Język obcy kołkiem staje?

Na toruńskim UMK pracę ma stracić pięciu z dwunastu wykładowców języka niemieckiego. Czy nauczyciele języka obcego w Bydgoszczy też mają się czego obawiać?

<!** Image 2 align=right alt="Image 148894" sub="Sébastien Tholonias z Francji prowadzi zajęcia w NKJO w Bydgoszczy. Czy wkrótce będzie też kształcił studentów bydgoskiego UTP? / Fot. Dariusz Bloch">Władze Uniwersytetu Mikołaja Kopernika tłumaczą, że radykalne cięcia etatów są konieczne, bo Ministerstwo Nauki zmieniło standardy nauczania, mocno redukując liczbę zajęć z języka obcego, a toruńscy studenci stracili zainteresowanie tym językiem.

- Wspomniana redukcja miała miejsce kilka lat temu, kiedy ministerstwo zarządziło, że nauka języków obcych będzie się odbywać w wymiarze 120 zamiast 180 godzin obowiązkowych w całym toku studiów - wyjaśnia Włodzimierz Kucharek, kierownik Studium Języków Obcych UKW. - Trzy lata temu musieliśmy zrezygnować z jednego romanisty, ale od tego czasu wszyscy lektorzy zachowali swoje etaty i nic się w tej kwestii nie zmienia.

<!** reklama>UKW zatrudnia 17 anglistów i 4 germanistów. Języka rosyjskiego, francuskiego i łaciny uczy po dwóch lektorów, a zajęcia z włoskiego prowadzi tylko jeden. Wychodząc z założenia, że 120 godzin to za mało, aby poznać choćby podstawy nowego języka obcego, kształcenie na uniwersytecie ma być kontynuacją wcześniejszej nauki. Studenci piszą zatem testy, które kwalifikują ich do konkretnej grupy zaawansowania. Reprezentują poziom średnio zaawansowany w skali TELC (system egzaminów oparty na Europejskim Systemie Opisu Kształcenia Językowego, przyjęty przez Radę Europy). Władze uczelni zarządziły, że na kierunkach psychologia, dziennikarstwo, kulturoznawstwo, stosunki międzynarodowa oraz bibliotekoznawstwo i informacja naukowa drugi język obcy jest obowiązkowy.

Mimo wszystko nieoficjalnie mówi się, że lektoraty z języków obcych są zagrożone z dwóch powodów - studenci najchętniej wybierają język angielski, a nadchodzący niż demograficzny (w 2020 roku ma być o 40 procent mniej żaków) naturalnie obniży potrzeby kadrowe studiów językowych. Aby uatrakcyjnić ofertę publicznych uczelni, warto jest może wprowadzić dodatkowe odpłatne zajęcia językowe, które byłyby konkurencją dla szkół prywatnych?

- W 2005 roku uruchomiliśmy takie kursy, ale zainteresowanie spadało i po czterech semestrach odrzuciliśmy ten pomysł - mówi Włodzimierz Kucharek.

Nowatorską strategię obiera UTP, który obecnie w Studium Języków Obcych zatrudnia 25 anglistów, 5 germanistów i rusycystę. Już kilka miesięcy temu pisaliśmy w „Expressie” o planach połączenia tej technicznej uczelni z Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Bydgoszczy. Taki związek byłby korzystny dla obu szkół, a przede wszystkim dla studentów.

- Poszerzylibyśmy tym samym naszą ofertę językową o hiszpański i francuski. Można by również zorganizować dodatkowe płatne lektoraty, które realizowałyby program na wyższym poziomie, wprowadzając na przykład techniczne słownictwo - mówi Wojciech Chmara, asystent rektora UTP. - Z takimi umiejętnościami językowymi nasi absolwenci byliby bardziej atrakcyjni na europejskim rynku pracy.

Problem w tym, że kolegium językowe podlega innemu ministerstwu niż uczelnia wyższa, a nadzór nad nim pełni Urząd Marszałkowski i to właśnie od niego zależy, czy połączenie dojdzie do skutku. Podczas konsultacji zostanie podniesiony również temat majątku nauczycielskiego kolegium, czyli kamienicy przy ulicy Dworcowej, która jest siedzibą szkoły. O szczegółach ewentualnego połączenia będą rozmawiać 4 maja wicemarszałek Michał Korolko, rektor UTP Antoni Bakaluk i dyrektorka NKJO Renata Jakubowska.

- Wola jest - mówi Czesław Fincer, dyrektor Departamentu Edukacji, Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego. - Chcemy poznać szczegóły tego planu i zależy nam, aby utrzymać wysoki poziom nauczania kolegium. Naturalnie nikt nie wyzbywa się majątku w prosty sposób, ale jeśli miałoby to stanowić o być albo nie być dobrego pomysłu, to jesteśmy gotowi na kompromis.