 tysięcy złotych), nasz wynik w analizie spółek komunalnych nie zaskakuje. A przecież wydaliśmy jeszcze ponad 36 milionów złotych inwestując w tabor. Chodzi, między innymi, o zakup dwóch nowoczesnych tramwajów. Ale firma jest w dobrej kondycji. Na koniec roku planujemy osiągnąć zysk - mówi Paweł Czyrny.