Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Diddly Squat" Jeremy'ego Clarksona - recenzuje Ewa Czarnowska-Woźniak

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Clarkson w "stylówce" angielskiego farmera
Clarkson w "stylówce" angielskiego farmera Fot. Archiwum Expressu/Wyd. Insignis
Jeremy Clarkson swą ignorancję na temat pracy na roli wykłada z właściwym dla siebie wdziękiem. „Umieszczacie ziarno w glebie. Zachodzą zjawiska pogodowe i wyrasta jedzenie. Prościzna”.

Zobacz wideo: Wystraszony łoś wbiega na trasę S5 pod Bydgoszczą

od 16 lat

Z nawiasem, mrugnięciem oka do czytelnika można przyjąć, że z taką właśnie, mniej więcej, wiedzą biznesową przystąpił ten znany angielski dziennikarz i prezenter do prowadzenia firmy rolniczej wtedy, gdy z powodu różnicy zdań z pracodawcą pożegnał się ze swoim dziełem życia, produkcją programu motoryzacyjnego „Top Gear”.

Clarkson znalazł wreszcie czas na aktywność, która go nęciła od dawna, choć spodziewał się, że może na niej wyjść jak angielski Zabłocki na mydle, stąd swą farmę nazwał - chyba jednak nie do końca proroczo - Diddly Squat. Dosłownie Nic. Oczywiście, nie było i nie będzie tak źle, ale od czegóż błyskotliwy talent felietonisty. Wszystkie swoje rolnicze przygody i doświadczenia również można przecież sprzedać w postaci zbioru opowiastek poukładanych, a jakże, zgodnie z rytmem pór roku. Przyspieszając czas zdradzimy, że zanim wyrośnie Clarksonowi jedzenie (pod różnymi postaciami - mięsa, zboża, miodu), będzie musiał się zmierzyć ze wszelkimi przeciwnościami, jakie trapią dziś angielskiego farmera.

To Cię może zainteresować

Oprócz oczywistych problemów z pogodą, która wydaje się wyjątkowym antagonistą Clarkskona, kłody pod nogi rzucają też urzędnicza bezduszność (w wymiarze ogólnokrajowym i lokalnym), kłopoty z brexitem i - co chyba najbardziej dotkliwe - kompletna nieznajomość realiów wsi, co humorystycznie podsumował właśnie w tezie przytoczonej na wstępie (każde nowe doświadczenie z pracą na roli czy obok niej wydaje się tu śmiertelnie niebezpiecznym wyzwaniem). Ma też jednak Clarkson coś, czego nie mają inni koledzy po fachu - niemal nieograniczony budżet topiony w licznych technicznych wynalazkach, które na końcu okazują się być raczej nieprzydatne do profilu jego działalności. Przyzwyczajony do szastania pieniędzmi na różne motoryzacyjne cacka, pozwala sobie Clarkson na inwestycje i zakupy, które innych doprowadziłyby szybko do bankructwa. Nie zapominajmy jednak, że to ciągle ten sam Clarkson, zatem szybko dostrzeże szansę na wzbogacenie się, otwierając sklep z płodami rolnymi sygnowanymi swoim nazwiskiem i planując otwarcie restauracji z lokalnymi produktami. Biznesowo plan nie jest zły, do wsi zaczynają przybywać tłumy wabione jego sławą, co podoba się innym farmerom (mającym nadzieję na podniesienie własnej sprzedaży), niekoniecznie jednak urzędnikom broniącym interesów tych, którzy na wsi cenią przede wszystkim spokój. Można zatem przestać się martwić o powodzenie Clarksona (chyba że przypomnimy sobie, jakiego „dymu” narobiła jego ostatnia wypowiedź o Meghan Markle), zwłaszcza, że na końcu zbioru przyznaje, że po roku obcowania z naturą - mimo licznych kłopotów - on, zatwardziały mieszczuch, stał się jej admiratorem. Można też spokojnie przyjąć, że w rewanżu przyroda nie puści go z torbami.
Jeremy Clarkson, Diddlly Squat.Rok na farmie, Wydawnictwo Insignis, Kraków 2022.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo