Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia ze strzępka papieru

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Ta historia małego skrawka papieru, uratowanego przez toruńskich konserwatorów, odbiła się echem w świecie.

Ta historia małego skrawka papieru, uratowanego przez toruńskich konserwatorów, odbiła się echem w świecie.

<!** Image 2 align=none alt="Image 187216" sub="W takim stanie karteczka trafiła kilka lat temu do Pracowni Konserwacji Zabytków... / fot. Szymon Spandowski
">Opowieść zaczyna się w 2008 roku, gdy w podtoruńskiej Chełmży odsłonięto tablicę na pamiątkę znajdującej się tam kiedyś synagogi. Po tym wydarzeniu do Hanny Kaźmirek, nauczycielki historii z gimnazjum w Pluskowęsach, zgłosił się pan Rudolf Słowiński, bibliofil, i wręczył jej zadrukowaną hebrajskimi literami pożółkłą ze starości karteczkę.

- Może Pani uda się coś z tym zrobić - powiedział.

<!** reklama>Opieczętowane przez UB

W latach 60. XX wieku pan Rudolf uratował skazany na przemiał tomik wierszy Michała Anioła w tłumaczeniu Leopolda Staffa, wydany przez Jakuba Mortkowicza we wczesnych latach 20. Dzieło, opieczętowane przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Rypinie, pochodziło prawdopodobnie z biblioteki jakiegoś rozparcelowanego po wojnie dworu.

- Zacząłem czytać. Książka była jednak mocno rozeschnięta i w pewnym momencie z jej grzbietu wypadła ta karteczka - wspomina bibliofil. - Zobaczyłem na niej hebrajskie litery, a że kultura żydowska była mi zawsze bliska - bo moi rodzice byli klientami pana Leisera, właściciela domu towarowego przy Rynku Staromiejskim w Toruniu i jego samego też pamiętam - zachowałem tę karteczkę.

<!** Image 3 align=none alt="Image 187216" sub="...a tak wyglądała, kiedy ją opuściła">Lata 60. nie były dobrym czasem dla pamiątek, jakie zostały po polskich Żydach. Papierek musiał więc czekać ukryty przez ponad 40 lat... Gdy już ujrzał światło dzienne, trafił w ręce zajmujących się konserwacją papieru fachowców z Pracowni Konserwacji Zabytków w Toruniu. Pani Daria Kordowska, która tam wtedy pracowała i się nim zaopiekowała, zamieniła stary strzępek w jedną całość. Jej zdaniem, papier pochodzi z przełomu XIX i XX wieku, a pod grzbietem książki umieścił go zapewne ktoś, kto tom oprawiał, by tę część książki wypchać.

O miłości i muzyce

Czyżby historia, która na początku pachniała wielką tajemnicą, miała mieć takie proste zakończenie? Nic z tych rzeczy! Jej sensacyjny wątek właśnie się zaczyna, bo dopiero konserwacja dała papierkowi szansę przemówić. Odzywał się on jednak niewielkim fragmentem tekstu napisanym w niezrozumiałym języku. Jego zeskanowaną wersję rozesłaliśmy więc ludziom, którzy mogli uchylić rąbka tajemnicy. „To jest hebrajski” - tyle udało nam się dowiedzieć w Polsce.

<!** Image 4 align=none alt="Image 187216" sub="Z tego grzbietu zbioru wierszy Michała Anioła wypadła karteczka z hebrajskim tekstem. ">Wyrazy zachowane na fragmencie strony wyrwanej z jakiejś hebrajskiej książki, rozpalały jednak ciekawość w kolejnych umysłach. Po jakimś czasie dotarła więc do nas odpowiedź z Izraela: „Mowa tu o miłości i muzyce”...

Odpowiedź z Jerozolimy

Ciekawie, bardzo ciekawie! Ale więcej z tych postrzępionych zdań pewnie nie uda się dowiedzieć. Akurat! Dzięki pomocy pana Mariusza Bondarczuka, regionalisty z Przasnysza, cyfrowa wersja druku trafiła do prof. Menachema Magidora, rektora Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Zawędrowała więc bardzo wysoko i daleko. Uczony rozpoznał na kartce fragment jednego z „Opowiadań chasydzkich” Icchoka Lejbusza Pereca, wybitnego pisarza, uważanego za ojca literatury jidysz.

- Oryginalnie dzieło to zostało napisane i wydane właśnie w jidysz, później sam Perec przetłumaczył je na hebrajski i w takiej wersji wydano je ponownie. Następnie ukazało się po polsku - mówi profesor. - Niestety, nie wiemy, kiedy dokładnie w księgarniach pojawiła się jego hebrajska wersja. Sądzę, że musiało się to stać około 1890 roku.

Taki mały papierek i tyle ciekawostek! Na koniec dodajmy więc jeszcze jedną, również przekazaną przez prof. Menachema Magidora. Icchok Lejb Perec urodził się w Zamościu, gdzie jego rodzina mieszkała od stuleci. Z niedalekim Lublinem związana jest natomiast familia Marii Skłodowskiej-Curie. Potomkowie obu rodzin są obywatelami USA i mieszkają w Bostonie, a potomek pisarza jest mężem wnuczki polskiej noblistki.

Pewnie byśmy się o tym nie dowiedzieli, gdyby nie karteczka, która przypadkiem wypadła z grzbietu książki, uratowanej przez bibliofila z Chełmży. Końcówka tej opowieści byłaby nam obca, gdyby zadrukowany skrawek nie został reanimowany przez konserwatorkę papieru. Nic byśmy o tym nie wiedzieli, gdyby w odczytanie treści nie włączyło się tyle osób. Historia dwóch znanych rodzin to już jednak temat na osobną opowieść...**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!