Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzechem byłoby od razu odpaść

Krzysztof Wypijewski, Radosław Rzeszotek
Obcokrajowcy pracujący w naszym regionie zapewniają, że kibicować będą swoim reprezentacjom. Zarazem w sukces swych rodaków raczej nie wierzą. Pewniakiem do tytułu mistrzów świata są dla nich Brazylijczycy. Dlaczego? Bo grają najlepiej.

Obcokrajowcy pracujący w naszym regionie zapewniają, że kibicować będą swoim reprezentacjom. Zarazem w sukces swych rodaków raczej nie wierzą. Pewniakiem do tytułu mistrzów świata są dla nich Brazylijczycy. Dlaczego? Bo grają najlepiej.

<!** Image 2 align=right alt="Image 26040" >Dla Włochów piłka nożna to sport numer 1. Wielokrotnie tamtejsi księża prosili o zaprzestanie rozgrywania spotkań ligowych w niedzielę, bo to odciąga wiernych od kościołów. Bez skutku. Bo Włosi bez calcio żyć nie mogą. Jak ryba bez wody.

- I to nie tylko mężczyźni interesują się futbolem. Ważne mecze ogląda około 70 procent Włoszek - zapewnia Roberto Lazzeri, prowadzący w Bydgoszczy restaurację.

Prawo do telewizora

Mundial to w Italii okres szczególny. Na ten czas zanikają klubowe animozje. Nawet nienawidzący się kibice Interu i Milanu zasiadają na stadionie San Siro i wspólnie oglądają mecz na wielkim telebimie. Niektórzy biorą urlopy, inni załatwiają zwolnienia lekarskie, a jeszcze inni dogadują się z pracodawcą.

- Mistrzostwa przed ośmioma laty oglądałem we Włoszech. Kiedy był mecz, przerywaliśmy pracę. Później zostawaliśmy dwie godziny dłużej - opowiada Roberto.

Dla niego najważniejsze jest, aby kadra grała ładnie. Jeżeli mają odpaść, to po walce. Przede wszystkim - uczciwej.

- Niestety, tak nie było cztery lata temu, gdy sędzia skrzywdził nas w meczu z Koreą Południową - dodaje „bydgoski” Włoch.

Podobne spojrzenie na futbol ma też Fernando Mendez. 26-letni Hiszpan skończył dziennikarstwo. W Polsce chce pracować jako korespondent. W ubiegłym roku zaliczył praktykę w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu. On też zwraca baczną uwagę na grę swoich piłkarzy. Problem w tym, że o piłkarzach Hiszpanii mówi się, iż „grają jak nigdy, a przegrywają jak zawsze”.

- Zgadza się. Jednak dzięki temu nie przeżywamy tak bardzo porażek naszej reprezentacji. Jesteśmy już do nich przyzwyczajeni. Poza tym Hiszpanie bardziej kochają drużyny klubowe - mówi Fernando, na co dzień zagorzały sympatyk Deportivo La Coruna.

Co ciekawe, nie wszyscy obywatele Hiszpanii kibicują swojej reprezentacji. Dotyczy to zwłaszcza mieszkańców Katalonii oraz Kraju Basków, którzy domagają się niepodległości.

Hiszpanie oglądają mecze w domach lub w pubach, a piwo jest trunkiem wręcz obowiązkowym.

- W czasie mundialu prawo do telewizora mają dziadek, ojciec i wujek. Zdarza się, że kobiety też oglądają mecze. Przeważnie ograniczają się jednak do spotkań naszej reprezentacji - dodaje Mendez.

Hymny Serbii i Polski wywodzą się z jednej linii melodycznej i są niemal identyczne. Puszczony w zwolnionym tempie Mazurek Dąbrowskiego do złudzenia przypomina Hej, Sloveni (Hej, Słowianie). Okazuje się jednak, że to niejedyne podobieństwo obu nacji.

- W Polsce każdy zna się na piłce i mógłby być selekcjonerem. Podobnie jest w Serbii. Poza tym, jesteśmy „gorącym” narodem i emocje są bardzo burzliwe - śmieje się Milan Duskov, wykładowca na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. - Czy kobiety oglądają mecze? Odpowiem w ten sposób: ich uczestnictwo ogranicza się przeważnie do przygotowywania mężczyznom „zagrychy”.

