Do rekordu jeszcze daleko, a „Lewatywa” już przed sądem boskim [komentarz]

Od początku były podejrzenia, że powiatowy mierniczy, którego poproszono o pomoc przy transakcji, zaniżył wartość gruntów, wskazywały na to sporządzone kilka lat później wyceny. Pomimo dowodów sędziowie zwlekali z wydaniem wyroku. Już w 1835 namiestnik królewski w Palermo uznał, że proces ciągnie się zbyt długo. Na pierwszy wyrok trzeba było jednak czekać jeszcze 153 lata...

W Polsce rekordowo długa sprawa spadkowa toczyła się od roku 1977 przynajmniej do 2012 (też nie wiem, czy i z jakim finałem). Spór głównie o trzy działki wiodło w niej 10 osób.

Proces po śmierci dyrektora z bydgoskiego oddziału PZU sporo jeszcze więc musiałby powisieć na wokandach, by pobić przynajmniej rekord Polski. Tyle że tu wałkowany jest nie spadek, lecz zabójstwo i w grę wchodzą najsurowsze wyroki. Jednego z oskarżonych taki wyrok na pewno już ominie...

Chciałbym wierzyć, że prokuraturze nadal chodzi w tej sprawie o sprawiedliwość, a nie o urażoną dumę i ambicję. Sądowi zaś o ducha prawa, a nie tylko jego literę.