Niektórzy emeryci nie widzą sensu w otwieraniu konta bankowego. Inni nie wyobrażają sobie bez niego życia.
Oczy wszystkich klientów ZUS kierują się teraz na Trójmiasto i Łódź. To tam odbywa się eksperyment, który zakończyć ma się założeniem bankowych kont przez emerytów. Nie jest wykluczone, że program pilotażowy realizowany będzie także w naszym regionie.<!** reklama>
- Sam często korzystam ze swojego konta, mam kartę do bankomatu i kredytową. Opłat dokonuję przez Internet i tam robię zakupy. Nikt mnie nie musiał do tego namawiać. Nie wyobrażam sobie, bym miał teraz czekać na listonosza aż przyniesie mi pieniądze - mówi pan Jerzy, emeryt ze starego Fordonu.
- Opiekuję się jednak dużo starszym znajomym, który nie dość, że bardzo słabo widzi, to jeszcze rzadko wychodzi z domu. Po co mu konto? On czeka na listonosza, bo dostaje pieniądze do ręki i w dodatku może z kimś pogadać. Takich emerytów jest z pewnością więcej.
Pokonanie obaw i oporu emerytów wydaje się jednak drobnostką. Reformatorzy mogą się bowiem spotkać z brakiem zrozumienia u listonoszy, którzy na doręczaniu emerytur dorabiają, bo zwykle końcówka wypłaty zostaje w ich kieszeni. - Wiemy, że dla listonoszy może być to problem. Dlatego będą oni w pewnym sensie sprzedawcami tej bankowej oferty i będą otrzymywać za swoją pracę prowizję - twierdzi Magdalena Ossowska-Krasoń, rzeczniczka Banku Pocztowego.
- Jeśli ZUS oszczędzi na tej operacji, to straci zlecenia Poczta Polska, która ma 75 procent udziałów w Banku Pocztowym. Dlaczego angażujecie się w ten pilotaż? - pytamy rzeczniczkę.
- Nie stracimy na tej operacji. Część emerytów, która oswoi się z ofertą bankową, skorzysta z jej bogatszej wersji, choćby z konta Nestor, pozwalającego na transakcje przez Internet lub z oferty kredytowej. Doświadczenie pokazuje, że coraz więcej emerytów korzysta z kont bankowych. Chcemy, żeby otwierali je u nas. Ci, którzy zdecydują się na założenie konta, będą mieli możliwość zamówienia pewnej kwoty z dostawą do domu przez listonosza - mówi Magdalena Ossowska-Krasoń.