Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historyk chce poznać prawdę o Dolinie Śmierci

Wojciech Mąka
Krzysztof Drozdowski - zebrał ponad sto podpisów naukowców, parlamentarzystów i zwykłych bydgoszczan w sprawie badań w Fordonie.
Krzysztof Drozdowski - zebrał ponad sto podpisów naukowców, parlamentarzystów i zwykłych bydgoszczan w sprawie badań w Fordonie. Tomasz Czachorowski
Czego można się spodziewać po badaniach w Dolinie Śmierci i kim jest człowiek, który domaga się ich od IPN?

Krzysztof Drozdowski, bydgoski historyk i regionalista, w ubiegłym tygodniu razem z ponad setką zebranych przez siebie podpisów przekazał bydgoskiej delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej list otwarty, w którym apeluje o podjęcie badań Doliny Śmierci w Fordonie.

- Tereny, które obecnie nazywamy Doliną Śmierci, były świadkiem dwóch wielkich tragedii - mówi historyk. - Pierwsza rozegrała się jesienią 1939 r., kiedy to w wykopanych rowach ostatnie miejsce spoczynku odnaleźli bydgoszczanie, którzy stanowili kwiat ówczesnej inteligencji.

Świadek tych makabrycznych scen Mieczysław Górski wyliczył szacunkowo, że do 14 listopada 1939 r. zamordowano na tym terenie około 1400 osób. Kolejny ze świadków w trakcie przesłuchanie przez dr. Piziewicza z ówczesnej Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, zeznał, że we wrześniu na ten teren przywieziono około 18 chłopców, gimnazjalistów.

Druga tragedia wydarzyła się już po wojnie.

Według protokołów przechowywanych w Archiwum Państwowym w Bydgoszczy ekshumacje rozpoczęto 28 kwietnia 1947 r. Należałoby zadać pytanie, co spowodowało, że tak wielkie miejsce kaźni zostało poddane badaniom dopiero dwa lata po zakończeniu drugiej wojny światowej. Dla przykładu, ekshumacje w niedalekim Tryszczynie zostały zakończone już 4 maja 1945 r.!
Krzysztof Drozdowski mówi: - Do tej pory udało się udokumentować relację Maksymiliana Kozłowskiego, który jako 9-latek był obecny w 1945 r. na terenie Doliny Śmierci.

źródło: TVN Meteo Active/x-news

Według relacji zamieszczanych w ówczesnej prasie, do 13 kwietnia 1947 r. przekopano 12 rowów o łącznej długości 300 metrów. Każdy z rowów miał około 2 metrów głębokości, a odkopane ciała leżały ułożone warstwami - nawet do 3 osób na sobie. Niestety, zarówno liczba wykonanych przekopów, jak i ich długość nie znajdują pokrycia w oficjalnych protokołach, w których mówi się o dwóch rowach o długości 150 m.

- W protokołach z przeprowadzonej ekshumacji odnotowano odnalezienie 309 ofiar, z tego rozpoznano 39 - mówi Drozdowski. - Przedmioty znalezione przy nierozpoznanych zwłokach zostały przekazane do depozytu Sądu Okręgowego w Bydgoszczy 22 stycznia 1948 roku. Ich dalszy los stanowi kolejną zagadkę. Ekshumacji dokonano jedynie na jednej czwartej terenu.

Historyk urodził się w marcu 1985 roku w Bydgoszczy. Pierwszą książkę wydał w 2012 roku pt. „Bitwa o Bydgoszcz. Wspomnienia Paula Wuthe”. Rok potem ukazała się „Bydgoszcz wita Armię”. Rok 2014 przyniósł publikację „Graudenz 1945. Ostatnie tchnienie”, a w 2017 został współautorem publikacji „Świat odosobniony. Bydgoska służba penitencjarna w latach 1920-1939”. Jest także autorem 15. tomu „Wielkiej księgi piechoty polskiej” na temat 15. Dywizji Piechoty.

W listopadzie wyjdzie kolejna książka Drozdrwskiego, „Bydgoska Architektura Militarna w latach 1772-1945”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!