Naprawdę wygrają Niemcy?

Jeśli kibice piłkarscy w Toruniu w którymś z pubów na Starym Mieście spotkają grupę młodych i przystojnych Anglików, to prawdopodobnie będą to nauczyciele szkoły językowej International House. Wyspiarze uczący Polaków angielskiego na wiele dni przed rozpoczęciem mundialu zarezerwowali już sobie stoliki. Mając na uwadze swoich uczniów, zapewniają, że piwa pić nie będą. Ale i tak nikt im nie wierzy.

<!** reklama left>- Kto jest faworytem? W sercu mamy oczywiście Anglię, ale rozum podpowiada, że zwyciężą Brazylijczycy - mówi Sam Evans, który z twarzy i postury przypomina nieco gwiazdę Manchesteru United, Ryana Giggsa. - Na szczęście my mamy Wayne’a Rooneya. Czekamy do piątku, kiedy trener ma ogłosić decyzję w sprawie jego gry na tych mistrzostwach.

Ruth Ebeling, Niemka pracująca w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Toruniu, na temat ustawień, systemów rozgrywek i decyzji trenerskich wie o wiele mniej niż Anglicy. Zapytana o futbol, z rozbrajającym uśmiechem przypomina stare porzekadło legendy angielskiej piłki, Garego Linekera: Piłka nożna to taka gra, w którą wszyscy grają, ale na końcu i tak wygrywają Niemcy.

- Czy możemy przegrać z Polakami? To nie może się zdarzyć! - uśmiecha się Ruth Ebeling. - Ale oczywiście życzę wam jak najlepiej.

Gdy pytamy ją o gwiazdy polskiej reprezentacji, robi zakłopotaną minę i wymienia Lukasa Podolskiego, choć zagra on z czarnym orłem na koszulce. Na temat faworytów mistrzostw też woli się nie wypowiadać.

- Za to kibicowanie u nas wygląda bardzo podobnie do tego, co dzieje się u was - dodaje Ruth Ebeling. - Niemcy zbierają się w knajpkach i piją piwo. Jak nasza drużyna przegra, piją na smutno. Jak wygra, wszyscy się cieszą.

Przedstawiciele wszystkich wspomnianych nacji mają już doświadczenie w „przeżywaniu” mundiali. Dla Ernesta Essuman-Mensaha, nauczyciela języka angielskiego w I LO w Bydgoszczy, mistrzostwa świata będą czymś nowym. Reprezentacja Ghany debiutuje bowiem na tej imprezie.

- W mojej ojczyźnie, podobnie jak w Europie, także będziemy oglądać mecze w pubach i na telebimach. Tak było dwa lata temu, kiedy nasi piłkarze występowali na igrzyskach olimpijskich - mówi Ghanijczyk.

Jego zespół trafił do bardzo trudnej grupy, z Włochami, USA i Czechami. Szanse na awans do drugiej rundy są zatem niewielkie.

- Kazimierz Górski zawsze powtarzał, że „mecz można, wygrać, przegrać lub zremisować”. A więc, kto wie... - dodaje Essuman-Mensah.

Może wyjdziecie z grupy

<!** Image 3 align=right alt="Image 26041" >A jak obcokrajowcy mieszkający w Polsce, oceniają szanse podopiecznych Pawła Janasa? Ernest Essuman-Mensah dyplomatycznie przekonuje, że życzy sobie i nam, aby w finale zagrała Polska z Ghaną. Nauczyciele z toruńskiego International House na temat polskiej reprezentacji wypowiadają się z typową angielską rezerwą.

- Jeśli wyjdziecie z grupy, to będzie wasz wielki sukces - uważa Richard Mason. - Macie pecha, że wasz trener powołał Rasiaka...

Pozostali nasi rozmówcy uważają jednak, że biało-czerwoni powinni awansować do 1/8 finału. Roberto Lazzeri mówi bez ogródek: - Macie tak łatwą grupę, że grzechem byłoby odpaść.

A co dalej? Kiedy Fernando Mendez usłyszał, że w kolejnej rundzie trafimy najprawdopodobniej na Anglię lub Szwecję, tylko parsknął śmiechem. No cóż, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!