Niebiesko-czarni odnieśli w sobotę osiemnaste zwycięstwo w tym sezonie. Kolejnego rywala w piątej lidze (klasa okręgowa) - przedostatnią w tabeli Unię Wąbrzeźno - rozgromili 7:0.
Przewaga nad drugim w tabeli Mustangiem Ostaszewo jest na tyle bezpieczna, że zespół Jacka Łukomskiego powinien utrzymać ją do ostatniej kolejki.
Z pewnością duża w tym zasługa 25-letniego napastnika, którego wujek Paweł, jak i tata Krzysztof, również grali w przeszłości w Zawiszy.
Dobra postawa Patryka Straszewskiego została doceniona przez bydgoskich kibiców. W ostatnim głosowaniu, na oficjalnym fanpage’u klubu, został wybrany piłkarzem marca. W sobotę zaliczył hat-tricka, co oznacza, że ma już w tym sezonie na koncie 16 goli (6 jesienią, 10 wiosną).
- Ogromnie się cieszę, że bo syn już dawno nie był w takiej dyspozycji - mówi Krzysztof Straszewski. - Szkoda jedynie, że jego przygoda z futbolem nie potoczyła się trochę inaczej…
Zapatrzony w "Canarinhos"
Najlepszy obecnie snajper Zawiszy już w dzieciństwie przejawiał talent do futbolu. W pierwszych latach, kiedy mógł jeszcze podpatrywać ojca, trenował z chłopakami o trzy lata starszymi.
- Uwielbiałem grać w piłkę. Tata zabierał mnie na swoje mecze i mogłem temu wszystkiemu przyglądać się z bliska. Moimi idolami byli wówczas Ronaldo i Ronaldinho - przypomina zawodnik.
W każdej kategorii wiekowej był jednym z najskuteczniejszych napastników. Jako junior mógł już walczyć o miejsce w seniorskiej kadrze. Od trenera Władysława Żmudy dostał powołanie do reprezentacji Polski do lat 18. Ale skończyło się na jednym meczu z Estonią.
Szybko, bo już w wieku 17 lat, odszedł z Zawiszy do Nielby Wągrowiec. Nie wszystko potoczyło się jednak zgodnie z planem. Później zmieniał kluby, występował w Gryfie Słupsk, Unii Solec Kujawski, Pogoni Mogilno i Unii Janikowo.
- Były takie momenty, choćby kontuzje, że chciałem wszystko rzucić w kąt. Ale się nie poddałem, postanowiłem w końcu wrócić do Bydgoszczy - dodaje Patryk.
Marzy o ekstraklasie, ale...
I wrócił do A-klasowego Zawiszy. Forma fizyczna i kondycja pozostawiała wiele do życzenia, ale z czasem nastąpiła znaczna poprawa. Efektem jest skuteczna gra, w obecnych rozgrywkach, na poziomie piątej ligi.
- Moim marzeniem są występy w ekstraklasie, ale ucieszą mnie też w każdej wyższej lidze niż obecna - przyznaje Straszewski. I nie ukrywa, że… widzi teraz co stracił: - Żałuję, że zaprzepaściłem okres, kiedy wchodziłem do seniorów. Moje zachowanie było nieodpowiednie. To były błędy młodości, które nie powinny mnie się przytrafić.
Jakub Grzelczak, który prowadził Patryka w juniorach Zawiszy, wspomina:
- To był niepokorny chłopak. I typowy napastnik, którego chciałby mieć każdy zespół. Miał wrodzony talent do zdobywania bramek.
W podobnym tonie wypowiada się były trener Patryka z Unii Solec Kujawski Zbigniew Stefaniak:
- Ten chłopak miał możliwości, żeby grać w wyższej klasie. Ale za talentem musi iść systematyczna praca. Żeby coś zdobyć, trzeba wyjść poza strefę komfortu. Tego u niego zabrakło. A dziś? Może jeszcze zagra w trzeciej lidze, chociaż człowiek bywa nieodgadniony.
- Wierzę, że syn może jeszcze, grając w piłkę, zarabiać na życie - mówi Krzysztof Straszewski. - Było już kilku graczy, którzy w późnym wieku byli nawet gwiazdami ekstraklasy, jak choćby Zenon Burzawa, czy Grzegorz Piechna. Może jeszcze nie jest za późno…
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?