Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys, cóż poradzić? Niektórzy sobie radzą. Niektórzy…

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Cuchnący problem nie ominął najładniejszych zakątków miasta
Cuchnący problem nie ominął najładniejszych zakątków miasta Dariusz Bloch
Ktoś się poskarżył, że pewien dentysta w Bydgoszczy zawinszował sobie 400 złotych za wyrwanie zęba. Jestem w temacie, bo traf chciał (a apetyt na łakocie pomógł), że krótko przed zarazą musiałem skorzystać z tej usługi. Zapłaciłem wtedy równe dwie stówki. W cenie ujęte było prześwietlenie zęba na miejscu i na poczekaniu.

Nie potępiałbym jednak w czambuł tego dentysty, który teraz skasował dwa razy więcej od zęba. Bo, po pierwsze, zdaję sobie sprawę, że wyrywanie wyrywaniu nierówne. Po drugie, i moim zdaniem ważniejsze, dziś żeby prowadzić gabinet stomatologiczny, trzeba zachować nadzwyczajne środki ostrożności, co pewnie kosztuje sporo. I po trzecie, pewnie najważniejsze, ryzyko podczas wyrywania zęba, nawet przy największej ostrożności, istnieje i dotyczy zarówno pacjenta, jak i dentysty. Dlatego rozumiem, że teraz musi to kosztować więcej. Pytanie: czy dwa razy?

Swoją droga, tylko patrzeć, jak sądy zaleją pozwy kierowane do szpitali, przychodni, prywatnych gabinetów czy domów pomocy społecznej o zakażenie koronawirusem wskutek rażących zaniedbań. Adwokaci też przecież muszą za coś żyć. I ryzyko procesu także należałoby uwzględnić w cenie lekarskiej usługi.

Na polskim rynku, niestety, brakuje nie tylko zawodowo czynnych dentystów i krajowego czosnku. Przekonałem się o tym, gdy parę dni temu zacząłem się przymierzać do zakupu kamery internetowej. Po przeklikaniu wszystkich ofert z białym napisem „promocja” na czerwonym tle przekonałem się, że szukanie taniej kamerki w dużych sklepach internetowych, sprzedających wyroby markowych firm jest syzyfową pracą.

Niemniej niedrogie kamerki znalazłem, i to nawet do wyboru, za sprawą pewnego popularnego portalu aukcyjnego znajdując ofertę małego warsztatu elektromechanicznego w Bydgoszczy. Przyznam, że nie umiem ocenić jakości nowego nabytku, bo nie mam skali porównawczej. Do realizacji moich, niezbyt skomplikowanych celów kamerka wystarcza. Jej poszukiwania uświadomiły mi też, że nawet w tych trudnych czasach można znaleźć na rynku niszę do zarabiania. Trzeba tylko – jak zwykle – umieć ją dostrzec i szybko zareagować.

O szybkiej reakcji trudno mówić na przykładzie Komunalnika – firmy, której błyskawicznie udało się podbić… nie serca bydgoszczan, tylko ich ciśnienie. Hałdy niewywiezionych śmieci w rewirach miasta przejmowanych przez firmę z Nysy powiły się jeszcze przed świętami, w Wielkanoc utyły, a przez ubiegły weekend w wielu miejscach wciąż nabierały masy. Wszyscy, którzy pilnie śledzili informacje o tym w mediach, pewnie pamiętają, jaki był koronny argument w linii obrony Komunalnika: pandemia sprawiła, że kontenery zamówione przez firmę za granicą utknęły przed szlabanem w Świecku czy na innym przejściu.

Zgoda, jest to tłumaczenie do przyjęcia. Nie rozumiem jednak, dlaczego śmieci wysypywały się także (co widać na załączonym obrazku) z kontenerów już stojących na ulicach. Remondis, który przegrał przetarg z Komunalnikiem, swoje zabawki przecież zabrał. Wychodzi na to, że Komunalnikowi na granicy utknęły nie tylko kontenery, ale także śmieciarki, ba, może i śmieciarze. A to już nie brzmi wiarygodnie.

Nie przekonują mnie także tłumaczenia, dlaczego w pewnych dzielnicach Bydgoszczy musi być ciemno niczym w zadku u Murzyna. Pogasły tam latarnie, najczęściej z naturalnych powodów, ale od miesięcy nikt nie kwapi się do ich naprawy. Temat wiele razy był na dziennikarskiej tapecie. Niczym w sprawie Komunalnika, popłynęło sporo okrągłych tłumaczeń, ale nic konkretnego się nie wydarzyło. Pewnikiem jest to, że przez blisko cztery miesiące 2020 roku władzom Bydgoszczy nie udało się podpisać corocznej umowy ze spółką Enea Oświetlenie, właścicielką połowy lamp ulicznych w Bydgoszczy.

Domyślać się można – bo nikt tego wprost nie powiedział – że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A dodatkową presją, jaką Enea wywiera na ratuszowych urzędników, jest powstrzymanie się od naprawy lamp, czego w poprzednich latach ponoć nie robiła, nawet gdy nowa umowa nie była jeszcze podpisana.

W biznesie – dużym czy małym – oczywiste jest to, że trzeba iść na kompromisy. Ustąpić, przeszacować ofertę – tak aby na finiszu negocjacji obie strony miały przeświadczenie, że ubiły dobry interes. Wydaje się, że nic takiego się nie dzieje podczas rozmów Enei z miastem. Może czas zmienić ludzi przy stole rozmów? Bo stołu raczej już się nie zmieni.

Czasy mamy, jakie mamy. Maseczki stały się obowiązkowym i nieodłącznym elementem naszego życia. Maseczki nie tylko chronią nas przed wirusami, ale sprawiają, że - szczególnie panie - często wyglądają tajemniczo, figlarnie i seksownie. Zobaczcie galerię pań w maseczkach, które uwodzą swoim spojrzeniem >>>

Co za oczy! Panie w maseczkach z hipnotyzującym spojrzeniem [galeria]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera