Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobrze wypiłowali i gładko oszlifowali swoją światową markę

Krzysztof Błażejewski
Bydgoska Fabryka Narzędzi (w PRL nazywano  ją „dumą miasta”) przechodziła  jako zakład tak skomplikowane koleje losu, jak mało które przedsiębiorstwo.
Bydgoska Fabryka Narzędzi (w PRL nazywano ją „dumą miasta”) przechodziła jako zakład tak skomplikowane koleje losu, jak mało które przedsiębiorstwo. Archiwum Expressu Bydgoskiego
W czasach, kiedy „złotych rączek” nie brakowało (ktoś taki zdarzał się w każdej rodzinie), we wszystkich polskich domach leżały pilniki, brzeszczoty i młotki, pochodzące z bydgoskiej Befany.

Bydgoska Fabryka Narzędzi była w czasach PRL-u (i pozostała do dziś) jednym z najlepiej prosperujących pod względem ekonomicznym przedsiębiorstw przemysłowych w Bydgoszczy. Nazywano ją nawet „dumą miasta”, kiedy podczas okolicznościowych akademii przypinano do klap pracowników odznaczenia, a załodze wręczano sztandary, i kiedy… liczono wskaźniki ekonomiczne. Bodaj żaden bydgoski zakład nie przyniósł tylu dewiz Polsce w czasach budowy socjalizmu, co właśnie Befana.

Zobacz także: Wprowadził żużel na salony. Tomasz Gollob

Fabryka ta nie zawsze produkowała narzędzia, jak to wszyscy dziś kojarzą. Przechodziła zresztą jako zakład tak skomplikowane koleje losu, jak mało które przedsiębiorstwo. Zmieniała wielokrotnie profil produkcyjny, lokalizację, stała się też zakładową „matką”. Wielu bydgoszczan ze wzruszeniem obserwowało w latach 2008-2009 rozbiórkę dawnej Befany. Pozostała po niej tylko jedna, zarośnięta chwastami, frontowa ściana z czerwonej cegły głównego budynku, nieme świadectwo dawnej chwały i symbol nowych czasów.

Zobacz również:

Stare zdjęcia Bydgoszczy. Popatrzcie, jak się zmienia nasze miasto. To samo miejsce, dwie różne fotografie, które dzieli wiele dekad.

Bydgoszcz na starych fotografiach. To samo miejsce dawniej i...

Na początku były... magle

Swoje dzieje Befana, jak się powszechnie przyjmuje, rozpoczęła w okresie gwałtownej industrializacji na ziemiach podówczas pruskich, w połowie XIX stulecia. W 1852 roku w pobliżu śluzy Miejskiej na Brdzie, powstał mały zakład rzemieślniczy, produkujący magle do prania. O jego rozwoju przesądziła głównie lokalizacja. Blisko stąd było do załadunku towaru na barki, którymi mógł być rozwożony w różne strony Cesarstwa Niemieckiego, blisko też było do niedawno wzniesionego dworca kolejowego. Trzy lata później przy obecnej ul. Marcinkowskiego 8 zaczęła działać fabryka, produkująca kotły parowe oraz lokomotywy parowe do kolei wąskotorowej, a także maszyny i akcesoria okrętowe. Na początku XX wieku zakład przejęła firma Gustawa Granobsa, mieszcząca się uprzednio przy ul. Dworcowej i zajmująca się regeneracją pilników i innych narzędzi, a także prowadząca handel nimi na szeroką skalę.

Polecamy: Dlaczego były pracownik aresztu trafił do celi?

Tuż przed pierwszą wojną światową, po przejęciu fabryki przez spółkę Granobs i Kozłowski, zamiast naprawiać, zaczęto wytwarzać tzw. narzędzia czarne (łopaty, kilofy i siekiery) oraz śruby i pilniki, na które wystąpił zwiększony popyt w związku z produkcją na cele wojenne. Po powrocie Bydgoszczy do Polski zakład zmienił nazwę na Bydgoską Fabrykę Pilników i Narzędzi, a potem na Grakonę. W ciągu kilku kolejnych lat najpierw ogłoszono jej upadłość, a następnie, kiedy głównym akcjonariuszem stał się Onufry Gertner, odbudowana fabryka stała się największą w Polsce wytwórnią pilników, odznaczoną za jakość wyrobów wieloma medalami krajowymi i zagranicznymi (m.in. Grand Prix w Paryżu w 1927 r., medal na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 r.) Oprócz pilników wytwarzano wiele narzędzi kutych (obcęgi, młotki itp.), z których sporo przeznaczano na zaspokojenie potrzeb rolnictwa (kowadełka do kos, noże do krajalnic buraków cukrowych itp.). W 1934 roku fabryka przeszła w ręce spółki Zygmunta Mielżyńskiego-Korna-towskiego i działała pn. Prom. Pracowało w niej wówczas około 300 osób. Wykonywano pilniki, narzędzia i różne przybory dla kolei. Produkcja dzienna wynosiła kilkanaście tysięcy różnego rodzaju narzędzi.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>>>

Po zakończeniu II wojny Prom, a potem już Befana (skrót od Bydgoskiej Fabryki Narzędzi) stale poszerzała asortyment produkcji, dostosowując się do potrzeb zmieniającego się rynku. Od roku 1963 wytwarzała narzędzia specjalne, takie jak wykrojniki, tłoczniki i formy do tworzyw sztucznych. Tę produkcję przeniesiono do zbudowanego nowego zakładu na Glinkach. W 1973 roku Ministerstwo Przemysłu Maszynowego podjęło decyzję o podziale Befany na dwa przedsiębiorstwa: Befanę (przy ul. Marcinkowskiego) i Formet (przy ul. Dąbrowa). Dyrektorem zakładu był wówczas znany w Bydgoszczy były lekkoatleta, biegacz Zawiszy Jerzy Grzanka.

Zobacz także: Jak kocha mężczyzna - erotycznie, ślepo czy obsesyjnie?

Położenie przy ul. Marcinkowskiego w drugiej połowie ub. stulecia przestało być atutem zakładu. Brakowało możliwości rozbudowy fabryki, dlatego też w 1974 roku zapadła decyzja o jej przeniesieniu w okolice „Zachemu”. Nic jednak z tego nie wyszło, zabrakło środków. Ten czas to jednak najważniejsze lata w dziejach zakładu. Dzięki inwestycjom i importowi stali z Zachodu (polska była złej jakości), uruchomiono produkcję nowoczesnych narzędzi diamentowych o spoiwie galwanicznym, a w latach 80. pilników precyzyjnych. W 1985 roku fabryka była na drugim miejscu w kraju pod względem liczby wyrobów oznaczonych znakiem jakości Q. Aż 70 proc. produkcji przeznaczano na eksport do 48 krajów świata (oprócz krajów socjalistycznych m.in. Wielka Brytania, Francja, Belgia, Holandia, Włochy, RFN, Szwecja, Szwajcaria, USA i Kanada). Nigdy jednak zatrudnienie w zakładzie nie sięgnęło nawet tysiąca osób. Może dlatego, kiedy Polska Ludowa upadła, Befanie udało się, co dane było tylko nielicznym tego typu zakładom, pomyślnie przejść przez trudny czas transformacji gospodarczej.

Specjalne i specjalizowane

1 października 1989 roku fabryka przekształciła się w spółkę joint venture i zmieniła nazwę na „Befana-Vis”, poszerzając skutecznie ekspansję wyrobów na rynki zagraniczne. W kolejnych latach produkcja popularnych wcześniej pilników ślusarskich i do pił została ograniczona na rzecz pilników igiełkowych, precyzyjnych, frezowanych, specjalizowanych i specjalnych.

W 2008 roku nowym właścicielem spółki został dyrektor produkcji, wcześniej główny technolog firmy, Witold Kaczyński. Po wykupieniu udziałów przeniósł on siedzibę firmy ze śródmieścia Bydgoszczy na teren nowo powstałego Bydgoskiego Parku Przemysłowo Technologicznego, gdzie zbudowano nowoczesną halę produkcyjną o wyspecjalizowanym profilu produkcji. Obecnie Befana jest - jak można przeczytać na jej internetowym portalu - wiodącą marką pilników na rynku polskim, jednocześnie coraz bardziej znaczącym eksporterem pilników igiełkowych, precyzyjnych, frezowanych i specjalnych na rynek ogólnoświatowy. Zatrudnia ok. 50 osób.

Zobacz również:

3 stycznia 2008 roku, po 39 latach funkcjonowania, definitywnie zamknięty został budynek „Kaskady” na rogu Starego Rynku i ul. Mostowej. Budynek zakupił znany bydgoski cukiernik Adam Sowa, który po jego rozbiórce zabudował to miejsce w inny sposób, m.in. odtwarzając dawną ulicę Jatki.

Tak zmieniło się miejsce po bydgoskiej Kaskadzie [zdjęcia]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dobrze wypiłowali i gładko oszlifowali swoją światową markę - Express Bydgoski