Dorota Witt

Katarzyna Rodziewicz: Dbam o pamięć o przeszłości - dla tych, którzy są i będą, w hołdzie tym, którzy byli [ROZMOWA]

Katarzyna Rodziewicz: - Oczami wyobraźni zobaczyłam dwór, jakim może widział go Józef Unrug Fot. Archiwum Katarzyny Rodziwicz Katarzyna Rodziewicz: - Oczami wyobraźni zobaczyłam dwór, jakim może widział go Józef Unrug
Dorota Witt

- Kiedy pierwszy raz tu przyjechałam, dwór wyglądał jak Wrocław w 1945 r. Ale ja zobaczyłam w nim starą pannę na wydaniu. Bezzębną. Siwą. Ale (...) i proszącą: weź mnie, weź - mówi Katarzyna Rodziewicz, kustosz Izby Admiralskiej w Dworze Marzeń w Sielcu

Dworek w Sielcu pod Żninem, który należał do admirała Józefa Unruga, twórcy Marynarki Wojennej w międzywojennej Polsce, wcale nie tak łatwo znaleźć... Mnie drogę wskazali okoliczni mieszkańcy, a jak pani tu trafiła?

Z mikrofonem Polskiego Radia PiK w ramach akcji „Galeria powiatów”. Szukałam miejsc, które byłyby ciekawe dla słuchaczy. Przypadkiem trafiłam na zapomniany dworek w Sielcu. Ale nie zobaczyłam go takiego, jaki wydawał się z wierzchu: odrapane mury, grzyb na ścianach, zarwane sufity, przestrzeń pogrodzona ściankami działowymi. Nie chciałam widzieć tych lat zaniedbań konserwatorskich, tych śladów użytkowania zabytkowego budynku niezgodnie z przeznaczeniem, lat PRL-owskiej ignorancji, obrazów, które pchały się przed oczy. To żadna tajemnica: jestem histeryczną historyczką, oczami wyobraźni zobaczyłam więc dwór i okalający go park takimi, jakimi może widział go admirał Józef Unrug, dowódca Floty Marynarki Wojennej w II RP, jej legendarny współzałożyciel, obrońca Helu w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku, charyzmatyczna postać. I choć dwór wyglądał jak Wrocław w 1945 roku, zobaczyłam w nim starą pannę na wydaniu. Bezzębną. Siwą. Ale potupującą ciągle na kobiercu i proszącą: weź mnie, weź. Wzięłam więc i wzięłam też odpowiedzialność za to miejsce. Trwam tak każdego dnia, bo rezygnacja byłaby czystym tchórzostwem. Czuję, że jestem to winna moim duchowym antenatom, wśród których jest też admirał. Dbam o pamięć o przeszłości, dla tych, którzy są i będą, w hołdzie tym, którzy byli. W parku są mogiły bliskich admirała. Gdybym zapomniała o tych wszystkich duchach przeszłości, to tak, jakbym napluła przodkom na buty.

Czy w tym zaniedbanym wtedy wnętrzu uchowały się jakieś pamiątki po admirale?

A jakie pamiątki chciałaby tu pani znaleźć po okresie PRL-u, kiedy w jednej izbie interesantów przyjmował kierownik PGR-u, w drugiej lokowano przyjezdnych pracowników? Zresztą pomysłów na to, jak wykorzystać tę przestrzeń było przez lata znacznie więcej. Pod koniec II wojny światowej i po jej zakończeniu we dworze mieścił się szpital. Potem były tu biura, przedszkole, stołówka i mieszkanie dla licznej rzeszy repatriantów ze Wschodu. W murach tego domu pozostały również echa szkolnych lekcji, wiejskich dyskotek, kina objazdowego, sylwestrowych tańców. O, ta podłoga w salonie pamięta właśnie takie potańcówki. Ma ponad 250 lat, a deski pod parkietem zrobiono pewnie z 400-letniego drzewa. 650 lat temu ktoś gdzieś posadził drzewko... Tu splatają się przeróżne historie. Dziś goście i zwiedzający wsłuchują się w odgłosy, jakie wydaje podłoga, na którą składają się 364 kwadraty, ręcznie malowane, splatające się z reliktową pozostałością parkietu. W domu rodzinnym nauczono mnie prostej zasady: jak chcesz coś mieć, to sobie kup. Jak nie masz za co kupić, to sobie zrób. Jak nie umiesz zrobić, to się naucz. I będziesz miała. A zatem każdy kwadrat własnoręcznie odmalowywałam pędzlem. Trzy miesiące leżałam plackiem na podłodze, próbując ocalić szlachetne drewno. Nie tylko dzięki oryginalnej podłodze, każde pomieszczenie ma tu inny dźwięk. To dla mnie ważne.

I inny klimat. Kiedy wchodzimy do sypialni, od razu czuć, że to miejsce stworzone do odpoczynku, wyciszenia się (chyba że zagramy światłem, wtedy charakter zmienia się na bardziej romantyczny). W ogrodzie zimowym jest taka energia, że nic, tylko działać...

Uwielbiam tworzyć, zmieniać, pracować nad detalami. Nie odtwarzam idealnie wyglądu dworu, jaki miał w czasach admirała, ale pozostaję wierna stylowi, według którego go urządzano. Królują tu style klasycystyczny i secesyjny. Zależało mi, by stworzyć takie żywe muzeum. Miejsce, w którym będzie można dotknąć i usłyszeć domowe, rodzinne życie admirała. Bo marynarzem był na wojnie, na morzu. Kim był w domowym zaciszu? Jak ważna była dla niego rodzina, czym w jego życiu była praca? Do tej pory zgromadziłam ponad 500 pamiątek, związanych z rodziną Unrugów. Najcenniejszy dla mnie jest niepozorny talerzyk z miśnieńskiej porcelany inkrustowany kobaltem. W 2003 roku, kiedy zaczynałam restaurację dworku, przyjechała tu wnuczka ostatniego zarządcy dworu. Urodziła się w 1938 roku. Chciała pokazać swojemu stryjecznemu bratu, urodzonemu tuż po wojnie, to, o czym opowiadał im w dzieciństwie dziadziuś i mamusie (obie pracowały we dworze). Trzy dni potem napisała mi w liście, że do domu wróciła w gorączce, rozemocjonowana. I zaraz spakowała i wysłała ten talerzyk podarowany jej mamie przez hrabinę Zofię. Pochodzi z lat 20. XX wieku.

Jaki był admirał Józef Unrug?

W pracy - zawsze dokładny, obowiązkowy. I to cenił w innych. Szanował pracowników, gdy trzeba było, pracował razem z nimi. Był patriotą, choć za jego czasów patriotyzm rozumiano inaczej niż dziś. Bo czym jest przywiązanie do ojczyzny, której granic z powodu politycznych zawirowań nie można być pewnym? Najbliżej tego, jak patriotyzm rozumiał admirał, jest chyba hasło: szlachectwo zobowiązuje. Zobowiązuje do służby ludziom. Pamiątki, jakie udało mi się zgromadzić w dużej mierze dzięki wsparciu dobrych ludzi, dokumentują, że ten dworek pełnił funkcję kuźni. Tak, tu była kuźnia: kuźnia narodowego ducha, nowych mód agrarnych, kultury i patriotyzmu. Maciej Rydel szacuje, że z 20 tysięcy dworów i pałaców w przedwojennej Polsce do dziś uchowało się około tysiąca. I niektóre tylko zachowały swój dawny charakter.

Teczka osobowa - Katarzyna Rodziewicz

Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.