Dyscyplina musi być

Trzy pytania do Tomasz Zawiszewskiego, zastępcy dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy

<!** Image 1 align=left alt="Image 25575" >1. Czy przypadek szwaczek, które z różnych powodów nie podejmują pracy, jest odosobniony?

Problem dotyczy także w jakimś stopniu zawodów budowlanych i mechanicznych. Oferty pracy nie przekonują głównie z powodu proponowanych zarobków - są one zbyt niskie. Jeśli chodzi o budowlanych i mechaników, mają oni możliwość wyjazdu za granicę, albo dorobienia w Polsce, a szwaczki raczej nie opuszczają kraju. Kobiety wolą zostać w domu, z dziećmi, niż za kilkaset złotych spędzać cały dzień w pracy. Z drugiej strony, nie jest winą pracodawcy, że nie może więcej zapłacić.

2. Jakimi narzędziami dysponuje urząd, żeby zmusić ludzi do pracy?

Zawsze powtarzam, że z niewolnika nie będzie dobrego pracownika. Nikogo nie można zmusić, ale bezrobotnych trzeba w jakiś sposób zdyscyplinować. Nie funkcjonuje zasada, że można trzy razy odrzucić proponowaną przez nas pracę. Po pierwszym tego typu zdarzeniu reagujemy. W przypadku szwaczek zdecydowanie, bo ta grupa zawodowa spędza nam sen z powiek. Możemy pozbawić naszego podopiecznego statusu bezrobotnego, co czasem kończy się też utratą prawa do bezpłatnej opieki medycznej.

3. Jak przebiega współpraca urzędu z pracodawcami?

Od miesiąca mamy kontakt z firmą krawiecką, która ma problem z pozyskaniem od nas pracowników. Ustaliliśmy, że wyślemy ludzi ze skierowaniem do tego zakładu, tam pracodawca zapozna się z każdą kandydatką, opisze swoje spostrzeżenia i przekaże je do nas. Może uda się w ten sposób sytuację naprawić. Nie może tak być, że w urzędzie, w którym zarejestrowane są 24 tysięce bezrobotnych, który dysponuje 1000 ofert pracy, pracodawcy musieli się dopominać o ludzi.

Tomasz Zawiszewski jest zastępcą dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy