Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak nie „Potop” to... co?

Redakcja
Szef branżowych, edukacyjnych „Perspektyw” powiedział w telewizji, że matury w obowiązującym kształcie nie można nie zdać.

Chyba że się nie przyjdzie albo odda pusty arkusz. Jeśli się chodziło w miarę często do szkoły, nie ma siły, by nie napisać egzaminu na poziomie podstawowym co najmniej na wymagane 30 procent. Na pewno dotyczy to języka ojczystego, bo z matematyki (jako kompletna ignorantka w tej dziedzinie) jeszcze jakoś tę porażkę jestem sobie w stanie wyobrazić.
W licznych sondach przeprowadzanych wcześniej wśród maturzystów dało się słyszeć, że bardzo nie życzyli sobie na egzaminie „Potopu”, „Wesela” czy „Przedwiośnia”. Żadnej tam patetycznej literatury i roztrząsania narodowych spraw! Cóż, już wiadomo, że - jak na złość - te życzenia się nie spełniły. Co ciekawe, młodzieży marzyły się za to „Zbrodnia i kara”, „Dżuma” czy „Proces”. A zatem, bardziej od losu kraju „leżały” im problemy jednostki i egzystencjalizm. Znak czasu? Z pewnością. Trudno jednak maturzystom w tej niechęci do pomników literatury polskiej przyklaskiwać. Nikt od nich już przecież nie wymaga znajomości meandrów poezji barokowej czy pierwocin dramaturgicznych Rydla. Przywołane tu „Potop” i „Wesele” też są im podawane na egzaminie zaledwie w formie fragmentu tekstu. Znajomość kanonu literatury ojczystej to powinien być dla wykształconego człowieka banał. Nie obrażajcie się na to.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!