Francjo, nie żal ci Irlandii?

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/fabiszewski_marek.jpg" >Francja, która ukradła Irlandii miejsce w finałach mistrzostw świata w RPA, oprócz tego, że nie zasłużyła na udział w tym piłkarskim święcie, to jej gra na tym mundialu jest zupełnym nieporozumieniem. A chyba największym nieporozumieniem jest opiekun reprezentacji „Trójkolorowych”, Raymond Domenech. Facet, któremu naplujesz w twarz, a on z głupim uśmieszkiem powie, że to pada deszcz. Facet, którego wyrzucisz drzwiami, a on wejdzie oknem. Tylko po co? Żeby być w środku interesu? Bo raczej nie chodzi tu o upór w dobrej sprawie. Bo dobra gra Francji skończyła się w 2006 roku (przegrany finał mundialu w Niemczech z Włochami dopiero w rzutach karnych). Następne lata to już pasmo niepowodzeń.

<!** reklama> Jego pracę krytykowali już Nicolas Anelka i Thierry Henry, a teraz dołaczyli następni: Zinedine Zidane, Emmanuel Petit i „złoty trener” z 1998 roku, Aime Jacquet. No i jeszcze ten awans do RPA „kuchennymi drzwiami”, po wygranym w skandalicznych okolicznościach barażu z Irlandią - zagranie ręką Henry, które umożliwiło strzelenie gola Williamowi Galasowi. Z kolei inny bohater z „boską ręką”, czyli Diego Armando Maradona, na mundialu w RPA jest na przeciwległym biegunie, znowu uwielbiany. A tamten numer w ćwierćfinale z Anglią w 1986 roku wspomina się już dziś raczej z uśmiechem. No tak, ale Irlandczykom, niestety, nadal nie jest do śmiechu...