
Aktualizacja:
©Jacek Smarz
©Jacek Smarz
Oba oddziały neurologiczne w Toruniu nadal nie działają. Wojewódzki Szpital Zespolony nie przyjmuje pacjentów od lipca, natomiast szpital miejski - od 1 października. Chorzy z podejrzeniem udaru i innych schorzeń przewożeni są więc do szpitali w Bydgoszczy, w Świeciu i w Lipnie, ponieważ oddziały w Inowrocławiu, w Grudziądzu oraz we Włocławku również pozostają zawieszone.
Będzie spotkanie włodarzy z dyrekcją szpitali. Czy to przełom w sprawie neurologii w Toruniu?
W związku z tą trudną sytuacją w regionie w czwartek wojewoda, marszałek i prezydent Torunia spotkali się, by spróbować znaleźć rozwiązanie problemu. Po rozmowach wydali wspólne oświadczenie.
- Wszystkie strony wyrażają głębokie zaniepokojenie i deklarują dalszą współpracę mającą na celu zapewnienie opieki dla pacjentów ze schorzeniami neurologicznymi, w tym udarowych. W trakcie spotkania powstały koncepcje, które zostaną omówione na następnym spotkaniu z udziałem dyrekcji szpitali. Rozmowy odbędą się jeszcze w tym tygodniu - czytamy w oświadczeniu.
W Lipnie kończą się miejsca, w Bydgoszczy pacjenci leżeli na korytarzach
Tymczasem pogarsza się sytuacja w szpitalu w Lipnie. Tamtejsza placówka na oddziale neurologii i leczenia udarów dysponuje łącznie 28 łóżkami: 16 łóżkami udarowymi (w tym 4 łóżkami intensywnego nadzoru) oraz 12 łóżkami neurologicznymi. - Obecnie mamy zajętych 27 łóżek. Po zamknięciu oddziału neurologii w szpitalach w Toruniu i Włocławku doświadczyliśmy dużego napływu pacjentów - taką informację otrzymaliśmy ze szpitala.
Z prawdziwym oblężeniem zmaga się też Szpital Uniwersytecki nr 2 im. Biziela w Bydgoszczy. W poniedziałek ośmiu pacjentów w ciężkim stanie musiało leżeć na korytarzach, ponieważ w salach nie było dla nich miejsca.
- Tak, rzeczywiście, sytuacja w tej chwili jest bardzo trudna. Jest to prawda, że pacjenci leżą na korytarzu. Niestety, kolejni pacjenci są w tej chwili w SOR. Sytuacja naprawdę staje się bardzo poważna. Jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z Urzędem Wojewódzkim, jak i z Narodowym Funduszem Zdrowia. Pracujemy nad rozwiązaniami i kilka takich rozwiązań wchodzi w rachubę. Jesteśmy też w kontakcie z dyrektorami innych szpitali. Staramy się na bieżąco wymieniać informacje, gdzie są miejsca wolne, gdzie możemy pacjentów przekazywać. Staramy się robić wszystko, żeby ta nowa sytuacja była jak najmniej dla pacjentów odczuwalna - mówiła w rozmowie z Radiem PiK Agnieszka Rogalska, dyrektor lecznicy.
Do sprawy będziemy wracać.