Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety grają w drużynie

Ryszard Warta, Mariusz Załuski
Rozmowa z JOLANTĄ PIEŃKOWSKĄ, dziennikarką

Rozmowa z JOLANTĄ PIEŃKOWSKĄ, dziennikarką

<!** Image 2 align=right alt="Image 58793" sub="Fot. „Twój Styl”">Czy Partia Kobiet jest w Polsce potrzebna?

Nie wiem, czy potrzebna jest akurat partia, ale na pewno kobiety powinny coś zrobić dla siebie. Żeby wreszcie zaczęto je traktować poważnie.

Pytamy o partię, bo zastanawialiśmy się nad jakąś wspólną płaszczyzną interesów dla niej. No bo co łączy warszawiankę z klasy wyższej z dziewczyną z prowincji? Albo Henrykę Bochniarz z kasjerką z hipermarketu?

Na przykład to, że Henryka Bochniarz - jeżeli idziemy tym tropem - jako szefowa konfederacji pracodawców prywatnych pewnie doskonale wie, co i jak można zrobić, żeby tej kasjerce żyło się lepiej, żeby przestrzegano np. jej godzin pracy, płacono za nadgodziny, zagwarantowano należne kobiecie przywileje, itd. To nie jest takie kompletnie rozdzielne.

Tyle że pani Bochniarz musiałaby wyjść tu ze swojej roli biznesmena, który z założenia jest po drugiej stronie niż pracobiorca... Jaki jest, Pani zdaniem, główny problem polskich kobiet?

To, że w siebie nie wierzą. Po prostu nie wierzą, że jak pójdą do swojego szefa z prośbą o podwyżkę, to ją dostaną, nie wierzą, że jak się upomną o swoje, to nie zostaną ukarane i wyrzucone, że ktoś je wysłucha. Ten brak wiary w siebie, we własne umiejętności wyjątkowo kobietom przeszkadza. A my wciąż żyjemy w społeczeństwie mocno patriarchalnym i o to, co jest rzeczą oczywistą dla mężczyzny, kobieta musi się zwyczajnie wykłócać.

Sytuacja jest jednak dynamiczna. Weźmy chociażby pod uwagę protest pielęgniarek - to chyba pierwszy protest społeczny w Polsce, który ma kobiecą twarz. Nawet z drugiej strony barykady jest Jolanta Szczypińska. Abstrahując od względów ekonomicznych, ma to wymiar kulturowego symbolu.

Ale jak panowie przypomną sobie Sierpień 80, to tam też były Henryka Krzywonos czy Anna Walentynowicz. Z taką odwagą kobiet mieliśmy do czynienia wcześniej.

Teraz jest jednak inaczej. „Pielęgniarski” symbol nie jest sygnałem, że coś się zmienia w społecznej funkcji kobiet?

Przy każdych wyborach liderzy partyjni obiecują parytety, gwarantują kobietom określoną liczbę miejsc na listach wyborczych czy w rządzie - w praktyce wiemy, jak to się kończy. Tak naprawdę jak popatrzymy na politykę na świecie, choćby na gabinety Clintona czy Busha, to widać, ile jest tam kobiet na niezwykle ważnych stanowiskach, chociaż żaden z nich w swoich kampaniach nie opowiadał, że stawia na kobiety. To samo mamy z prawicowym przecież prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. Dużo bardziej wolę takie kraje, w których politycy mniej mówią, a więcej robią.

<!** reklama left>A co do pielęgniarek, to mają panowie rację, ich protest jest rzeczywiście niezwykły w polskiej kulturze po roku 90. Mam wrażenie, że protestu stricte kobiecego, i to tak widocznego, nigdy nie było. I że nigdy nie było takiej determinacji w kobietach. Poza tym ten protest pokazał, że rządzący kompletnie nie potrafią sobie z nim poradzić. Co innego, jak przyjeżdżają gotowi do walki górnicy - nasyła się na nich policję z gazem i po demonstracji. A co zrobić z kobietami, które co pół godziny walą w butelki napełnione groszówkami i jeszcze za darmo badają warszawiaków? Pełna bezradność.

Chcielibyśmy jednak też zapytać o inne kobiety w polskiej polityce. Bo paradoksalnie bardzo wiele pań widać w Polsce w partiach bardzo tradycjonalistycznych. Jest Ewa Sowińska, Anna Sobecka. Polska jest tu jakąś wyspą w Europie.

Niestety, tak. Kiedy jestem za granicą i oglądam serwisy, to po prostu się wstydzę, że jedyną informacją, dzięki której Polska istnieje, to ta, czy Tinky Winky jest homoseksualistą. Strasznie się z nas śmieją. I mam poczucie, że ten duży krok, który zrobiliśmy w stronę Europy, jest marnowany. Pamiętajmy - Jan Paweł II mówił o tym, że miejsce Polski jest w Europie. Bo to tu są korzenie chrześcijaństwa. Mam wrażenie, że w tej chwili z tej zjednoczonej Europy na własne życzenie uciekamy i nawet nie zamykamy za sobą drzwi.

