Wojciech Mąka

Idą złote czasy dla bydgoskich firm zbrojeniowych?

Kilka lat temu w Bydgoszczy wylądował na obsługę pierwszy myśliwiec F16. WZL nr 2 do dziś serwisują te samoloty. Fot. Tomasz Czachorowski Kilka lat temu w Bydgoszczy wylądował na obsługę pierwszy myśliwiec F16. WZL nr 2 do dziś serwisują te samoloty.
Wojciech Mąka

Polskie i bydgoskie firmy zbrojeniowe robią, co mogą, żeby zaistnieć na rynkach krajowym i zagranicznych. Ale jeśli nie zerwą z przeświadczeniem o własnej wielkości , uzależnieniem od MON i nie przestaną pracować jako podwykonawcy zachodnich koncernów, podbój innych rynków pozostanie snem.

Ministerstwo Obrony Narodowej wydało w tym roku swój budżet prawie co do złotówki. - I to jest pozytywna informacja - ocenia Janusz Zemke, bydgoski europoseł. - Problem jednak polega na tym, że, jak uznała w 2016 roku Najwyższa Izba Kontroli, pieniądze z MON idą na zaliczki wypłacane przy zawieraniu kontraktów z polskimi firmami zbrojeniowymi. Zbudowano niszczyciela min Kormoran II, ale jednocześnie wycofano jeden z okrętów podwodnych o tej samej nazwie. Wiek naszych okrętów to średnio 30 lat, a nakłady na Marynarkę Wojenną są mniejsze niż na będące oczkiem w głowie ministra Macierewicza Wojska Obrony Terytorialnej. Zamówiono dwa kolejne niszczyciele min i okręt ratowniczy, ale - znów - MON wpłacił na ten cel tylko zaliczki...

Korporacja dla armii

Minister Antoni Macierewicz kilka dni temu poinformował o sukcesie, ale zapomniał przy okazji dodać, że wciąż odkładane jest podpisanie kontraktu na helikoptery dla Wojsk Specjalnych i Marynarki Wojennej. Trzy kluczowe programy pod plastycznymi kryptonimami „Homar”, „Orka” i „Wisła” - obejmujące zamówienia na okręty, śmigłowce i rakiety obrony przeciwlotniczej - przeszły na obecny rok.

Problem polega także na tym - że jak wiemy od naszego informatora - polski sektor zbrojeniowy nie do końca daje sobie radę w negocjacjach międzynarodowych, m.in. ze stroną francuską. Wygląda to tak, jakby dopiero uczono się rozmów. Zaskoczeniem miało być zerwanie rokowań w sprawie pocisków rakietowych dla systemu „Homar”. Podobno Amerykanie wprowadzili nas w błąd i dlatego MON szuka nowego dostawcy. Tymczasem strona amerykańska wątpiła w możliwość integracji rakiet z polskimi podwoziami, systemami dowodzenia i radiolokacji.

Mimo tego nasze lokalne firmy zbrojeniowe mają się dobrze. To w dużej części efekt polityki obecnego rządu, który stara się spółki włączać w struktury Polskiej Grupy Zbrojeniowej i tam kierować zamówienia. Korporacja skupia m.in. i Wojskowe Zakłady Lotnicze z Bydgoszczy i Warszawy, i produkującą miny Belmę, i jednego z największych eksporterów trotylu w Europie, bydgoski Nitro-Chem.

W dalszej części artykułu przeczytasz:

  • Jaki zysk wypracował w ubiegłym roku Nitro-Chem?
  • Jak minister Macierewicz uratował bydgoski zakład Belma?
  • Jaka przyszłość czeka WZL?
Pozostało jeszcze 74% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Wojciech Mąka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.