Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz przebudziła się po powrocie z szatni [zdjęcia z meczu + kibice]

Kwarty: 20:29, 21:22, 33:25, 15:22.
Astoria: Petrilevicius 9, Henry 30, Smith 11, Szymkiewicz 8, Cayo 10 oraz Simons 14, Wadowski 3, Ulczyński 0, Lewandowski 4.
Spójnia: Clarke 24, Fortson 8, Brenk 2, Gruszecki 18, Benson 12 oraz Penava 16, Śnieg 0, Kikowski 5, Mathews 11, Grudziński 2.

Początek sobotniego spotkania był obiecujący dla miejscowych. Po „trójce” Daniela Szymkiewicza i trafieniu spod kosza Nathana Cayo, Astoria prowadziła 5:3. W miarę upływu czasu do głosu zaczęli jednak dochodzić koszykarze ze Stargardu. Przyjezdni trafiali z linii rzutów wolnych (11/11), prawie nieomylny był Brody Clarke (4/5 za 2, 1/1 za 3, 5/5 za 1). W bydgoskiej drużynie brakowało lidera i nic dziwnego, że do przerwy podopieczni trenera Marka Popiołka przegrywali 41:51.

W szatni doszło do „męskiej rozmowy”, bo po powrocie na parkiet oglądaliśmy odmienioną Astorię. Przebudzili się Cayo, Benjamin Simons oraz Myke Henry i po 30 minutach gospodarze tracili tylko 2 punkty (74:76).

Bydgoszczanie chcieli rozstrzygnąć losy meczu rzutami zza łuku, ale mieli źle nastawione celowniki. Na początku finałowej kwarty spudłowali wszystkie próby (4/4) i Spójnia odskoczyła na 7 oczek. Tej zaliczki goście już nie roztrwonili.

Trzynasta porażka w tym sezonie stała się faktem. „Asta”, która w 2023 roku przegrała wszystkie mecze (3), zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli Energa Basket Ligi. Wyprzedza tylko Arriva Twarde Pierniki Toruń.