Mówiliśmy o tych dwóch modelach społecznej, także politycznej aktywności kobiet. Z jednej strony na przykład Kinga Dunin czy Kazimiera Szczuka, z drugiej Ewa Sowińska czy dr Wujkowska, znana ze skrajnie rygorystycznego podejścia do spraw aborcji i edukacji seksualnej. Który z dwóch biegunów bliższy jest zwykłej, normalnej, statystycznej Polce?

Na pewno Kazia Szczuka nie jest typową polską kobietą. Tak naprawdę nie wiem, która z pań jest bliższa typowej polskiej kobiecie. Mam wrażenie, że paniom z miast raczej bliższy jest ten pierwszy model. Ale na pewno jest cała potężna grupa bardzo tradycyjnie i konserwatywnie myślących kobiet, które właściwie nie dziwią się, że trzeba zrobić porządek z tymi dobranockami, bo od tego, co tam pokazują, ludziom się w głowach poprzewracało.

Na ile Pani punkt widzenia na sytuację kobiet zmienił punkt siedzenia? W TVP, prowadząc programy publicystyczne, spotykała się Pani z całym społecznym spektrum współczesnej Polski, dziś kieruje pani ekskluzywnym magazynem, który trafia do szczególnego czytelnika - kobiet, które zazwyczaj świetnie sobie radzą.

To prawda, że mam też takie czytelniczki, ale blisko trzy miliony czytających „Twój Styl” to nie tylko zamożne, dobrze wykształcone dziewczyny z dużych miast. To także nauczycielki, pielęgniarki, to również kobiety, które raz do roku kupują buty czy ubranie dla siebie, bo w pierwszej kolejności muszą zrobić zakupy dla dzieci albo dla męża. To panie, którym „Twój Styl” daje poczucie, że one też powinny i mogą sobie na rozmaite rzeczy pozwolić.

Gdy obserwuje się działania różnych organizacji kobiecych, odnieść można wrażenie, że antyfeminiści mają powód do chwili satysfakcji.

Bo?

Bo na przykład powstaje Europejska Unia Kobiet i natychmiast się skłóca. Podobne napięcia są w innych organizacjach, poszczególne stowarzyszenia toczą ze sobą różne wojenki. Krótko mówiąc klasyczne „polskie piekiełko” obejmuje także środowiska kobiece.

Tak, ale gdy weźmiemy pod lupę dowolny klub poselski w Sejmie, to frakcje i konflikty są na porządku dziennym.

To prawda, ale z tego wynika, że tak, jak nie można mówić o solidarności mężczyzn, bo oni się kłócą, tak również nie można mówić o solidarności kobiet.

Pewnie tak, ale z drugiej strony coraz częściej zaczyna się mówić o kobiecym stylu zarządzania. Mężczyźni, którzy zarządzają, podejmują decyzje, całą odpowiedzialność biorą na siebie, stają się wyraźnymi liderami. Wszyscy grają na nich i to oni są ojcami sukcesu, wytyczają tory i określają strategię. Tymczasem kobiecy styl polega na tym, że gra się w drużynie. Wszyscy mają poczucie, że tylko razem możemy coś osiągnąć. To nie jest tak, że tylko ja będę matką sukcesu, ale dzięki wspólnej pracy odniesiemy sukces. To właśnie wyróżnia firmy, w których dominują kobiety.

Od przełomu 1989 roku minęło 18 lat, to dużo czasu, kraj zmienił się nie do poznania. Gdyby przyszło nam robić bilans tych przedziwnych lat, co uznałaby Pani za największy sukces kobiet?

Wystarczy odwołać się do statystyk, z których jasno wynika, że kobiety zaczynają być traktowane w pracy na równi z mężczyznami. Z jednej strony maleją kosmiczne niekiedy różnice zarobkowe, z drugiej ustępuje blokada stanowisk. Są kobiety kierujące bardzo dużymi firmami, prezydentem Warszawy jest kobieta, powoli kobiety przebijają się na najwyższe stanowiska. Dzieje się tak nie tylko u nas. W czasie najbliższej kampanii Ameryka będzie się zastanawiała, czy prezydentem kraju może zostać kobieta. Paradoksalnie protest pielęgniarek pokazał także to, że one nie potrzebują już wspierać się czyjąś akcją, że same mogą walczyć o swoje sprawy. Teraz to mężczyźni, lekarze czy górnicy starają się je wesprzeć, ale one są w swojej sprawie najważniejsze. Uwierzyły w taką starą zasadę: umiesz liczyć, licz na siebie. I dzielnie ją realizują.

Dziękujemy za rozmowę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!